może będzie dziecko...
dodane 2011-10-19 19:46
...ale nie tak szybko. W sposób naturalny raczej się nie da. Mój ginekolog potrafił mi podsunąć już tylko inseminację oraz in vitro. Mąż już się przekonał do naprotechnologii i będziemy teraz szukać w tę stronę. Powiem szczerze, że nie ma za bardzo z czego tu się cieszyć. I tzw. "stara" ja, już dawno siedziałaby w wielkim dole i wyła z rozpaczy. Jednak: w intencji bycia rodzicami poszłam w tym roku na pielgrzymkę na Jasną Górę (pierwszy raz - było super!) i tam poczułam wyraźnie, że nie mamy się co martwić, bo dziecko będzie. Niby jak? Za cholerę niemozliwe, ale wiem z doswiadczenia, że nie takie rzeczy Bóg sprawiał ludziom ( zawsze mam przed oczami Jonasza, co to go wieloryb odholował do brzegów Niniwy - jaki Bóg bawi się w takie cuda?:))
Zresztą ja też Mu coś obiecałam. Że zgadzam się na stwierdzone przez lekarza zerowe nawet szanse zajścia w ciąże, bo im mniejsze, tym później łatwiej Jemu ten fakt zajścia w ciążę przypisać:) I pokazać tym wszystkim niedowiarkom, dla których się liczy jedynie szkiełko i oko. Z prawdziwą przyjemnością:)
Ale na razie musze przepękac ten gorszy czas. Jest czasem łaski, a więc wcale nie taki gorszy.
5 listopada zaś jedziemy do Wrocławia na mszę świętą o uzdrowienie. No i zobaczymy.