radosci i troski jednego strusia
znow odnaleziona
dodane 2007-10-22 18:53
Ostatni okres obfituje w mile niespodzianki :)
Niedawno telefon od Lodzi, spotkanie z Basia, a dzis jeszcze i to. Otwieram swoja poczte elektroniczna i coz widze? Wiadomosc od Marty P. Zaskoczylam od razu. Przeciez to nazwisko mojej najlepszej uczennicy z klasy. Bylam jej wychowawczynia przez ostatnie cztery lata przed wyjazdem z Polski. Ale od tego czasu minelo prawie dwadziescia lat, a ona wciaz pamieta. Tak mi sie cieplo na sercu zrobilo.
Prawde mowiac, to kiedy bylam w sierpniu w Polsce i odwiedzilam swoje stare katy, to nawet dosc intensywnie myslalam o tej klasie. Usilowalam sobie przypomniec wszystkie twarze, imiona, nazwiska. Zastanawialam sie, co sie z nimi dzieje, jak ulozyli sobie zycie, czy bym ich poznala, czy oni poznaliby mnie, czy przyznaliby sie do znajomosci ze mna. No i odpowiedz na ostatnie pytanie przyszla dzisiaj :D
Nie znam szczegolow co do sposobu odnalezienia mnie przez Marte, ale ona wiedzac, ze wyjechalam do Niemiec, zadala sobie dosc sporo trudu, by w koncu dotrzec do mnie poprzez portal Polskiej Misji Katolickiej w Duisburgu.
Jasne, ze od razu odpisalam na ten mail. Napisalam min. tak:
"... Wzruszylam sie czytajac Twoj list. Skoro zadalas sobie tyle trudu, by mnie odszukac po tylu latach, to znaczy, ze w jakis sposob pozostalam w Twojej pamieci, a to bardzo cieszy.
Oczywiscie, doskonale Cie pamietam, nie zapomina sie przeciez uczniow wzorowych, zwlaszcza, jesli zawsze mozna bylo na nich polegac. Musze przyznac, ze kiedy wracam wspomnieniami do czasow sprzed wyjazdu z Polski, dosc czesto wtedy mysle wlasnie o Waszej klasie. Bylam z Was taka dumna. Pamietam, kiedy odwiedziliscie mnie w domu podczas mojej choroby, IIIf i IVf. Takich spraw sie nie zapomina..."
A tak na marginesie, moze to malo powazne, ale jakos mi sie tak razniej zrobilo myslac o tym, co bym zrobila, gdybym sie dzis dowiedziala, ze czas na mnie, i ze jeszcze tej nocy zażądają mojej duszy od mnie :D