Codzienność, Narzekania

Znoście się

dodane 23:02

Nie, to nie mój apel. To świętego Pawła.

Tak to jest. Czasami dostaje się na widok bliźniego - brata w Chrystusie - gęsiej skórki. Z różnych powodów. No ale Pan Jezus nie powiedział, ze kochać mamy tylko tych, którzy nas kochają, ale nawet swoich nieprzyjaciół. Tym bardziej więc tych braci i siostry w wierze, którzy nic konkretnie nam nie zawinili, ale mają inne poglądy na tematy nie związane wprost z wiarą. 

Niestety, obserwuję tę miłość w internecie. Tolerancja? E, cnotą jest nadwrażliwość. I przypisywanie niecnych intencji. Że nie tak ma być? No ale on, ten mój wróg, też ma być dobrym chrześcijaninem, a nie jest. Więc huzia na Józia. Jak mógł, jaki głupi, jak zdradza Ewangelię itd itp. Nie ta skala, ale całkiem przypomina mi różnych samozwańczych inkwizytorów, którzy - dobrej sprawie, a jakże! -  gotowi są folgować najbardziej krwiożerczym swoim instynktom. Miłość bliźniego? Ależ oczywiście, jak najbardziej, ale ten, tego, trza przywołać do porządku! I jak przywołamy albo wdepczemy go w ziemię, to już będzie sielanka miłości wzajemnej. 

Może ta agresja jest wprost proporcjonalna do stopnia odrzucenia? W subiektywnym odczuciu oczywiście? Nie wiem, pewnie tak. Ale jakoś znoszenia uwierających bliźnich w tym nie widzę. 

Jasne, że się różnimy. Ze miewamy na różne sprawy różne poglądy. Ale gdybyśmy trochę przyhamowali... 

No tak, powie ten i ów. Hamowałem osiem razy, ale za dziewiątym nie wytrzymałem. Też tak może być, racja... No nic, będę próbował to i tych znosić :)

 

 

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024