Sobór Watykański II- mineło 50 lat.
dodane 2016-02-11 17:10
W auli Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu w dniu 25.01.2016 odbyła się debata w 50. rocznicę zakończenia Soboru Watykańskiego II (1962-65). Hasło debaty:"Sobór Watykański II - pół wieku historii... i co dalej?". Wsłuchując się w wymianę zdań uczonych katolickich odniosłem wrażenie, iż proces wdrażania jego postanowień nie zakończył się a dzisiejsza sytuacja w Kościele katolickim wymaga szczególnie od duszpasterzy zwrócenia uwagi w parafiach na rolę autentycznej wspólnoty, na znaczenie katechumenatu (neokatechumenatu) i liturgii żywej, gdzie wierni "nie występują jako widzowie". W artykule podjąłem próbę odpowiedzi w jaki sposób postanowienia soborowe zastosowano w Kościele i jak winny się przełożyć na duszpasterstwo parafialne.
"Sobór Watykański II - pół wieku historii... i co dalej?" Pod takim hasłem odbyła się dnia 25 stycznia br. w auli Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu debata w 50. rocznicę zakończenia Soboru Watykańskiego II (1962-65).
Gdy obradował Sobór byłem nastolatkiem i nie interesowałem się wówczas tym historycznym wydarzeniem. Z zaciekawieniem więc przysłuchiwałem się powyższej debacie katolickich uczonych. Ks. prof. Skobel mówił, że największym dziedzictwem Soboru jest duch dialogu. Dialog między chrześcijański to zadanie, które sobór wyznaczył od samego początku. Natomiast prof. Tomasz Nakielski z "Civitas Christiana" sprecyzował, iż dialog ze światem ma być oparty na mówieniu prawdy, a nie na czułym zmienianiu pojęć tak, żeby nikogo nie urazić. Kontynuując dyskusję ks. prof. Skobel zaakcentował, by w dialogu z człowiekiem XXI w. Kościół używał języka współczesnego. Jeśli tego nie będzie robił stanie się skarbcem, w którym chociaż będą cenne rzeczy, to jednak nikogo nie zainteresuje.
W dalszej części debaty metropolita wrocławski abp Józef Kupny podkreślił wagę soborowej eklezjologii oraz rolę teologów w Kościele. Teolog winien być na usługach wiary. Jeśli zapomina o tej służbie, może się pogubić i odejść od tego, co stanowi istotę naszej wiary. Mówił do zebranych także o konieczności odczytywania dzisiaj, na nowo dokumentów Soborowych.
Zastanowiło mnie dlaczego biskup wzywa, by na nowo zaglądać do zapisów sprzed 50 lat. Czyżby dzisiejsza rzeczywistość nie spełniała jeszcze oczekiwań ojców soborowych. Postawiłem sobie pytania: Co tak naprawdę było przyczyną zwołania Soboru? Jak wyglądała wówczas sytuacja Kościoła? Na wielką skalę w Europie widoczny był wśród ochrzczonych zanik poczucia tego, co jest świętością. Postępowała szybka desakralizacja. Wiara była przeżywana na płaszczyźnie tradycji i religijności naturalnej opartej na lęku, gdzie Chrystus nie interesował już ludzi – zjawisko to, to dechrystianizacja. Wszechobecny był także rozdźwięk między życiem a wiarą katolików, ponieważ wśród ludzi zanikały znaki wiary. Postępował kryzys wiary. Pomyślałem, jeśli metropolita zachęca do odczytywania dokumentów sprzed 50 lat, to czyż nie mamy do czynienia z zapalającym się ostrzegawczym światłem na dzisiejszą podobną sytuację w Kościele. W tym myśleniu utwierdziło mnie„Słowo od proboszczów” w gazetce Nasza Parafia (Nr1(226)2016). Dostrzegłem niepokój duszpasterzy wynikający ze zwiększającej się liczby osób żyjących od wielu lat bez sakramentu małżeństwa i wynikający z porzucenia praktyk religijnych przez te osoby. Swojej sytuacji życiowej nie uważają już za sprzeczną z zasadami życia chrześcijańskiego. Dalej proboszczowie zaniepokojeni są nieposyłaniem dzieci przez wielu rodziców na katechezę szkolną lub wypisywaniem dzieci z religii. Obserwuję również niewłaściwe zachowanie się dzieci i często dorosłych w świątyniach oraz ich stosunek do pierwszej Komunii św. własnych dzieci, do sakramentu małżeństwa a także kapłaństwa i Eucharystii. Powyższa rzeczywistość zatacza coraz szersze kręgi i nie jest obca nawet w mojej rodzinie. Czyż nie są to zjawiska takie jak przed Soborem Watykańskim II i czyż nie nasilają się?
Nowego soboru nie trzeba zwoływać – o tym mówił abp. Józef Kupny – lecz wrócić do dokumentów soborowych. Gremium kardynałów podczas Soboru Watykańskiego II dało Kościołowi narzędzia do uzdrowienia sytuacji w Kościele. W skrócie przedstawiłbym to w ten sposób: na desakralizację Sobór odpowiedział odnowioną liturgią co powinno przełożyć się w parafiach na odkrywanie liturgii żywej, pełnej treści jako spotkania z Jezusem Chrystusem. Taka liturgia żywa stopniowo pozwoli każdemu wchodzić naturalnie w Kościół Jezusa Chrystusa. W obliczu dechrystianizacji, ponieważ w rzeczywistości nie byliśmy naprawdę katechizowani i mieliśmy teologię opartą głównie na dogmacie Odkupienia, Sobór odnowił ją wychodząc od rozważenia Misterium Paschalnego Jezusa. W duszpasterstwie parafialnym powinno przełożyć się to na katechumenat (na czas wtajemniczenia chrześcijańskiego), gdyż wielu z nas posiada wiarę infantylną, niedojrzałą. Wiarę, która jest pozostałością I-szej Komunii św. a nie jest wiarą wynikającą z odkrycia na nowo sakramentu chrztu św. Nasz chrzest odkryć można tylko poprzez poważny, wieloletni katechumenat. I wreszcie w obliczu kryzysu wiary Sobór określił się soborem ekumenicznym, ponieważ dostrzegł, że jedność jest czymś istotnym i podstawowym, by przepowiadać Jezusa Chrystusa. Ekumenizm jest wymogiem misji a podział chrześcijan utrudnia słuchanie Ewangelii - ludzie podziałem się gorszą. W terenie tj. w parafii niezbędnym jest więc powstanie autentycznej wspólnoty chrześcijańskiej, która w czytelny sposób dawałaby znaki wiary: znaki jedności i miłości w wymiarze krzyża.
Czy te procesy zachodzą w Kościele, w parafiach? Tak, zachodzą ale bardzo powoli. Stąd też nasz metropolita zachęca wiernych (świeckich i duchownych) do wydobywania treści z dokumentów soborowych. Powrót na nowo do nich, pozwoli z nową energią duszpasterzom w parafiach wdrażać postanowienia Soboru a Duch Święty będzie dobrym inicjatywom zawsze towarzyszył. Zaowocuje to w przyszłości rozwojem życia chrześcijańskiego parafian opartego na Słowie Bożym, liturgii i wspólnocie a autentyczny wzrost wiary parafian widoczny będzie dla duszpasterzy także podczas kolejnych wizyt duszpasterskich w naszych domach.
Zbigniew Stachurski