Niedziela Palmowa

dodane 19:52

 

17. 03. 2011        

Początek Wielkiego Tygodnia napełnił mnie strachem. Jeszcze w Polsce zawsze bałem się tego czasu, kiedy w Triduum liturgia zaczyna się komplikować, pojawiają się specyficzne pieśni i trzeba będzie zaśpiewać Alleluja na rozesłanie. Teraz jeszcze bardziej zestresowany myślę o wszystkich przygotowaniach do Świąt i pytam się w duchu dlaczego to ja muszę być odpowiedzialny za rzeczy, które nawet nie wiem jeszcze jak maja wyglądać.

Pierwszy sprawdzian sprawności organizacyjnej parafii mieliśmy dzisiaj. Procesja z palmami i z piękną rzeźbą, z czasów kolonialnych, przedstawiającą Jezusa na osiołku, okrążyła park przed kościołem. Ludzie śpiewali i machali palemkami, które pewna parafianka sprzedawała od wczesnych godzin, ofiarując cały zysk dla parafii. Ludzie zadowoleni i nienasyceni prosili, żeby w przyszłym roku procesja poszła dłuższą drogą. Wielki Tydzień to czas przeróżnych procesji. Szczególnie w Wielki Piątek i Sobotę ulice od wczesnego świtu wypełnią się pątnikami niosącymi wizerunki Matki Bożej i Jezusa.

W kościele ludzie już się nie mieścili. Drugą mszę odprawiał ks. Wily. Wyszedłem przed kościół. Widzę chmary młodych siedzących za stołami mini restauracji, która w niedziele rozstawia się na ulicy przed kościołem. Pytam, czemu nie wejdą do kościoła. Mówią, że nie ma już miejsca. I rzeczywiście w kościele ścisk jak na pasterce w Koluszkach. W dodatku bardzo duszno. Niski budynek zbudowany ze słomy i gliny nie ma więcej niż 3 do 5 metrów wysokości. Jeszcze raz zdałem sobie sprawę, że jak czegoś nie wymyślę, będzie mnie czekała budowa nowego kościoła.

W minionym tygodniu poszedłem do archiwum diecezjalnego skopiować rozmaite dokumenty dotyczące mojej parafii. Ze zdziwieniem otworzyłem plany architektoniczne przedstawiające kompletny i zatwierdzony projekt nowego kościoła. Okazuje się, że już kilka lat temu wszystko było gotowe do rozpoczęcia budowy. Poprzedni proboszcz znalazł jakąś wymówkę, żeby uniknąć od tego wyzwania. Obawiam się, że drugi raz nie uda mi się zwieść nadziei parafian.

Dla młodzieży przygotowującej się do bierzmowania – ok. 80 osób – i dla ich rodziców przygotowaliśmy nabożeństwo pojednania ze spowiedzią. Najbardziej wystraszyli się sami katechiści. Mówią mi: …ale proszę księdza, oni się jeszcze nigdy nie spowiadali! Owszem słyszeli, że istnieją grzechy, ale nigdy nikt od nich nie wymagał osobistej spowiedzi. Mówię: trudno; będą mieli pierwszą spowiedź w życiu w wieku 15, 16 lat. Niektórzy przeszli już inicjację seksualną, najwyższy czas, żeby przeszli też inicjację z sakramentu pojednania. Okazało się, że spowiedź była dla nich ogromnym przeżyciem. Mam wrażenie, że spowiadali się dużo szczerzej niż ich rówieśnicy, których mogłem słuchać w Polsce. Nie mówili o tym, że nie słuchają rodziców i nie mówią pacierza. Ale mówili o narkotykach, kradzieżach, napadach, aborcji. I pomyśleć, że do tej pory byli zostawieni sami sobie z ciężarem tych grzechów… Spowiadali się też niektórzy rodzice… po 20, 30 latach. Nowe konfesjonały, które kazałem zbudować spełniają już swoje zadanie. 

Sprzedaż palemek przyniosła zysk równy kolekcie z trzech niedziel, czyli ok. 400zł

 

Z tym dziecięcym uśmiechem składam wszystkim moim drogim czytelnikom najserdeczniejsze życzenia Wielkanocne. Niech Pan Jezus w Was zmartwychwstaje!

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 05.11.2024