Rekolekcje kapłańskie
dodane 2011-01-22 17:12
22.01.2011
W diecezji Cochabamba doroczne rekolekcje dla księży są obowiązkowe. Uczestniczą w nich również klerycy. W uroczo położonym ośrodku rekolekcyjnym, u samego podnóża niewielkiej góry (ok.3300m npm.) zebraliśmy się prawie wszyscy – ponad 60 kapłanów. W dniach rekolekcji parafie nie funkcjonują, nie ma mszy, nabożeństw, spotkań. Ludzie nawet boją się umierać, żeby nie zostać pochowanym bez księdza (Oczywiście w przypadku pogrzebu zawsze znajdzie się jakieś rozwiązanie. Dyspozycyjni są diakoni stali w liczbie ok. 20 mężczyzn).
Jednego wieczoru głos zabrał arcybiskup. Mówił o wyzwaniach i problemach dotyczących kleru. Po spotkaniu niektórzy zauważyli, że jeszcze nigdy biskup nie przemawiał z taką determinacją i w tonie, jak to określili „ex cathedra”. Miał ku temu powody. W minionym roku dwóch kapłanów porzuciło stan duchowny, w tym jeden zaledwie kilka miesięcy po święceniach. Jeden kapłan został skazany na 21 lat więzienia za pedofilię. Na szczęście nie wszystko jest taki czarne. Jeden kapłan powrócił do życia i to w sensie dosłownym. Wraca do pracy po ponad rocznym pobycie w ośrodku odwykowym. Dał nam piękne świadectwo pracy nad sobą i pokory, której nauczył się walcząc z własną słabością.
Najbardziej bolesny jest dla biskupa los księdza skazanego za pedofilię. Sprawa ma już swoją historię. Biskup kilkakrotnie interweniował w pracę duszpasterską tego księdza. Przesunął go z parafii, gdzie miał kontakt z dziećmi do parafii, gdzie był pod okiem innego księdza. Kiedy żadne środki zaradcze nie dawały rezultatu, a sam kapłan nie dostrzegał w sobie cienia winy, biskup oddał sprawę prokuratorowi. Rodzina tego księdza zarzuca biskupowi, że zmarnował mu życie. A ja podziwiam odwagę biskupa, który podając sprawę do sądu wymierzał wyrok przeciw samemu sobie. Z jednej strony musiał stanąć jako świadek w sądzie przeciwko swojemu księdzu; to tak jakby przeciwko własnemu synowi. Z drugiej strony musiał przyjąć wszystkie krytyki pod adresem Kościoła: świętoszkowate oburzenie prasy i telewizji; to tak jakby sprowadzić niesławę na własną matkę – Kościół. Najboleśniejszy moment w moim życiu – mówi biskup – był ten, kiedy w więzieniu w wigilie Bożego Narodzenia odprawiałem mszę, a obok mnie stał mój ksiądz, więzień, suspendowany przeze mnie w obowiązkach kapłańskich, nie mógł odprawiać mszy.
Nie chcę wspomnień z rekolekcji zamykać tak przygnębiającym obrazem. Wśród kleru mojej nowej diecezji doświadczyłem dużo serdeczności i przyjaźni. I właśnie ten serdeczny obraz zapisał mi się najbardziej w pamięci. Troska braci kapłanów o mnie przejawiała się na przykład w tym, że kiedy widzieli, że zasypiam na konferencjach, poczęstowali mnie liśćmi koki, które dają nowe przebudzenie.
W czasie rekolekcji otrzymałem również oficjalną nominacje na proboszcza. Mój Boże! Jak o tym myślę, brakuje mi powietrza i to nie z powodu wysokości. Pod żadnym pozorem się do tego nie pchałem. Przyjęcie probostwa jest dla mnie jak dotąd najtrudniejszą decyzją w życiu, jaką musiałem zaakceptować przez posłuszeństwo.
Msza św. w czasie rekolekcji