Egzamin na prawo jazdy
dodane 2011-04-19 19:42
15.03.2011
Po wielogodzinnym oczekiwaniu na egzamin udało mi się zdać poprawkę na motor. Tydzień temu zaliczyłem już egzamin na samochód osobowy do 2,5 tony. Ale w tym pierwszym terminie oblałem sprawdzian na motor. Chociaż nie mam jeszcze żadnego pojazdu zmotoryzowanego, chciałem już wcześniej zdobyć licencję; tak na wszelki wypadek. Dziś żałuje mojego pośpiechu. Okazuje się, że tu wszyscy jeżdżą bez prawa jazdy. Na egzamin każdy się stawia z własnym pojazdem. Jeśli obleje, i tak wsiada z powrotem do swojego auta i na oczach policjantów egzaminatorów wraca do domu jako kierowca. Na zajęciach z teorii pewien pan nastawiony pro-społecznie zaczął dziękować drogówce, że zaczęli w ogóle robić egzaminy. Ksiądz proboszcz z sąsiedniej parafii opowiada, że on nigdy nie zdawał żadnego egzaminu, musiał tylko przekonać panią w okienku, że już od dawna jeździ samochodem i w związku z tym należy mu się prawo jazdy. Ach, minęły już te lata pięknej wolności. Dziś już nawet co raz ciężej wręczyć łapówkę.
Zdany egzamin to nie koniec zmartwień. Teraz musze iść na policje kryminalną i do Interpolu, żeby wystawili mi świadectwo o niekaralności. Obawiam się, że to będzie nawet trudniejsze od samego egzaminu.
Na pociechę dostałem dziś paczkę bożonarodzeniową z Polski (495 gr.). Stempel na znaczkach za 16,8 zł podają datę 12 grudnia 2010. Cud, że dotarła. W środku m.in. „Malinówka”. Szkoda, że akurat na Wielki Tydzień spada taka pokusa.