kryzys

Spotkanie z ojcem Danielem 19.09.2015

dodane 14:37

Więcej szczegółów, "sprawozdanie".

Otóż zebrało mi się na opisanie tego, co miało miejsce wczoraj na spotkaniu - zarówno ogólnie, jak też i u mnie w sercu.

Najpierw ogólnie:

Dopisała wspaniała pogoda. Ani kropli deszczu, bardzo ciepło jak na wrzesień, cały dzień był słoneczny, po prostu cudowna aura. Przyjechaliśmy na tyle wcześnie, żeby zająć dobre miejsca, a na tyle późno, że nie musieliśmy długo czekać na rozpoczęcie. Usiedliśmy razem jako grupa, co daje poczucie tworzenia wspólnoty, choć łączy nas tylko mieszkanie w jednym mieście. W południe rozpoczęły się modlitwy, była wstępna konferencja, potem msza święta. Przez godzinę czasu czekaliśmy na komunię świętą. Doczekaliśmy się, ale na samym końcu. Dla niektórych niestety zabrakło. Księża nie spodziewali się takiej ilości osób na spotkaniu i przygotowali za mało komunikantów. Poza tym było ich tylko kilkunastu, a zgromadziło się kilkanaście tysięcy osób. Łatwo sobie wyobrazić, dlaczego rozdawanie komunii świętej trwało aż godzinę. Nigdzie mi się nie spieszyło, więc dla mnie nie był to problem.

Tematem spotkania było przebaczenie. O tym było kazanie, a potem rozbudowana modlitwa przebaczenia.

Przez cały czas trwania spotkania dużo się działo rzeczy nie widywanych na co dzień. Akurat siedzieliśmy też w miejscu szczególnie obfitującym w takie zjawiska. Było wiele wiele spoczynków w Duchu Świętym. Pewien mężczyzna przed nami miał spoczynek 25 razy (ktoś policzył ;). Śmialiśmy się potem, że nie opłacało mu się wstawać. Mógł sobie leżeć cały czas, a tak to się męczył ;) Były uwolnienia przejawiające się np. w krzyku osób. Ludzie mieli też napady śmiechu, wydobywały się z nich różne dźwięki, płakali itp.

U mnie osobiście:

Podczas trwania spotkania nic szczególnego się nie działo. Pan Bóg dotykał ludzi obok mnie, a mnie niestety nie. Tylko w jednym momencie byłam wzruszona i zaczęłam płakać. Było to podczas modlitwy o przebaczenie, kiedy ojciec Daniel mówił o przebaczeniu Jezusowi. O tym, że On nie chciał naszych krzywd i podczas tego, kiedy inni ludzie nas krzywdzili, On był obok i płakał. Pomyślałam, że ojciec Daniel mówi o tym, co ja czuję. O tym, że czuję się zawiedziona przez Boga i mam do Niebo żal. Modlitwa mnie wzruszyła, ale myślałam jednocześnie, że i tak nie rozumiem. Jeżeli Bóg jest wszechmogący i może wszystko, to dlaczego tylko stoi obok i patrzy na moje cierpienie? Przecież może wszystko i mógł nie dopuścić do tych wszystkich okropnych rzeczy, które zrujnowały mi życie. W chrześcijańskim nauczaniu mówi się, że miłość to odpowiedzialność i że miłość przejawia się w czynie. I tu mi nie pasuje brak działania Boga. Czy dla Niego są inne zasady? On nie musi być odpowiedzialny za swoje dziecko i nic nie musi? Mówi, ze kocha, a tylko patrzy na cierpienie. I tak sobie tylko patrzy, a mógłby przecież uczynić wszystko.

Cieszyłam się z tego spotkania mimo że nie działo się nic szczególnego. Myślałam, że może później w domu coś poczuję, że łaska dotrze do mnie później. Niestety przed odjazdem wszystko to zostało zniszczone. Pokłóciłam się z koleżanką, z którą się nigdy wcześniej nie kłóciłam, i czuję się teraz gorzej niż przed spotkaniem. Już zupełnie nie wiem, o co w tym wszystkim chodzi.

 

Bądź co bądź dla innych ludzi te spotkania są owocne i zachęcam do nich. Jeżeli ktoś jest zainteresowany i chce do mnie napisać, to proszę bardzo :) Może ktoś stąd - z Wielkopolski? Dojazd mieliśmy autokarem, miejsca jeszcze były. Mogę tez odpowiedzieć na różne pytania odnośnie tych spotkań. Byłam w sumie cztery razy.

Co prawda fatalnie się czuję, ale nie gryzę. Można się ze mną kontaktować.

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024

Ostatnio dodane

Kategorie