Podobno w Afryce chrześcijaństwo o tyle jest piękne, że wyzwala z lęku. Ale chyba nie tylko tam.

Bo to jest tak, że w Afryce boja się duchów. Mogą zaszkodzić. My, Europejczycy, podobno rozumni i bez religijnych przesądów, też się boimy. Tylko nie duchów przodków, ale wielu innych tajemnych sił. Nie chodzi tylko o klasyczne przesądy.

Ale skoro Bóg uwalnia od lęku, to czy nie jest to szansa dla nas, chrześcijan, na zaniesienie lludziom Chrystusa?

Bóg uwalnia od lęku

Był czas gdy przypuszczano, że zabobony i związane z nimi lęki wynikają z niskiego poziomu wiedzy. Wiadomo, człowiek wykształcony zabobonny nie jest, bo rozumie otaczający go świat. Ta teza jednak niekoniecznie jest prawdziwa. Przeczy jej fakt, że mimo rozwoju wiedzy i edukacji i w drugiej dekadzie XXI wieku potrafimy ulegać zabobonnym lękom. To tylko wina takiego rozwoju technologii, że otaczająca nas rzeczywistość na powrót staje się niezrozumiała? Być może to zasługa inżynierów społecznych (np. od ideologii gender), którzy wywracają do góry nogami ustalone schematy myślenia.  Na pewno w dużej  mierze to jednak też skutek braku wiary w Boga. Dlatego Metropolita Teofan, w którego jurysdykcji znajduje się poszkodowany przez meteoryt Czelabińsk, przypomniał swoim wiernym o potrzebie uświadomienia sobie, że „żadne zjawisko naturalne, żadne klęski żywiołowe, choroby, śmierć nie mogą nas odłączyć od Boga”. Wskazał też, że wydarzenie można potraktować jako znak od Boga, który powinien prowadzić do refleksji nad tym, w jak kruchym i nieprzewidywalnym świecie żyje człowiek. To prawda. Żyjemy w kruchym świecie. Burza nad Rzymem po rezygnacji Benedykta XVI,  trzęsienie ziemi we Włoszech czy upadek meteorytu na Uralu nie są znakami jakichś tajemnych sił, ale uświadamiają nam  jak w niewiele w tym świecie zależy od naszego chcenia. Tylko ten kto ufa Bogu wie, że nie jest zdany na niełaskę bezrozumnych żywiołów. A ta świadomość wyzwala z lęku.