W trakcie protestów przy Marikanie za kurtyną rozgrywał się inny pojedynek - między National Union of Mineworkers (NUM) i Association of Mineworkers and Construction Union (AMCU). Pierwszy jest najpotężniejszym związkiem zawodowym w RPA. Drugi to jego młodszy, ale znacznie agresywniejszy konkurent.
Jubilerska uncja platyny (31 gramów) kosztuje blisko 1600 dolarów. Wydobywający ją południowoafrykański górnik zarabia przeciętnie niewiele ponad 1/3 tej sumy - miesięcznie. Haruje za to w niebezpiecznych tunelach głęboko pod ziemią, mieszka w zatłoczonym robotniczym motelu lub pozbawionych bieżącej wody slumsach wokół kopalni i często choruje. W każdej chwili może też stracić pracę i to bez słowa wyjaśnienia. Nieważne, kto rządzi: czarni czy biali. On zawsze znajduje się niemal na samym dole drabiny społecznej.
10 sierpnia górnicy z jednej z położonych na północy RPA kopalni platyny ogłosili strajk. Chcieli wyższych pensji i lepszych warunków. Ich pracodawca, światowy potentat Lonmin, zagroził zwolnieniami. To tylko rozsierdziło strajkujących. W kilkutysięcznym tłumie zaczęły błyskać maczety, włócznie i noże. Od czasu do czasu słychać było pojedyncze strzały. Wśród bojowych okrzyków, plemiennych tańców i oferujących "ochronne" maści sangom (wiedźm), zgromadzeni na niewysokim wzgórzu mężczyźni przypominali bardziej zuluskich wojowników króla Czaki niż protestujących robotników. Atmosfera była coraz bardziej napięta. Po pięciu dniach liczba ofiar sięgnęła dziesięciu. Ale do rzezi doszło dopiero kolejnego dnia.
Gdy próbujący opanować sytuację policjanci rozwijali ogrodzenie z drutu kolczastego, w ich kierunku zerwała się duża grupa górników. Spanikowani funkcjonariusze (kilka dni wcześniej strajkujący zaszlachtowali dwóch mundurowych i dwóch ochroniarzy) otworzyli ogień. Gdy unoszący się w powietrzu kurz opadł, zobaczyli pole usłane trupami. Wszystko sfilmował kamerzysta Reutersa, który stał tuż za ich plecami. Tego dnia w pobliżu Marikany zginęły 34 osoby. Nie jest to bynajmniej największa z policyjnych masakr w historii RPA - te z lat 60. i 80. były jeszcze bardziej krwawe. Wtedy jednak krajem rządził brutalny i rasistowski reżim z którym walczył cały świat. Dziś kierują nim ludzie, którzy przysięgali, że policja już nigdy nie będzie strzelać do czarnych robotników. A to nie jedyna obietnica, z której się nie wywiązali.