bez tytulu
Ogien i swiety spokoj...
dodane 2007-10-25 06:50
Łk 12,49-53
„Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął.”
Pan Bog objawil sie Mojzeszowi w plonacym krzewie. Od tej chwili zycie Mojzesza zmienilo kurs. Z Izraelitami Bog szedl przez pustynie w slupie ognia i “nie ustepowal sprzed ludu slup obloku we dnie ani slup ognia w nocy”. Izraelici nie tylko przetrwali dzieki tej Bozej opiece, ale weszli z Bogiem w calkowicie nowa relacje, stali sie Jego narodem. Jezus rowniez przynosi ogien; w dzien Piecdziesiatnicy jezyki ognia spoczywaja na zebranych w pokoju na gorze.
Ogien – symbol obecnosci Boga, Jego mocy, milosci, troski, ogien oczyszczenia (Iz 6: 6).
Ale jest jeszcze inna sprawa, sprawa pokoju. ”Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadani wam, lecz rozłam.” Ten, kogo dotknie ogien rzucony przez Chrystusa, nie moze juz pozostac taki sam. Ten, kogo dotknie ogien rzucony przez Chrystusa, nie moze juz budowac na starych wartosciach i wyobrazeniach, musi porzucic dawne przyzwyczajenia, dazenia, pragnienia. Tak chyba powinnam rozumiec ten “rozlam” Chrystusa. Nie tylko zewnetrzny, ale przede wszystkim wewnetrzny rozlam, nieustanna walka z tym, co stare, co cielesne jak nazywa to sw. Pawel: “Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę. Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który we mnie mieszka.”Aby uzyskac pokoj, musi dokonac sie we mnie rozlam: “Jeśli ktoś chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje.” Musze zapierac sie samej siebie, swojego egoizmu, zlych sklonnosci, musze wyrzekac sie wszystkiego, co stoi mi na drodze do Chrystusa i nie wolno mi spoczac na laurach ani chwili, bo "niespokojne jest serce nasze, dopoki w Tobie, nie spocznie.”
Ustrzez mnie, Chryste, od szukania “swietego spokoju.”