bez tytulu
Po spotkaniu w Grace Hospital
dodane 2008-09-05 03:28
No to ostatni etap przygotowawczy do pracy na oddziale paliatywnym mam za sobą. Jak się okazało, nie był to żaden instruktarz (nie wiem, skąd mi się to wzięło :D) tylko najzwyklejsze w świecie przesłuchanie, ponowna rozmowa kwalifikacyjna - prawie jak spowiedź - pytania o najlepsze i najsilniejsze cechy mojej osobowości, charakteru jak i te najsłabsze, przykładowe sytuacje na oddziale i moja na nie reakcja, itd. Wśród pytań były również te, które od początku, a zwłaszcza wczoraj i dziś sama sobie zadawałam. Odpowiedziałam uczciwie, że na wiele z tych pytań nie znam odpowiedzi, że wciąż się siebie uczę i okazało się, że właśnie taka odpowiedź zadowoliła panie najbardziej, że pani odpowiedzialna za opiekę duchową nad pacjentami jak i załogą ma opory w zatrudnieniu kogoś, kto zna odpowiedzi na wszystkie pytania i kto jest stuprocentowo pewny, że poradzi sobie w każdej sytuacji.
Teraz mam czas na ćwiczenie cnoty cierpliwości :D i postanowiłam nie narzekać, że znów muszę czekać może dzień, może dwa, a może tydzień, tym razem na telefon od pana, który jest w tej chwili nieobecny, a który, gdy wróci do pracy i znajdzie odpowiedni do tego czas, wprowadzi mnie na oddział.