Uncategorized
Boże ratuj!
dodane 2010-09-13 21:46
Jak trwoga to do Boga. Chłopak był tak niecierpliwy, że już o 21 45 wysłął sms co słychać. No dobrze ktoś powie, że nie lubi się spóżniać. Jakoś nie bardzo kleiła się rozmowa, może byłam trochę zmęczona, późno poszłam spać, no i wrażenia z dnia. Więc napisałam, że jak będe chciała to się odezwe, ale na pewno nie jutro. No bo jutro miał przyjść do mnie X, który już notabene wiedział o istnieniu tego przypadkowego "adoratora". Przyszedł wieczór następnego dnia, siedzimy sobie z X nad jego problemem, bo z tym do mnie przyszedł, a tu słyszę głos smsa, patrze i oczą nie wierze... X zaproponował, że może mu niegrzecznie odpowiedzieć, a ja na to że tak nie można, a może tak właśnie było by lepiej, bo to że napisałam znowu, że jak będe chciała to się odezwe, następnego dnia ponownie nie pomogło. Miałam go serdecznia dość i jego dziwnych pytań, więc będąc w środę na Mszy św. i na nowennie do Matki Boskiej, pytam się Boga co mam robić. Przyszła mi myśl, by spytać się go o wiarę i jego relacje z Bogiem. No więc wieczorem, napisałam mu że pytam poważnie o jego stosunek do Boga i wiary, bo dla mnie Bóg znaczy bardzo wiele. Dostałam taką odpowiedź, aż nie mogłam się otrząsnąc:"Jestem nowoczesnym facetem, więc żegnam", a ja napisałam:"No to wszystko jasne, również żegnam". Cała szczęśliwa napisałam X, że pozbyłam się "adoratora", ale to była tylko moja złudna nadzieja...