bez tytulu
Paradoks
dodane 2008-11-28 08:04
Piękną nazwę nadali szpitalowi, w którym już od września pracuję jako woluntariuszka - Grace Hospital. Ten szpital naprawdę jest Szpitalem Łaski, przynajmniej dla mnie. Zupełnie nie pasuje do miejsca, w którym jest usytuowany. W downtown tłok, ruch i szum dają się mocno we znaki prawie przez 24 godziny na dobę, a tam wszystko przestaje się liczyć, nic nie jest ważne. Nawet ja przestaję gonić. Nie tylko umiem zwolnić tempo, ale nawet całkowicie zatrzymać się. I ku mojemu zdumieniu, nic się z tego powodu nie zawala. Wracam do domu jakaś taka spowolniona i wyciszona, ale nie otępiała, nie, nie. Zapominam jedynie o swoich terminach, dolegliwościach, niezadowoleniu, a w zamian czuję zaciskające się na mojej ręce w geście wdzięczności palce Mrs. Lee; słyszę 99-letniego Piotra, który na pytanie, jak się ma, odpowiada, że mogłoby być lepiej, choć dźwięk jego głosu mówi coś innego -jest zadowolony, cieszy się życiem i zaraża radością; widzę Józefinę, która udaje, że jest zła i nie odpowiada na pozdrowienie, ale kiedy się odwrócę, obserwuje bacznie i później sprawdza, czy przechodząc, nie zapomnę czasem na nią spojrzeć.
Nie wiem, czy to normalne, bo brzmi jakoś paradoksalnie, ale dziś odkryłam, że Grace Hospital działa na mnie kojąco. Nie uodporniłam się na widok cierpienia, (czy to w ogóle jest możliwe?), ale nie spuszczam już oczu, by ukryć strach, bezradność. Nie opatrzyłam się z widokiem cierpienia, ale ci ludzie uczą mnie patrzeć na wszystko inaczej.