Kościół katolicki
Krzyż w Kościele Chrystusowym!
dodane 2023-09-24 19:03
„Wierzę w Kościół Chrystusowy” to hasło programu duszpasterskiego 2022/23. Tym razem, w odróżnieniu od lat ubiegłych, program był zaplanowany na jeden rok. Miał pomóc wiernym zrozumieć misję Kościoła w dzisiejszym świecie.
Kościół oznacza zwołanie, zgromadzenie tych, których Słowo Boże zwołuje, by utworzyli Lud Boży. Karmieni Ciałem Chrystusa, zwołani stają się Ciałem Chrystusa. Jest „jeden” a utworzony z elementu ludzkiego i Boskiego. Jest społecznością hierarchiczną i Mistycznym Ciałem Chrystusa. W naszej rzeczywistości to wspólnota parafialna, która wg wielu dokumentów Kościoła to „wspólnota wspólnot”. Kościół w świecie jest sakramentem zbawienia, znakiem i narzędziem jedności Boga i ludzi.
Przynależąc więc do Kościoła powinienem prowadzić życie chrześcijańskie we wspólnocie oparte na uczestnictwie w liturgii i słuchaniu Słowa Bożego. Gwarantem Kościoła zawsze winien być prezbiter służący wspólnocie. Uważam, że konieczne są częste wspólnotowe spotkania duchownych i świeckich odbywające się w duchu Chrystusa. Lenistwo, gnuśność umysłu i serca oraz tylko narzekanie na trudne czasy nie przyniosą pozytywnych rezultatów.
Dobrze więc, że istnieją małe wspólnoty. Uczestnicząc w spotkaniach małej wspólnoty, na przykład moja rodzina, na nowo odkrywa własny chrzest w jedności z innymi braćmi w wierze. Wspólnota nie jest anonimowa, jednoczy i uczy miłości braterskiej. Mam okazję częściej spotykać się ze współbraćmi we wspólnocie niż z członkami własnej dalszej rodziny. Kościołem (w domu) jest także rodzina chrześcijańska. Ale prawdą jest, że dziś często w rodzinach brak wspólnego uczestnictwa w Eucharystii, brak wspólnej modlitwy np. na zakończenie dnia. Obserwuje się, że nie jada się wspólnie przy stole posiłków. Stół zawsze jednoczył rodzinę. Dawniej dzieci uczyły się rozmowy przy stole. To była ważna nauka komunikacji społecznej. Teraz komunikacja sprowadza się do Twittera, SMS-a itp. środków komunikacji w sieci. A przecież żaden człowiek nie jest w stanie wyrazić swoich emocji przez internet. Młodzi uzależniają się od świata wirtualnego. Ludzie posuwają się do niedorzeczności, publikując najbardziej intymne informacje. Kościół natomiast porusza sumienie człowieka. Dlatego jest przeszkodą dla niektórych i oni nienawidzą Kościoła. Medialne „autorytety” prześcigają się w oczernianiu ludzi Kościoła. Młodzi ulegają im a chcąc być „wolnymi”, uciekają od odpowiedzialności za tradycyjną rodzinę, unikają sakramentalnych małżeństw. Dzieci rodzące się i wzrastające w nieuporządkowanych związkach powielają zachowania dorosłych. Koło się zamyka. I zaczynamy wątpić w to dzieło Boga na ziemi, ustanowione dla nas grzesznych z myślą o naszym zbawieniu.
Dlatego odpowiedzialni za Kościół uznali jako główne zadanie na dziś i jutro obudzenie i umocnienie wiary w Kościół Chrystusowy. Wróćmy do niedalekiej przeszłości, gdzie po uzyskaniu wolności w 1918 r. państwo odbudowywano opierając się na wartościach chrześcijańskich. Podstawowe komórki i organizacje społeczne: rodzina, szkolnictwo, wojsko, Kościół wspólnie i jednoznacznie współpracowały ze sobą opierając się na tradycji wynikającej z przyjętego w roku 966 przez Mieszka I - Chrztu Polski. W rodzinie sakramenty święte wytyczały jednoznaczną drogę życiową człowieka. Owocowało to w patriotycznych postawach młodych ludzi, którzy w chwilach trudnych w 1939 roku i następnych latach, gotowi byli oddać swoje życie za dobro wspólne jakim jest Ojczyzna. Późniejsza ateizacja społeczeństwa i oficjalne odrzucenie wiary w Boga i marginalizowanie Kościoła Chrystusowego przez władze państwowe spowodowało stopniowe zagłuszanie ludzkich sumień i skierowanie myślenia człowieka, szczególnie młodego w kierunku cywilizacji śmierci.
