Przypadek
Moja decyzja
dodane 2010-09-29 21:53
Moja decyzja będzie odpowiedzią na komentarze. Uciec, ale dokąd? Najprostsze rozwiązanie. Tylko o co chodzi w słowach Jezusa:"Byłem w więzieniu, a nie odwiedziliście mnie". Oczywiście dostane teraz komentarz, a co to ma do tego lub że mam się zapisać na kurs interpretowania słów z Pisma św. Racja nie można wszystkiego brać dosłownie. Ale miłość bliźniego jest chyba jednym z najważniejszych przykazań, a kto kocha nie ucieka. Cenie sobie oczywiście wszystkie komentarze, nawet bardzo ostre. Mogę się z nimi zgadzać albo nie, ale za wszystkie dziękuje. Odpowiadając jednak na drugi komentarz. To raczej nie jestem uzależniona od komórki, bo najczęściej jest tak, że wychodzę gdzieś lub nawet wyjeżdżam na kilka dni, a komórka zostaje w domu. Zdarza mi się nawet, że zauważę po kilku godzinach, że ktoś przysłał mi smsa lub dzwonił i odpowiadam z lekkim poślizgiem. Co do panowania nad emocjami to zgadzam się w 100%, nie panuje. Ale taka już jestem i mam to w genach. Staram się ale czasem mi nie wychodzi, a dusić w sobie emocje też nie jest dobrze. O tworzeniu trwałych związków nie będe się wypowiadać, tu też jest dużo racji, ale też dużo innych czynników.
No więc ja postanowiłam kontynuować znajomość. Czy teraz po póltora miesiąca żałuje, nie. Ale był czas, że żałowałam, z tym że tam było dużo mojej winy. Pewnie jesteście ciekawi za co siedział. Za różne rzeczy, przede wszystkim związane z kradzieżami, wymuszaniem pieniędzy i napadami z bronią w ręku. Jego hisoria życia zmusiła mnie do refleksji nad tym co my jako społeczeństwo robimy, żeby takich ludzi było jak najmniej. Nie robimy nic, zwykle ludzi po wyrokach zsyłamy na margines i wcale nie dziwie się, że on sądzi, że w Polsce nie ma czego szukać i że tu nie wróci. Żył by tu z piętnem tego, że siedział. A tam ma prace i dobrze mu się żyje. Oczywiście ja nie twierdzę, że w innych krajach też nie patrzą nie przychylnie na ludzi po wyroku.
Przewiduje, że jak napiszę to co napisał mi w liście o swoim życiu to dostanę komentarz, że wziął mnie na tkliwą bajeczkę, może, ale ja mu wierzę, choć ciężko jest zaufać takiemu człowiekowi-przyznaje. Miał 5 lat jak rodzice zostawili go w domu dziecka, skąd wiele razy uciekał do domu, a rodzice odsyłali go z powrotem. Nie rozumiał czemu to zrobili, później rodzice wraz z jego rodzeństwem wyjechali do Anglii, ale on ich teraz już nie szuka. Może jego życie i życie wielu innych dzieci potoczyło by się inaczej, gdyby ludzie nie chcieli adoptować tylko małych ślicznych bobasów. Ja wiem że sprawa adopcji jest dużo bardziej skomplikowana, nie mówiąc już o trudnościach w założeniu rodziny zastępczej i też zdaje sobie sprawę, że takie starsze dzieci są dużo trudniejsze w wychowaniu. W końcu przestał uciekać do domu, tylko na ulice i tam trafił na fajne towarzystwo, jak pisze że zrozumiał to dopiero teraz, na pseudo kolegów. Zaczęły się drobne kradzieże i koniec końców trafił do zakładu poprawczego, jak stwierdził po latach do wylęgarni młodych przestępców. No i po tej wylęgarni zaczęły się poważniejsze sprawy, w końcu po swoich 17 urodzinach, wpadli całą grupą przestępczą. Proces trwał 2,5 roku, trafił do więzienia, gdzie odsiedział z wyroku 14 lat, skończył szkołe zawodową, różne kursy i wyszedł w lutym na warunkowe zwolnienie. Cały czas jest pod nadzorem kuratora, który zezwolił na jego wyjazd do Niemiec.
Na koniec uprzedzam pytania, utrzymujemy znajomość, ale jest to tylko przyjaźń, od czasu do czasu wysyłamy do siebie maile. Będe jednak chciała napisać kiedy indziej trochę więcej szczegółów o rozwoju tej znajomości, bo one pozwoliły mi się zastanowić nad pewnymi sprawami.