Płaczący Chrystus

dodane 15:35

08.11.2010

Biskup jeszcze nie przydzielił mi żadnej poważnej pracy. Tłumaczę sobie, że jest wyrozumiały i pozwala mi się zapoznać z życiem zanim podejmę jakąś odpowiedzialność. A może po prostu poznał się na mnie, jak młodzież w Koluszkach, że z odpowiedzialnością nie mam wiele wspólnego.

Jednak dostałem pewne zadanie. Mam poukładać dokumenty archiwalne związane ze zjawiskiem zwanym „Płaczący Chrystus”. W 1995 roku pewna gipsowa figurka Chrystusa zaczęła ronić „łzy”. Z czasem „łzy” przybrały kolor krwi. 9 lat później, w 2004, w tym samym domu również figurka Maryi zaczęła „płakać” krwawymi łzami. Jakkolwiek wydaje się to niewiarygodne, wiele badań potwierdziło, że mamy do czynienia z krwią ludzką. Jedyne wytłumaczenie naukowe próbował znaleźć pewien jezuita zajmujący się parapsychologią. Twierdzi, że niektóre osoby mają zdolność, nieświadomą, przenoszenia własnej krwi na odległość do 50m. Jednak figurka „krwawiła” również podczas nieobecności właścicieli. To zjawisko sprowadziło wielu ciekawskich. Ale poza ciekawością, obudziło również prawdziwą pobożność i nawrócenia. Biskup uznał figurkę za „czcigodną”, komisja teologiczna wypowiedziała się, że jest to „znak Boży”. Brakuje teraz jeszcze opinii Stolicy Apostolskiej.

Widok miasta Cochabamba. W tle pięciotysięcznik Tunari.

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 05.11.2024