Codzienność, Narzekania
Znoście się
dodane 2021-07-19 23:02
Nie, to nie mój apel. To świętego Pawła.
Tak to jest. Czasami dostaje się na widok bliźniego - brata w Chrystusie - gęsiej skórki. Z różnych powodów. No ale Pan Jezus nie powiedział, ze kochać mamy tylko tych, którzy nas kochają, ale nawet swoich nieprzyjaciół. Tym bardziej więc tych braci i siostry w wierze, którzy nic konkretnie nam nie zawinili, ale mają inne poglądy na tematy nie związane wprost z wiarą.
Niestety, obserwuję tę miłość w internecie. Tolerancja? E, cnotą jest nadwrażliwość. I przypisywanie niecnych intencji. Że nie tak ma być? No ale on, ten mój wróg, też ma być dobrym chrześcijaninem, a nie jest. Więc huzia na Józia. Jak mógł, jaki głupi, jak zdradza Ewangelię itd itp. Nie ta skala, ale całkiem przypomina mi różnych samozwańczych inkwizytorów, którzy - dobrej sprawie, a jakże! - gotowi są folgować najbardziej krwiożerczym swoim instynktom. Miłość bliźniego? Ależ oczywiście, jak najbardziej, ale ten, tego, trza przywołać do porządku! I jak przywołamy albo wdepczemy go w ziemię, to już będzie sielanka miłości wzajemnej.
Może ta agresja jest wprost proporcjonalna do stopnia odrzucenia? W subiektywnym odczuciu oczywiście? Nie wiem, pewnie tak. Ale jakoś znoszenia uwierających bliźnich w tym nie widzę.
Jasne, że się różnimy. Ze miewamy na różne sprawy różne poglądy. Ale gdybyśmy trochę przyhamowali...
No tak, powie ten i ów. Hamowałem osiem razy, ale za dziewiątym nie wytrzymałem. Też tak może być, racja... No nic, będę próbował to i tych znosić :)