radosci i troski jednego strusia

Prawie ferie

dodane 00:02

Uff, dziś zakończyły się wreszcie zajęcia na uczelni i mogę prawie powiedzieć, że mam koniec semestru.  Zostało mi jeszcze napisanie zakończenia do jednej z wymaganych prac, może do wtorku się z tym wyrobię, choć czas mam do piątku i laba aż do 7 stycznia. 

Studia to jednak strasznie wyczerpujące zajęcie.  Dawno temu, kiedy studiowałam jeszcze w Polsce, to było to jakoś mniej stresujące.  No fakt, nie byłam aż tak obowiązkowa jak teraz.  Na wykład, który zaczynał sie o 7 rano, ustaliliśmy listę dyżurów, kto kiedy zaszczyci pana profesora swoją obecnością, żeby się nie okazało, że sala wykładowa jest pusta.  A teraz, nawet do głowy by mi nie przyszło, że mogłabym nie iść.  Hehehe, zamiast zająć się dzierganiem skarpetek, to ja się wzięlam za naukę :D Ale dobrze mi tak, sama tego chciałam.  Wygląda na to, że ja kocham żyć z młotkiem nad głową  :D:D  Dobrze, że przynajmniej niektórzy profesorowie są jacyś tacy ludzcy.  Taki np. Father Rick, na ostatnią godzinę zajęć zaprosił nas do restauracji i fundnął nam branch - śniadanie połaczone z lunchem, z którego, niestety, musiałam wyjść wcześniej niż wszyscy, bo kolejny profesor właśnie zaczynał swój ostatni w tym semestrze występ, a trzeba przyznać, że jest super i szkoda uronić choćby jednego jego słowa.  Naprawdę, sama siebie nie poznaję :D:D:D

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 25.11.2024

Ostatnio dodane