Pogrzeb księdza

dodane 15:25

30.10.2010

 

Pierwsze moje spotkanie z klerem diecezji Cochabamba miało miejsce przy okazji pogrzebu pewnego kapłana. Z biskupem weszliśmy do kościoła Santo Domingo, gdzie już czekała rodzina zmarłego. Przed trumną duże zdjęcie mężczyzny pod krawatem. W pierwszych ławkach trochę zapłakana kobieta, przy niej sześcioro dzieci, wnuki i reszta rodziny.

Kilku kapłanów, klerycy odprawiliśmy mszę. Biskup bez insygniów. W zakrystii czekając na liturgię rozmówiłem się z pewnym starszym księdzem, który narzekał na zmiany w Kościele, że się gra na gitarach, że się klaska. Skąd ja to znam; te utyskiwania. Ale miał tę mądrość, którą podzielił się też z biskupem na dzień dobry: ani komunizm, ani kapitalizm, tylko Chrystus zbawi człowieka. Te słowa brzmiały jak spowiedź. Pomyślałem, że kilkanaście, bądź kilkadziesiąt lat temu ten ksiądz albo inni podobni do niego mogli wierzyć tak samo w Chrystusa jak i w komunizm. Siła komunizmu, czy socjalizmu jeszcze pozostaje namacalna w niektórych krajach Ameryki Południowej. Nie ma już tego impetu ideologicznego co dawniej. Dziś idee rewolucyjne są podnoszone nie w imię walki klas, ale w imię praw Indian, w imię powrotu do tradycji przedkolonialnych. Czasem wręcz można usłyszeć hasła wzywające do nowej dekolonizacji, czyli do odrzucenia wszystkiego, co przez zgoła 500 lat, od odkrycia Ameryki wydarzyło się w kulturze. W tym kalejdoskopie ideologii starych i nowych tylko niesprawiedliwość pozostała na swoim miejscu jako najbardziej pewny i tragicznie niezmienny element życia.

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 05.11.2024