radosci i troski jednego strusia
I znowu sukces...
dodane 2008-08-08 16:22
I znów wychodzi ze mnie strusiopaw :D Znowu jestem z siebie bardzooooo dumna.
Wczoraj była u mnie Basia ze swoim ojcem, który po miesięcznym pobycie w Kanadzie dziś wraca do Polski, a którego ja poznałam bardzo dawno temu, bo byłyśmy wtedy w pierwszej klasie LO.
Nie zostało mi wiele czasu na przygotowanie się do tej wizyty, bo Basia (specjalnie tak późno, bym nie szalała z przygotowaniami) dopiero w środę wieczorem zadzwoniła, że jednak znajdą chwilę czasu, by wpaść do mnie na lunch. Nie miałam szans zrobić na czas mojego osławionego nieba w gębie, z kolei szarlotki, którą wzięłam ze sobą, gdy jechałam do nich dwa tygodnie temu, nie chciałam powtarzać, (ma się te problemy :D), więc wymyśliłam tort truskawkowy z bitą śmietaną (ostatni raz taki tort robiłam chyba przed urodzeniem się Marka :D)
No i udał się i nawet miał trzy warstwy, a mój małżonek, gdy go zobaczył po powrocie z pracy, był pewien, że przyniosłam go z naszej Father Pio Bakery a dzięki nasączeniu odpowiednimi kropelkami nawet nie rozpoznał, że podstawą tortu był biszkopt z pudełka :D
Yummy, yummy