Tytuł.... E, nie, po co
dodane 2017-07-20 11:17
Wprowadzenie też niepotrzebne :)
Chodzi o to... No właśnie, o co?
Lata zrobiły swoje. I z pozytywnym i negatywny, znaczeniu. Wyszedłem z najgorszego. Ale brzeg na który się wygramoliłem już nie ten....
Ucisk się nie zmniejszył. Nauczyłem się go znosić, ale to wpycha w bierność. I to też nie jest dobre.... Ale "dobre rady" otoczenia też nie pomagają. Tak jak nie pomagają uwagi laika, który rzucił okiem przez ramię, gdy się naprawia jakiś błąd w komputerze...
Czuję się strasznie samotny. Choć niby ludzie wokół mnie. Dni stają się coraz bardziej podobne jedne do drugich. I coraz ciemniejsze...
Jest w tym pewnie i to, że ciągle muszę stać na baczność. "Możesz robić co chcesz" to tylko takie deklaracje bez pokrycia. Muszę uważać na dziesiątki spraw, które zawsze generują jakieś problemy. Tylko ustępowanie pozwala zachować pokój. Lekko cmentarny. Ciągłego ustępowania się nie zauważa. Za to zauważa się niezdecydowanie. Tylko spróbować być zdecydowanym, by zrobić po swojemu! Awantura pewna...
Po co ja w ogóle żyję?