Inspiracje
Z wiru do celi
dodane 2012-05-07 16:38
Co w życiu warto? Chyba najważniejsze są w nim drobiazgi. Takie, które zebrane razem składają się siedem koszów.
Była narzeczona brytyjskiego premiera jest u karmelitanek. Robiła karierę, nie stroniła od uciech życia. A tu - proszę... Jednych to pewnie zaskakuje. Jak każde powołanie kobiety do zakonu. Bo przecież traci życie. Inni się cieszą, że proszę, taka światowa, a poświeciła się Bogu. A ja...
Hmm... Ja przypomniałem sobie swoja krotka wizyte u kamedułów sprzed prawie trzydziestu lat. Była wczesna jesień. Taka, w której złoto i czerwień dopiero zaczynają się pojawiać. Świeciło słońce, na horyzoncie było widać góry. Ogród mnichów z idealnie wypielęgnowanymi grzadądkami wydawał mi się krainą z bajki. Ale najbardziej zachwycił mnie widok mnicha jadącego traktorem po trawniku. Rozumiecie? W dobie wszechobecnych tabliczek z napisami "nie deptać trawników" on jechał po trawniku traktorem. I co wtedy wydało się się najciekawsze, żednej szkody temu trawnikowi nie zrobił. Po prpstu to był porządny, wieloletni trawnik, i byle traktor nie był w stanie go tak zaraz zniszczyć.
Z rok zastanawialem się, czy to nie byłoby miejsce odpowiednie dla mnie. Wtedy najbardziej przeszkadzało mi to oderwanie od działania i utrata kontaktu z bliskimi. Ale po latach, kiedy już niejedno zrobiłem i niejeden niegdyś bliski mi człowiek gdzieś zniknął już inaczej na to patrzę. Nie uważałbym tego ani za stratę życia ani za poświęcenie. Wręcz przeciwnie. Myślę, że w modlitwie i pielęgnowaniu ogródka można nazbierać tyle okruchów, że na tych dwanascie koszy wystarczy.
Nie wiem czy rozumiem Laurę Adshead. Ale jej decyzji sie nie dziwię.