Uncategorized
'Twoje słowo jest lampą dla moich kroków i światłem na mojej ścieżce' (Ps 119,105)
dodane 2009-05-11 21:08
Przekonuję się po raz kolejny, że Słowo Boga naprawdę potrafi przemienić życie, naprawdę jest Dobrą Nowiną dla mnie biedaka. Jednak Ono, nie tworzy jakiejś innej rzeczywistość, nie przenosi do dobrobytu i życia bez cierpienia, nie zmienia warunków zewnętrznych w jakich żyję, daje dużo więcej - daje moc bym wszystko przyjął.
Niedawno Bóg zachwycił mnie Słowami z Księgi Rodzaju. Słowami bardzo trudnymi do przyjęcia, które jednak odczytałem jako Słowa błogosławione. Jest to fragment Rdz 3,16-19. Specjalnie nie cytuję, mam nadzieję, że podając "adres" zachęcę do otworzenia Biblii :). Słowa te kiedyś wydawały mi się złowrogie i mogłem je odczytywać bardzo powierzchownie - oto Bóg rozgniewany, w jakimś akcie zemsty, mówi do Adama i Ewy- "teraz wam pokażę, Ja wam dam za swoje". Zrozumiałem, że się mylę.
W tych Słowach Bóg informuje jakie konsekwencje będą ponosić Pierwsi Rodzice - zatem traktuje ich bardzo poważnie, szczerze i uczciwie - to są atrybuty Miłości. Co więcej, ten fragment odczytałem jako pocieszenie. Oto wszelki mój trud i cierpienie są znane Bogu. On o tym wie, wszystko co wydaje mi się ciężarem i udręką jest przez Niego przewidziane, On nad tym wszystkim panuje, wszystko jest w Jego władzy. Później, w pełni czasu, Sam dobrowolnie zstąpi na ziemię, by jako Człowiek dzielić ze mną to o czym powiedział w Raju. Tylko po to by mnie ratować by być Bogiem z nami, by udowodnić, że tak bardzo mnie kocha, że stał się moim bratem w utrapieniu, że od tamtej pory, rozmowa z Nim nie będzie abstrakcją. Zresztą, chyba jak każdy, czuję solidarność z ludźmi, którzy przeżyli podobne do moich trudy i cierpienia. Bóg jest Bogiem współczującym ludziom, to znaczy - odczuwa podobnie jak ja.
Jest jeszcze jedna dla mnie nauka z tego fragmentu. Urodziłem się w grzechu pierworodnym, odłączony od Boga ( por Ps 51,7 ) i w ten sposób wydany na łup węża odwiecznego kłamcy. Oczywiście przez Święty Chrzest otrzymałem jedność z Bogiem, jednak jak bardzo łatwo przez skażoną naturę, jedność tą tracę - dziękuję Tobie Boże za Sakrament Pokuty i Pojednania. Gdyby nie trud i zdobywanie pożywienia w pocie czoła, czym bym się zajmował ? Będąc bezczynnym, co bym robił ? Czy właśnie przez dopuszczenie trudu Bóg chroni mnie od grzechu ? Bo kto wie co by było gdybym nie musiał jechać dziś do pracy ? Może wdałbym się w rozmowę z wężem ? Czy właśnie przez dopuszczenie trudu Bóg daje mi możliwość wołania do Siebie ? Oczywiście, bo kiedy najbardziej zwracam się do Boga ?, wtedy gdy już sam nie mam siły. Może więc stosowne wobec Boga było bym przyjął wszelki trud w duchu pokuty, a nie jak mam w zwyczaju buntu i niezadowolenia ?
I kolejna bardzo ważna rzecz. Każdy mój grzech ma konsekwencje. Niech się nie łudzę - inaczej być nie może. Słowa mówią coś jeszcze więcej. Każdy mój grzech spowoduje konsekwencje także w życiu innych ludzi. Prawda o grzechu brzmi strasznie - konsekwencją grzechu jest śmierć ( i nie chodzi o śmierć fizyczną, doświadczyłem innych rodzajów śmierci jakie przynoszą grzechy ). I tak by pozostało, byłbym duchowym trupem tak jak byłem 6 lat temu, gdyby nie Jezus Chrystus, który umarł i Zmartwychwstał tylko po to bym ja mógł żyć. Niech Imię Jego będzie pochwalone teraz i na wieki.
PS. Wszystko co piszę, piszę we własnym imieniu i o sobie. Dlatego, że nie chcę pisząc "my", "wy" sprawiać wrażenia, że kogoś pouczam. Piszę w pierwszej osobie jako świadek działania Boga w moim życiu. Nie znaczy, że jestem jakiś wybrany, czy też uprzywilejowany lub lepszy ( dziś Bóg mi powiedział - "Nie nam Panie, nie nam, lecz Twemu Imieniu daj chwałę" Ps 115,1a ), Piszę by dać świadectwo, że to co jest moim udziałem, a więc Zbawienie przez Łaskę Jezusa Chrystusa, może stać się za darmo udziałem każdego. Przemiana życia i moc przyjęcia trudnej codziennej rzeczywistości jest możliwa dla każdego w Jezusie Chrystusie.