Jesteśmy dzisiaj świadkami, że nie radzimy sobie w trudnych sytuacjach. Chcemy je rozwiązywać własnymi, egoistycznymi sposobami. A te trudne sytuacje to między innymi kryzysy w rodzinie, alkoholizm, narkotyki, złe relacje z szefem w pracy, nieuleczalna choroba, urodzenie się dziecka niepełnosprawnego, brak porozumienia z dorastającą córką lub dorosłym synem, z bratem, siostrą, sprawowanie opieki nad rodzicami w jesieni życia i wiele innych, podobnych sytuacji. Identyfikując się z Kościołem, z Mistycznym Ciałem Chrystusa te lub podobne sytuacje życiowe określam mianem krzyża. Są one jakby jarzmem nakładanym na człowieka, które jest wielokrotnie bardzo ciężkie. Często doświadczam tego, iż nie chcę nieść jarzma – krzyża. Buntuję się i z tego powodu grzeszę. A grzech jest ościeniem śmierci.
Wyznając publicznie, co niedzielę swoją wiarę, m.in. w Święty Kościół Powszechny potwierdzam także, że wiara (wiara żywa, nie pozorna) uzdalnia mnie do niesienia krzyża. Wierzę, że taka jest wola Stwórcy. Doskonale wypełnił wolę Boga Ojca Jego Syn, Jezus Chrystus. Bez Krzyża Chrystusowego nie byłoby zbawienia. Przyjmując krzyż staję się świadkiem Jezusa, świadkiem Kościoła. Świadczę dając widzialne znaki wiary. Znakami wiary są jedność i miłość w wymiarze krzyża. Miłość, która kosztuje, która boli np. miłość do mojego nieprzyjaciela, do człowieka bijącego mnie w ewangeliczny policzek ale także miłość do cierpiących i zwracających się do mnie o pomoc. Miłość oparta na przebaczeniu. Czy tak naprawdę dostrzegam dzisiaj swój krzyż? Czy miłując (przebaczając), potrafię udźwignąć swój krzyż bez wspólnoty, bez Kościoła, bez Jezusa? Czy uświadamiam sobie, że będąc w Kościele Chrystusowym Jezus uzdalnia mnie do miłości w wymiarze krzyża? Wierząc w Kościół Chrystusowy, otrzymuję od Niego siłę do mężnego przeżywania sytuacji, które po ludzku mnie przerastają. Bo krzyż w moim życiu, w życiu Kościoła Świętego, jest Krzyżem Chwalebnym. O Krzyżu Chwalebnym przypomina mi Święto Podwyższenia Krzyża przeżywane niedawno w dniu 14 września.
Krzyż to także znak fizyczny w Kościele identyfikujący chrześcijan. My chrześcijanie wieszamy krzyże–symbole w swoich mieszkaniach, szkołach, szpitalach. Stawiamy na chrześcijańskich grobach oraz tam, gdzie dotarło chrześcijaństwo. Tam, gdzie rozwinęła się cywilizacja łacińska, cywilizacja życia. Krzyż jest znakiem sprzeciwu. Jest niewygodny dla niektórych o zdeprawowanym sumieniu. Oni często profanują nasz święty znak. Brońmy więc krzyża. Warto przypomnieć, że święty Jan Paweł II nawoływał …nie wstydźcie się krzyża! Niech więc krzyż przypomina o naszej chrześcijańskiej godności i narodowej tożsamości, o tym, kim jesteśmy i dokąd zmierzamy oraz, że nasze korzenie są w Kościele od chwili sakramentu Chrztu Świętego. Niech przede wszystkim Kościół Święty a w nim KRZYŻ przypomina nam o miłości Boga do człowieka.
Zbigniew Stachurski