Ech....

dodane 15:40

Tytuł powinien być w zasadzie ten sam, co poprzednio: znów to samo.

Tylko się skarżę. Tak, faktycznie. Tu tylko się skarżę. Kiedy już nie wytrzymuję, kiedy musi się ulać... Dziś dopiekła mi osoba mi najbliższa. Że jestem się denerwuję, że jestem wybuchowy.... Na parę sekund wybuchnąłem, Nie na te osobę. Na to samo co zwykle, co od lat... Przecież to nie jest tak, że wszystko spływa po mnie jak po kaczce. Ale nawet krótkie danie upustu swoim nerwom i nazwanie kogoś po imieniu - źle.

Nie zrozumie tego ktoś, kto tego nie przeżył. Tej całej gamy różnych podjazdów, niedomówień, deklarowania gry w otwarte karty, a jednocześnie zakulisowych działań, zmieniania zdania, permanentnego poczucia niepewności....

A do tego jeszcze dziś ta wojna...Martwię się, boli mnie. W takiej sytuacji gorzej się znosi inne przeciwności. No ale zdenerwować się ma prawo każdy, tylko nie ja. Po mnie ma spływać jak po kaczce...

Ręce opadają, jak widzę wydawanie wyroków o czyjejś pracy z pozorów, bez znajomości problematyki, na zasadzie co mi się wydaje na podstawie tego, że spotkałem cię albo nie spotkałem na korytarzu. Szczęka mi opada, gdy odkrywam, że można myśleć o rozwoju przez ograniczenie liczby pracowników. I że cuda na kiju naraz wymyślą ci, których w innych działach nie chciano, bo niby się nie nadawali... Nie mieści mi się w głowie, jak można uważać, że mniej liczny zespół przy mniejszych środkach jest w stanie zrobić dużo więcej, niż zespół o wiele bardziej liczny z nieograniczonymi w praktyce środkami. A na to wychodzi...

Czas się chyba zbierać z tego świata....

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024

Kategorie