San Julian
dodane 2010-12-04 16:29
28.11.2010
Niedziela w San Julian, 130 km na północ od Santa Cruz, niewiele różni się od dnia powszedniego. Ludzie zabiegani, przyjeżdżają z sąsiednich wiosek na zakupy. Przy głównej ulicy, która prowadzi ku północno-wschodnim krańcom Boliwii można wszystko załatwić. Na otwartym powietrzu jest tu pewnie kilkadziesiąt jadłodajni. Obok stragany z warzywami, owocami, mięsem i z wszelką chińszczyzną. Można kupić benzynę w plastikowych pojemnikach. Pod dachem z blachy falistej kilku mężczyzn na motorach ogląda telewizor zawieszony wysoko w rogu; to jest postój moto-taksówek. Drogą z kierunku selwy amazońskiej nadjeżdża ciężki tir z doczepą wyładowany drzewem. Wiezie pnie średnicy ok. 3m. Około 50 lat temu również okolice San Julian porastały tak majestatyczne drzewa. W latach 60 i 70 XX wieku nastąpiła kolonizacja tych ziem. Ludzie z gór osiedlali się we wioskach przygotowywanych przez rząd, który budował także drogi. Co 5 km. powstawała kolejna osada. Każda rodzina imigrantów otrzymywała 50 ha. ziemi porośniętej dziewiczym lasem tropikalnym. Po wykarczowaniu, ziemię można było przeznaczyć na uprawy. I tak powoli krajobraz zaczął się zmieniać i dziś pozostało już niewiele lasów. Wszystko zamieniło się w pola i pastwiska. Leśne laguny powysychały, nie ma już krokodyli. Za to na polach można spotkać stada strusi.
Razem z osadnictwem powstawały nowe parafie, kościoły, kaplice, szkoły prowadzone przez Kościół. Ponieważ jest niedziela, jadę odprawić mszę do kaplicy w nucleo 14. Każda wioska ma swoją nazwę i swój numer, ale zawsze lepiej jest znana z numeru niż z nazwy. We wiosce pracują też siostry franciszkanki, Boliwijki. Potem jadę jeszcze do nucleo 23, gdzie po drugiej mszy z księdzem Mariuszem, Polakiem, który jest tam proboszczem zrywamy w ogrodzie mango, banany i pomelo.
W San Julian i w okolicy pracuje kilku przefajnych księży z Polski. Razem wypełniliśmy podstawowe obowiązki obywatelskie: zaśpiewaliśmy hymn, ponarzekaliśmy na rząd, wyciągnęliśmy z lodówki kiełbasę i coś do kiełbasy… a czas płynął nieubłaganie szybko.
Dostawa gazu na wiosce koło San Julian
Postój moto-taksówek
Rynek przy głównej drodze
W nucleo 23 ministrantka zaprowadziła mnie na grób swojej babci
Owoce papaji zwieszaja się z drzewa jak piersi rzymskiej bogini płodności