Codzienność, Złośliwości

Formacja

dodane 22:29

Glinę czy ciasto da się wedle swojego pomysłu ulepić. No, o ile nie jest za bardzo wymyślaty. Ale człowieka?

Zastanawiam się ile to już formacji w życiu przeszedłem. Takich religijnych bo domowego czy szkolnego wychowania nie liczę. Podobnie jak tej formacji, jaką jest trwanie w związku małżeńskim :) Ale inne, wyraźniej o charakterze religijnym....Najpierw więc jakaś formacja ministrancka, potem oazowa (na tamte czasy kompletna) potem seminaryjna, potem katechety, wolontariusza telefonu zaufania, nadzwyczajnego szafarza komunii... Sporo tego było. Co z tego wyszło? Nie mnie oceniać. Ciągle jednak wydaje mi się, że słowa "formacja" to pewna ułuda. To tak naprawdę tylko - i aż - dawanie okazji do autoformacji. A czy człowiek skorzysta czy nie, no i co z tego dla wybierze, co odrzuci...

Rzuca ktoś od pewnego już czasu hasłem, że powinienem podjąć się nowych wyzwań. Robić - dla Kościoła - inaczej niż dotąd. Nie sądzę, bym się w tym sprawdził, zwłaszcza że wymagania stawiane tym, którzy się w tę służbę zaangażują skrojone są pod emerytów. Czytaj: młodych emerytów górniczych. Inni będą mieli poważny problem. No ale kto wie, może by się dało.  Tyle że aby podjąć to wyzwanie potrzebna byłaby kolejna formacja. Paroletnia. I zastanawiam się po co. Nie, nie przemawia przeze mnie pycha. Raczej dobrze rozumiana pokora, która nie pozwala mi udawać, że takie kolejne formowanie mnie miałoby sens. Mam już swoje lata, jestem kim jestem. Łatwo sprawdzić co i jak. Przeczytać mój życiorys, zobaczyć uniwersyteckie dyplomy, zapytać tych, którzy mnie znają, poczytać co i jak od lat publicznie piszę.... To lepiej ujawniłoby co mam w głowie, czym się kieruję i parę innych niż wtłoczenie mnie po raz kolejny w tryby jakieś formacji z nadzieją, że po jej przejściu będę właściwie uformowany. Tak naprawdę to bez sensu, ale takie właśnie stawia się wymagania. Istotne jest spełnienie wymogów formalnych, rozeznaniem, o którym tyle się mówi, nikt nie zamierza sobie głowy zaprzątać...

Bez sensu, prawda? Ale tak to jest. Na szczęście nie "czekam aż czyn wielki spełnić będę mógł, aby rzesze za mym światłem szły". Wiem, że pierwszym powołaniem każdego człowieka jest kochać. W tej sytuacji życiowej, w jakiej jest. Z tymi a nie innymi ludźmi wokół siebie. Od lat tego właśnie staram się trzymać. Reszta nie ma już większego znaczenia...

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 23.11.2024