Nie minęły dwa dni,a tu znowu sms:"Witam, co słychać", moja odp.:"Czy myślałeś, ze po takiej odp. jaką dostałam mam ochote jeszcze z Tobą pisać?", dostałam odp. mniej więcej taką:"Wiara to prywatna sprawa...", no i coś tam dalej zachęcającego do dalszej rozmowy. Więc ja może trochę wściekła, że jeszcze ma czelność się odzywać i jeszcze tym że dostałam popołudniu "przypadkowy" telefon z kierunkowym z okolic warszawy (bo chłopak był właśnie z tamtąd), napisałam, ze wiara to nie jest prywatna sprawa i że nie mam ochoty dalej z nim pisać. Dostałam odp., która jeszcze bardziej mnie rozjątrzyła, ale zasłużyłam sobie poniekąd na takie traktowanie:"No dobrze, życzę wiec tobie byś znalazła sobie chłopaka, ale tak na koniec wolisz chłopaków czy dziewczyny", napisałam mu , że z niego skończony cham, a on mi na to czy nie mam poczucia chumoru, zignorowałam to i więcej się nie odezwałam. Zaraz, gdy dostałam tego sms ze słowem witam, to się rozpłakałam, bo sobie pomyślałam, on się nigdy ode mnie nie odczepi, czemu ja się niczego nie uczę i wiecznie pakuje się w jakieś bagno, więc w przypływie smutku napisałam od razu do X i ten od razu odpowiedział, że mam zignorowac kolesia, trochę mi opowiedział o swoim problemie z jedną nastolatką, która napastowała go smsami, no ale przecież ja miałam to na własne życzenie. Kiedyś gdy przeżywałam ciężkie chwile z sobą  i płakałam nocami, prosiłam Boga o kogoś tu na ziemi komu mogłabym zaufać i bez krępacji powierzyć swoje problemy. Czy X jest właśnie tą osobą, bo to był drugi raz jak mu powierzyłąm swój ból, gdy było mi ciężko? Ale ja mam wyrzuty, że piszę do niego jak mam jakiś problem, że traktuje go jak pocieszyciela na etacie. Wobec Niego w sumie wysuwam takie same zarzuty, bo odzywa się i pamięta że istnieje jak ma interes albo jakiś problem. Jak już nie jestem mu potrzebna, to  nie daje nawet znaku życia, a wcześniej to ja musiałam się upominać o informacje, ale dałam sobie spokój, przynajmniej na trzy tygodnie by wszystko przemyśleć:(. Ale to jeszcze nie koniec moich "przypadkowych" wakacji.