Maryja - Matka Jezusa a sakrament Chrztu św.
dodane 2016-09-23 16:43
Chrzest św. w Kościele to narodziny nowego stworzenia, chrześcijanina. Narodziny w życiu następują zawsze po okresie ciąży. Czy jest taki okres w praktyce Kościoła - od zwiastowania do narodzin? Poniższy tekst jest próbą odpowiedzi na powyższe pytanie.
W październiku Kościół odprawiając nabożeństwa różańcowe stara się przypomnieć, że Maryja zajmuje centralne miejsce w historii zbawienia. Znajduje się w sercu Kościoła, w tajemnicy Jezusa Chrystusa. Chrześcijanin, poprzez modlitwę różańcową zwraca się ku Maryi – Matce Jezusa, bo przez Nią przyszło na ziemię zbawienie świata, przyszedł Jezus Chrystus. Zaczęło się od zwiastowania przez Bożego posłańca o poczęciu się w Niej Jezusa Chrystusa. Była to dla Maryi najwspanialsza lecz trudna do przyjęcia wiadomość.
Podobnie jest dzisiaj. Są ci, którzy są posłanymi w Kościele, przepowiadają - głoszą kerygmat, zwiastują Dobrą Nowinę, że Bóg wybrał każdego z nas, by w nas narodził się Jezus-Syn Boży. Maryja się pytała: Jak to ma się stać? Podobnie i ja zadaję sobie to pytanie, gdy słucham przepowiadania. I tutaj porównuję Zwiastowanie Maryi do głoszonego przez ewangelizatorów kerygmatu. Sprawia on, że w tym, kto go przyjął poczyna się, za sprawą Ducha Świętego, nowe życie - życie wiarą. Dla Maryi, po zwiastowaniu, przychodzi okres ciąży, w czasie którego Jezus rośnie w jej łonie. Na początku dziecka się nawet nie zauważa, ale później zaczyna kopać, aż wreszcie pragnie przestrzeni aby wyjść na zewnątrz i ukazać się światu jako nowe stworzenie. Tym wyjściem na zewnątrz było narodzenie się Pana Jezusa z Maryi a dla chrześcijanina jest Chrzest św. - Kościół mówi, że rodzi się nowy człowiek (człowiek staje się "nowym stworzeniem"). W chrześcijaństwie czas od poczęcia (przyjęcia kerygmatu) do chrztu jest określony słowem katechumenat. W tym okresie, Słowo Boże-nasiono, które zostało przyjęte ma się rozwijać, rosnąć, aż stanie się Jezusem Chrystusem dojrzałym. W tm czasie inni widzieć powinni dawane już znaki stwierdzające, że to dziecko (Jezus) naprawdę jest we mnie, bo w finale ma nastąpić poród. Jezus ma się ukazać we mnie po okresie ciąży (katechumenatu) w świetle dziennym, bo jakże mogą być narodziny bez dziecka? Jak może odbyć się Chrzest św. bez bez ukazania się światu nowego człowieka ukształtowanego na wzór Jezusa Chrystusa?
Tak w pierwszych wiekach rodził się chrześcijanin, tak powiększała się wspólnota-Kościół. Bóg posyłał posłańców, którzy przepowiadali z mocą kerygmat. Na skutek przepowiadania formowała się rzeczywista wspólnota ludzi, którzy usłyszeli i przyjęli Słowo. Przyjęli w Słowie Bożym Jezusa Chrystusa Zmartwychwstałego i trwając w łasce Ducha Świętego dojrzewali oni w Kościele jako katechumeni, jak w łonie matki, do czasu swoich nowych narodzin, do czasu sakramentu Chrztu św. Bo Chrzest jest bramą, przez którą w sposób widzialny wchodzi się do Kościoła. Ci ludzie, których prowadził Duch Święty przeżywali swoją drogę do dojrzałej wiary we wspólnocie, w Kościele. Dzisiaj natomiast czas odkrywania na nowo wartości otrzymanego w dzieciństwie Chrztu św. przybiera różne formy. Ten czas dla człowieka od zwiastowania do narodzin „nowego człowieka” jest niezbędny. Innej drogi nie ma do narodzin chrześcijanina. Bardzo pomocne na tej drodze do wiary żywej jest zawsze Słowo Boże, liturgia i wspólnota braci w Kościele.
Zdaję sobie jednak sprawę, że Chrzest jako sakrament (znak) przyjąłem jako niemowlę. Słów zwiastowania w czasie udzielanego mi sakramentu nie rozumiałem więc ich nie przyjąłem. Nie było więc poczęcia i następnie okresu "ciąży" (katechumenatu). Wiara nie zdążyła urosnąć, rozwinąć się. Potrzebny jest zatem ochrzczonemu nowy czas określany w Kościele jako neokatechumenat a także jako katechumenat dorosłych. Ten czas można porównać do drogi. Na początku muszę usłyszeć zwiastowanie i gdy odpowiem jak Maryja - "Niech mi się stanie według Słowa Twego"- świadomie ruszam do celu. Na końcu tej drogi, będąc ochrzczonym, odnawiam w Kościele, przyrzeczenia chrzcielne - odnawiam mój Chrzest. Kościół wielokrotnie dawał mi okazję do odnowy przyrzeczeń chrzcielnych. Czy zastanawiałem dlaczego Kościół to robi? Myślę, że jest to moment do refleksji, czy faktycznie jestem już nowym człowiekiem. Aby można było odnowić świadomie Chrzest, widoczne powinny być u mnie znaki wiary, że w swoim wnętrzu posiadam Jezusa Chrystusa. Jeżeli nie, wtedy to co mam, jest ciążą urojoną, bo wewnątrz nie mam niczego. Nie można prawdziwie odnowić Chrztu, jeśli nie wykonuje się dzieł życia wiecznego, które pokazują, że Jezus jest wewnątrz mnie żywy.
Niech udział w październikowych nabożeństwach różańcowych, zwróci moją uwagę na wydarzenia w życiu Maryi, na historię Jej życia i na historię mojego życia. Niech powstanie refleksja, czym był dla mnie Chrzest św.? Czy tak naprawdę jestem "nowym stworzeniem"? Niech miesiąc ten będzie dla mnie miesiącem szczególnym, w którym Maryja, Matka Odkupiciela i nasza Matka będzie podprowadzać mnie do Swego Syna. Zaowocuje to pogłębieniem mojej wiary a tym samym przyczyni się do odkrycia na nowo wartości Chrztu św. Niech będzie czasem oceny stanu mojej wiary szczególnie w roku, w którym przeżywamy 1050 lecie Chrztu Polski.
Zbigniew Stachurski