Po spokoju
dodane 2022-01-03 19:15
Chyba po prostu mam już alergię.
Wyczekiwałem jesieni. Z lękiem. Ale było OK. Temat przycichł. Wszystko toczyło się normalnie. Nawet od końca listopada zrobiło się ciut lepiej. Do dziś.
Na pierwsze od wielu miesięcy spotkanie szedłem spokojny. Miało dotyczyć tematów dla mnie zupełnie neutralnych. Ważnych w sumie, ale nie decydujących o być czy nie być. Jednak znów momentami zaczęło schodzić na te tematy, na które jestem uczulony...
Muszę uważać. Zazwyczaj stres zajadam. To może być niebezpieczne...
Tematy... Nie no, w porządku. Niby normalna dyskusja. Wkurzające tylko jest, jak słyszysz, ze to już ustalone, tamto ustalone, jeszcze coś tam też i tak dalej. OK, spoko. Tylko czemu beze mnie, skoro mnie mocno dotyczy?
Słucham tych mądrych niby wypowiedzi. Nie, nie są głupie. Ale... No, ciasne. Zafascynowanie jednym pomysłem, niezauważanie innych, równie dobrych i lepiej pasujących. Upieranie się przy takim a nie innym konkretnym rozwiązaniu i nie zauważanie, że istnieją dla nich alternatywy. Całkiem sensowne alternatywy. A przede wszystkim...
Mam czasem wrażenie, które towarzyszyło mi w poprzedniej pracy. Że zamiast skalkulować co mamy, jakie siły, jakie środki i co w związku z tym jest realne do zrobienia, wyznaczamy jakieś nie do zrealizowania tymi siłami i środkami postulaty. To prosta droga do zrujnowania tego, co jest. Zresztą... Przecież to już nawet widać. Coś, co do niedawna może i budziło we mnie irytację, ale działało, miało ręce i nogi, teraz zamieniło się nie wiadomo co. W osiem srok za ogon i każdy sobie rzepkę skrobie. Zamieniło się w byle co...
Oglądałem wczoraj oferty pracy na jednej z takich pracowych platform. Jedna mi się nawet spodobała. Dodałem do ciekawych ofert. Potem stuknąłem się w głowę: po co? Przecież jest OK. Dziś znów nie jest OK....