radosci i troski jednego strusia

Wigilia

dodane 08:30

 

Pomódlmy się w tę noc Betlejemską,                                                                                w Noc Szczęśliwego Rozwiązania,                                                                                   by wszystko się nam rozplątało,                                                                                      węzły, konflikty, powikłania.

Oby się wszystkie trudne sprawy                                                                              porozkręcały jak supełki,                                                                                             własne ambicje i urazy                                                                                                       zaczęły śmieszyć jak kukiełki.

I oby w nas złośliwe jędze                                                                                                 pozamieniały się w owieczki,                                                                                             a w oczach mądre łzy stanęły,                                                                                         jak na choince barwne świeczki.

By anioł podarł każdy dramat                                                                                           aż do rozdziału ostatniego,                                                                                                                   kładąc na serce pogmatwane,                                                                                            jak na osiołka – kompres śniegu.

Aby się wszystko uprościło –                                                                                          by szpak pstrokaty, zagrypiony                                                                                        fikał koziołki nam na grobie. 

Aby wątpiący się rozpłakał                                                                                              na cud czekając w swej kolejce,                                                                                         a Matka Boża – cichych, ufnych –                                                                                  jak ciepły pled wzięła na ręce.

                /Ks. Jan Twardowski/

  Tak mi się już świąteczenie zrobiło, bo dziś, o nie, właściwie wczoraj, bo nawet w Kanadzie jest już poniedziałek,  mieliśmy naszą pierwszą wigilię.  Tak, tak, pierwszą, bo jutro będzie kolejna, tylko w innym miejscu i troszkę w innym gronie.  Tak to jest jak dzieci wyjdą już z domu i to na odległość aż prawie czterech tysięcy kilometrów.  Dlatego właśnie z mężem i najmłodszą pociechą lecimy jutro do Calgary, by te Święta i Nowy Rok obchodzić razem z naszym synem Przemkiem.  Marta ze względu na swoje obowiązki rodzinne i zawodowe zostaje w Toronto.  Stąd te dwie wigilie :D  Tak się cieszę, bo nareszcie w tym samym dniu będę widzieć wszystkie swoje dzieci, szkoda tylko, że nie jednocześnie. 

No, ale widzę, że zaczynam się roztkliwiać, więc lepiej pójdę spać, by wstać w miarę wcześnie i spakować to, co przez kilka dni szykowałam, co i tak mnie nie uchroni tam w Calgary przed klejeniem pierogów w takich ilościach, by starczyło ich na co najmniej pół roku :D:D

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 22.11.2024

Ostatnio dodane