To prawda, że Bóg jest Miłością.
dodane 2015-09-29 10:04
Trzeba zakasać rękawy i zabrać się do pracy, bo wraca nadzieja.
Nadzieja, która niedawno mnie opuściła, wraca. Byłam bardzo przygnębiona i nie wiedziałam, co mam robić. Mój kryzys to uczucie, że dalej nie dam już rady, że jest fatalnie i mówienie o tym Bogu.
Teraz jest lepiej.
Pierwszą dobrą rzeczą w tym kryzysie było pójście do spowiedzi świętej. Byłam 3 tygodnie temu. Myślałam sobie, że jest już tak źle, że trzeba się czegoś uchwycić, że naprawdę potrzeba ratunku. Przyszła mi do głowy, żeby skorzystać z mocy sakramentu, bo ja już sobie sama nie poradzę. Chciałam spróbować, czy sakrament ma moc, czy rzeczywiście jest tak, że łaska przychodzi przez sakrament i że działa w nim Bóg. I łaska wtedy przyszła. To mi się nie wydawało. Wyspowiadałam się i natychmiast poczułam się lepiej. Mało tego, poczułam się szczęśliwa i spokojna już w momencie podejmowania decyzji, że przystąpię do sakramentu.
Po spowiedzi nawet zaczęłam się modlić. Modlić, tzn. nie tylko mówić Bogu o problemach, ale też odmówić np. Zdrowaś Mario w jakiejś intencji. Przedtem przez pewien czas nie mogłam tego robić. Byłam zbyt rozgoryczona.
I po tej spowiedzi jeszcze bardziej zaczęłam poszukiwać prawdy, czytać itp. Widzę, że to nie jest na marne, bo coś do mnie trafia. Trzeba zakasać rękawy i zabrać się do pracy, bo wraca nadzieja. To prawda, że Bóg jest Miłością. Przekonałam się o tym w ostatnich dniach, ale jeszcze chciałabym mieć odczucie Miłości Boga. Osoby, które tego doświadczyły będą wiedziały, o co mi chodzi.