Andrzej

dodane 19:39

 

14.03.2011

Kilka dni temu zmarł Andrzej. Lekarzom w klinice w Berlinie nie udało się go uratować. Jako pierwszy z naszej grupy dopełnił już swoją misję. To jest nie do wiary, że tak szybko odszedł. Był człowiekiem bardzo wrażliwym, choć mógł sprawiać odwrotne wrażenie. Bardzo inteligentny. I doświadczony przez życie. W Rosji pracował na parafii, którą przejął po księdzu zamordowanym. W Centrum Formacji zupełnie niezrozumiany przez „przełożonych”. Miałem zaszczyt razem z nim dzielić los księży, których biskupi otrzymali list – skargę pod naszym adresem. W jego ostatnich dniach towarzyszyła mu nasza koleżanka Kasia, świecka misjonarka. Pozwalam sobie przytoczyć tutaj jej słowa: Andrzej był w Afryce naprawdę szczęśliwy..Baaardzo otwarty na ludzi..Dzieci do Niego lgnęły a On do dzieciaków...On po prostu jak to się mówi promieniował ...Tryskał radością.Nie marudził tylko z chęcią wstawiał przed 5.00,jeździł do wiosek i odprawiał Msze.Dbał też o siebie tj.uważał,monotwał moskitiery,filtrował wodę itd..Bał się malarii bowiem i innych chorób. Doświadczyłam przez te tygodnie też dużo troski od Niego...Dzwonił prawie codziennie,odwiedzał,pomagał.Uśmiech Mu tam nie schodził z twarzy...
Potem podróż,to już naprawdę Jego Droga Krzyżowa..Jak sobie przypominam,to sam tak chciał,chciał cierpieć przed śmiercią...A cierpiał bardzo..
Cięzkie to wszystko...

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 05.11.2024