Odwieczna podróż...
Żegnaj, zielony rumaku :D
dodane 2007-01-09 23:15
Wszystko wraca do normy i powoli świat ukazuje swoje ciepłe barwy. Na horyzoncie jawi się promień słońca, który próbuje pokonać ostatnie chwile mroku. Świat pędzi do przodu, ja staram się dotrzymać mu kroku.
Mój Przyjaciel (przez duże "P" ) powoli wraca do zdrowia. Co prawda czekają go 3-4 tygodnie dietki, ale już nie szpital ani nawet leżakowanie i wegetacja w łóżku, tylko normalne życie, na skraju lasu. :)
Obiecałem sobie, że jeżeli zdam, jeszcze tego samego dnia napiszę notkę. Zatem niniejszym, wszem i wobec ogłaszam, że w końcu, po wielu podejściach (znajomi wiedzą konkretnie po ilu :P), udało mi się zdać prawo jazdy kat. B :D Wyczyn ten jest o tyle wart odnotowania, że "przeszedłem" u pana Skowrońskiego, który nie należy do egzaminatorów łatwo przepuszczających biedaków, którzy pocą się godzinę w Citroenie C3, by na końcu usłyszeć zbawienne: "Gratuluję, zaliczyłeś egzamin" :D
W osiągnięciu pozytywnego wyniku nie przeszkodziła mi nawet zakonnica, która przechodziła w niedozwolonym miejscu. Znajoma powiedziała mi po egzaminie, że widok zakonnicy podczas egzaminu przynosi nieszczęście. Dobrze, że nie wiedziałem o tym gdy kierowałem, bo pewnie bym spanikował i poległ na następnym skrzyżowaniu. :)
Wyżej wspomniany Pan Egzaminator kazał prowadzić zielonego rumaka marki Citroen po niezliczonych drogach jednokierunkowych. Nie wiedziałem, że owe miasto posiada aż tyle takich dróg :D
Jest połowa tygodnia. Ja, jak na razie, wychodzę ze wszystkiego z tarczą, o której wcześniej już pisałem. Staram się być silny i próbuję przetrwać.
Moje osiągnięcie nie byłoby możliwe bez wsparcia ze strony najbliższych. Nie jestem w stanie podziękować każdemu z osobna, z tego prostego powodu, że jest ich zbyt wielu. :) Tym, najbardziej zasłużonym, podziękowałem (lub też podziękuję). Dodaliście mi otuchy i sił, których czasami mi brakowało, dziękuję, kochani. ;*