radosci i troski jednego strusia
Calgary
dodane 2008-12-31 22:04
Lubie zimowe widoki, ale tylko z okna. Calgary o tej porze roku ma sobie wlasciwy urok (letniego nie mialam jeszcze okazji poznac :D), tyle ze nie bardzo moge sie tym wszystkim cieszyc. Wstretna grypa i jeszcze jakies inne chorobsko utajnily sie na troche, by na nowo mnie tu zaatakowac pomimo brania antybiotyku. Na nowo temperatura 39 stopni trzyma mnie praktykcznie od drugiego dnia swiat. Probuje sie nie dawac, ale nie zawsze mi to wychodzi. Jutro przylatuje Marta, moze wiec ten drugi tydzien pobytu bedzie lepszy. Wracamy razem 8 stycznia. Najbardziej to chyba sie ciesze (jak dziecko, az wstyd sie przyznac) z wagarow w pierwszym tygodniu nowego semestru.
Mimo chorobska dalam rade zrobic kilka zdjec :D
Marek dalej rosnie, choc moze juz nie w takim tempie, jak to bylo przed wakacjami. W kazdym badz razie przewyzsza mnie juz o glowe
Kto pierwszy do mety, tzn. do mamy?
To byl remis, ramie w ramie, albo raczej noga w noge :D
Pamiatkowe zdjecie uczestnikow wyscigu
Kto by tam chcial wracac do domu, jak snieg taki cudny?
W nocy napadalo tyle, ze nawet balwanek u sasiadow pochylil sie pod ciezarem sniegu
W Albercie jest zakaz uzywania soli na drogach, wiec snieg skrzypi pod butami az milo.