Czas ucieka

dodane 23:37

Nawet nie wiem kiedy się to stało, już po połowi lipca. Ech...

Najpierw było jedno, potem drugie niebawem będzie trzecie. Nie ma kiedy ruszyć, by gonić marzenia. To znaczy... Zawsze jest kiedy, prawda? Wszystko jest kwestią wyboru. Nie ma się czasu na coś tam, bo się wybrało co innego. Nie zawsze w pełni dobrowolnie, ale wybrało...

Dlaczego nie mam czasu gonić marzeń? W jakiejś mierze to niechęć do ruszenia się z miejsca. Rozleniwiłem się na starość. W sporej jednak obawa, co zastanę w pracy, gdy wrócę. Jakoś to będzie? No, będzie. Mnóstwo ważnych rzeczy pozostanie niezrobionych. "Nie wiedziałem". 'nie umiem", "olać to" i wiele innych.... Tak to jest. Niepotrzebnie się staram. Jak pisałem, wyrok już jest, tylko egzekucja ciągle odkładana. Liczyć na to, ze swoja postawą wyżebrzę prawo łaski? Naiwność...

Nieustannie obrzydzeniem napawa mnie świadomość, jak tak zwani porządni ludzie potrafią w robocie cwaniaczyć, jak potrafią brać sporą kasę za kiwnięcie palcem, jak czują się lepsi od innych, jak jakieś tam zajęcie jest poniżej ich godności, więc ma to zrobić kto inny, jak ciągle chorują odzyskując zdrowie na zagranicznych wakacjach itd itp. 

A niedawno się doliczyłem. Sam nie wiem dlaczego dopiero teraz. Może dlatego, ze kiedy się patrzy z większej perspektywy... Doliczyłem się, że to, co mnie spotkało owych dobrych parę lat temu, kiedy zacząłem pisać tego bloga, to nie mógł być przypadek. Gdyby chodziło o jedną sprawę - OK. Gdyby o dwie. Ale była trzecia, była czwarta, którą bagatelizowałem i była piąta, o której zapomniałem. To znaczy jasno nie połączyłem jej z innymi, bo chyba miała miejsce ciut wcześniej. Ale wpisuje się w ten sam scenariusz... 

Zmęczony jestem. Naprawdę zmęczony. Beznadziejnością tej mojej drogi. Tym, że nie ma szans, by pojawiło się coś innego, niż słota, mokra mgła i błoto. Może dlatego nie potrafię już gonić marzeń? Idąc jak zombi wiem, że jak przestanę przebierać nogami padnę. I obawiam się, że nie dam  już rady wstać. Więc idę dalej z irracjonalną nadzieją, że dojdę do momentu, że coś się zmieni, że wyjrzy słońce. Ale już nie wierzę, że taka chwila nastąpi. Będzie tylko gorzej.

Rzuciło mi się dziś w oczy coś o siostrze Faustynie. Jezus miał jej powiedzieć - tak zrozumiałem, może przekręcam -  że liczy się nie efekt pracy, ale ile przy niej wycierpisz. No, jeśli tak, to mam w niebie sporego plusa...

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 23.11.2024

Kategorie