Mój ostatni wpis został opublikowany prawie pół roku temu. Dotyczył niespodziewanego upadku i kolejnego zbliżenia do Boga, którego jednak nie było...
Nie myślałem, że dziś może mnie spotkać upadek. Generalnie wszystko szło po mojej myśli...
W poprzednich wpisach zaznaczyłem, że chciałbym wypowiadać się jak najczęściej, tzn. codziennie. Pojawił się ktoś mądry, osoba, która skomentowała moją wypowiedź i zaznaczyła, że codzienne wpisy bywają założeniem nie do spełnienia z powodu szarej i - często - trudnej rzeczywistości. Osoba ta miała racje. Ostatnio wpisów nie było gdyż przegrałem z własną rzeczywistością, z samym sobą...
Świat się zmienia a wraz z nim ludzkie zachowania. Jeszcze do niedawna wirtualna rzeczywistość była elementem najpilniej strzeżonych tajemnic wojskowych, dziś przeplata się z tzw. "realem" do tego stopnia iż wielu nie potrafi już odróżniać fikcji od rzeczywistości, jestem gdzieś na pograniczu a moi bliscy dookoła...
Ostatnimi czasy moja wiara zamiera, albo coś złego się z nią dzieje. Natomiast z pewnością utraciłem pewną systematyczność w odgrywaniu rytuałów.