na urodziny parafii...
dodane 2012-08-23 04:40
01.08.2012
W parafii trwają przygotowania do 50-tych urodzin. Trochę na ostatnią chwilę, bo nie można było wcześniej, zaczęliśmy remont fasady kościoła. Pod tynkiem, który już odpadał mokre adobe sprawia wrażenie, że cała konstrukcja jest tylko wielkim zamkiem z piasku otynkowanym cementem. Adobe to glina zmieszana ze słomą suszona na słońcu. Pewien murarz mi tłumaczył jaka jest różnica między adobe i cegłą: to pierwsze jest surowe, a to drugie gotowane. Cegła, nawet mokra, nie traci swojej wytrzymałości. Adobe, kiedy nawilgnie wodą przesiąkającą z ziemi przez nieizolowane fundamenty, staje się po prostu grudką miękkiej gliny, z której by można lepić garnki. W moim regionie niestety w podłożu jest dużo wody i soli. Mury nasiąknięte wodą, kiedy wysychają noszą ślady soli jak przepocona koszulka. Niech nie dziwi ta obecność soli w glebie. Przecież to w Boliwii znajduje się największa solniczka świata, czyli Salar de Uyuni. Ale sól niestety niszczy sam materiał budowlany. Nawet kamienie w fundamencie kościoła pokrywają się skorupą łupka i sprawiają wrażenie, jakby się powoli rozkładały.
Niektórzy widząc duże wyrwy w fasadzie kościoła, szczęśliwi, myśleli, że już zaczynamy burzenie świątyni. Kiedy później spostrzegli się, że fasada została wzmocniona nowymi cegłami, żalili się do mnie, że wydaję pieniądze na remonty zamiast budować nowe. Miałem już powiedzieć: dobrze, że są pieniądze na remonty, bo z tego co dajecie na tacę nie starczyłoby nawet na to. Szczęśliwie ugryzłem się w język i powiedziałem tylko, że na wszystko przyjdzie czas.
Zabraliśmy się też za zmianę oświetlenia wewnątrz kościoła. Duże lampy jarzeniowe przyklejone do ścian nadawały świątyni klimat fabryki. Pamiętam, że te światła irytowały mnie od początku. Zamiast lamp, pod którymi odkryliśmy zielony kolor pierwszego malowania kościoła, zostawimy małe listwy światła zamaskowane drewnianą deską. A dodatkowo zamówiłem u stolarza prostokątne żyrandole, w których umieścimy światła sufitowe i zawiesimy nad głowami, mam nadzieję, już bardziej oświeconych parafian.
Kończy się też remont biblioteki, którego chciała sama pani bibliotekarka i za który także płaci ze swojej kieszeni. Parafia zaledwie dorzuciła trochę grosza, żeby naprawy nie były tylko powierzchowne. Choć smutna prawda jest taka, że wszystko trzeba by zbudować od nowa. Ksiądz sąsiad się ze mnie śmieje i mówi: wy Polacy chcielibyście wszystko zburzyć i odbudować od nowa. Odpowiadam mu, że w tym właśnie mamy doświadczenie zaczerpnięte z historii. Z każdą wojną wszystko trzeba było budować od nowa. A zresztą sam klimat w Polsce nie dopuszcza rozwiązań połowicznych. W ciepłej Boliwii zbudowanie domu jest tańsze niż zbudowanie garażu w Polsce. A w tropiku zabudowania nie przypominają niczym naszego wyobrażenia o domu: nie ma okien, nie ma drzwi, nie ma ścian; cała konstrukcja wznosi się na palach, co pomaga w ochronie przed gadami i przed powodzią.
Architekt, rehabilitant, technik zarządzania przedsiębiorstwami i bibliotekarka - wszyscy zaangażowani w naprawę fasady kościoła