Narodowa stolica "Tinku"

dodane 03:25

03.05.2013

Pewien student, który pisze u mnie pracę magisterską pochodzi z departamentu Potosi. Najpopularniejszym tańcem tamtych regionów jest wojenny taniec zwany Tinku. Wspomniałem mojemu studentowi, że od dawna chciałem udać się do jednego z tych miejsc, gdzie taniec zamienia się w walkę, gdzie walka nie traci rytmu muzyki i gdzie wojna ma posmak sztuki. Polecił mi miejscowość Macha w północnym Potosi. Pewien antropolog tłumaczył nam, że tradycja Tinku pochodzi ze starych inkaskich zgromadzeń wojowników, którzy wprawiali się do walki i następnie łączyli się z armiami z innych regionów i ruszali na wojnę. Dziś na szczęście wojen już niema, ale duch walki nie opuszcza dzielnych wojowników. Tego ducha wprawnie podtrzymuje alkohol spożywany w nieograniczonych ilościach w dniach święta. Wojownicy przybywają wraz z rodzinami ze wszystkich górskich wspólnot. Kobiety towarzyszą mężom, biegną za eskadronem ze swoimi tobołkami i z niemowlakami na plecach. Każda grupa przynosi swój krzyż, bo 3 maja to święto krzyża w Boliwii. Pięknie przyozdobiony krzyż tańczy razem z ludźmi, potem się go wnosi do kościoła, żeby wysłuchał mszy świętej i nabrał przez to nowej siły, niemal jak talizman. Ludzie niekoniecznie idą na świąteczną mszę, ale zależy im na tym, by ich krzyż stanął w pierwszych szeregach ławek i żeby został pokropiony wodą święconą. Z kościoła krzyż jest niesiony w tańcu pod wieżę i tu zaczyna się ceremonia, która ma bardziej pogański posmak. Wieża symbolizuje siłę. O ile budynek kościoła jest dedykowany dla Boga, wieża uosabia Paciamamę. Dlatego najpierw wieżę trzeba oblać alkoholem (challar), uczcić ją tańcem i pijaństwem. Pod wieżą wywiązują się też pierwsze zaczepki, które szybko przeradzają się w otwartą walkę. Typowa dla Tinku jest walka dwóch mężczyzn otoczonych kręgiem widzów. Ale nie wszyscy mają cierpliwość, żeby czekać rozstrzygnięcia pojedynczej walki. Wszyscy chcą się pokazać bohaterami, a duch walki popycha do starcia. Pretekstem może być cokolwiek. Zaszłe spory o miedzę pomiędzy sąsiadującymi ze sobą wspólnotami , jakaś dawna historia zawodu miłosnego albo zwykła zazdrość. Wreszcie potrzeba walki wynika także z pobożności. Wszak Paciamama domaga się krwi ludzkiej. Bez tej ofiary nie będzie obfitych plonów. Krew musi wsiąknąć w ziemię, a jeśli będą ofiary z ludzi, jeśli w walce ktoś umrze to, tym lepiej dla Paciamamy i dla całej wspólnoty. Zmarłego oczywiście się opłakuje, ale nad żalem króluje przekonanie religijnej konieczności. Ktoś musi umrzeć, żeby reszcie żyło się dobrze. Kto wie, może nawet śmierć w walce rozumiana jest mesjańsko, jako konieczna ofiara za naród. W tym kontekście krzyż nabiera wartości w świadomości Indian jako znak ofiary dla Boga, jako miejsce, na którym przelała się krew, wydane zostało życie, aby przywrócić nam pełnię życia. To, co dokonało się raz jedyny na krzyżu, Indianie w Potosi powtarzają z upodobaniem co roku. Ale chyba nie kieruje nimi duch ofiary, oddania życia za kogoś przez miłość. Kiedy nawiązuje się walka, dochodzi do głosu zwykły ludzki atawizm. Ludożercza Paciamama domaga się krwi. Jaki obraz boga, taki obraz człowieka. Spokojni na co dzień Indianie, w dniu święta przeradzają się w prawdziwych bojowników.

Z czasem główny plac wypełnia się ludźmi i w natłoku tańczących grup nie brakuje motywu do zaczepki. Jeśli zarzewia sporu nie opanuje się w zarodku, rozdzielając pięści dwóch wojowników, ogień walki szybko ogarnie wszystkich przeciwstawiając sobie w otwartej walce dwie wspólnoty. Powstaje front walki, sypia się kamienie, z czasem na bruku legną ciała zranionych. Ktoś próbuje odciągnąć za nogę nieprzytomnego do jakiegoś ustronnego miejsca. Jeśli Policja nie wyrzuci pocisku z gazem, walka może trwać nawet kilka godzin. Na bocznych ulicach miasteczka inne grupy zawiązują nowe ogniska walki. Kobiety też walczą ze swoimi pijanymi i poranionymi mężami, nie pozwalając im wdawać się w nowe potyczki. Nad całym miasteczkiem unosi się kurz i zapach krwi. Wszystkich opanował demon wojny. Jakże się może ostać królestwo wewnętrznie skłócone?

Po mszy św. reprezentanci wspólnot wioskowych wychodzą z kościoła z krzyżami, które mają ochraniać ich rodziny i zasiewy w ciągucałego roku.

 

Taniec wojenny "Tinku" zaczyna się w obecności krzyża, a kończy się rozlewem krwii

 

W walce na kamienie nierzadko któryś z bojowników polegnie na bruku.

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 27.04.2024