Szary, zwyczajny dzień

dodane 12:00

Załóżmy, że będzie dzisiaj szary, zwyczajny dzień. Mimo, iż jest to sobota. Z noska kapie, boli głowinka itd. Drzewo jednak trzeba przynieść. Zwyczajny dzień zaczyna się jak każdy, czyli wstaję. Wstaję około 5 -ej, takie tam oporządzanie siebie, pościeli i kotka a potem od 6 -ej modlitwa poprzedzona dobrą "cysterną" czarnej kawy ( jak się da to z miodem ) Kawa się kończy, jak to będzie nie wiem. Słucham Mszy św. z radia Jasna Góra. Przed 7- ą rozpalam w piecu w kuchni. Potem słucham, albo odmawiam z radiem Jutrznię. Przynoszę drzewo, wodę... Jeśli jest Msza św o 8-ej w naszym kościele, wychodzę o 7, 30. Jeśli nie, jak dzisiaj, odmawiam jeszcze różaniec, czasem z radiem, czasem sama...Potem to już całkiem zwyczajnie, jakieś prace - sprzątania, drzewo, woda. Jak rozpalam w piecu, lub tylko dokładam często brudzę ręce i rękawy sadzą. Pranie tu jest nieco kłopotliwe.Niby woda ciepła jest, jest podkowa w piecu kuchennym i mini bojler w łazience ( dzięki niemu temperatura tam nie spada poniżej zera zimą) ale hydrofor jest mały i słaby. Żeby nabrać tyle wody ile trzeba przynoszę sobie ją wiaderkiem ze studni. Praca jak każda inna, gdy pompuję spoglądam na szczyty otaczających nas drzew i szepczę cicho Abba- Ojcze.

Łazienkowe sprawy są u nas trudne, cóż - kiedy rozmawiałam z panią Półtawską o moim powołaniu, powiedziała mi, że posłałaby mnie do trędowatych na Madagaskar - i poniekąd miała rację. Pewnie to ta cząstka, której nie zrealizowałam.

Od południa moja Mama ustawia jakieś garnki ( z poprzedniego dnia i nowe ) na piecu i namawia do jedzenia. Mam inny smak, lecz czasem zjadam to co jest. Moja Mama gotuje, choć tego nie lubi i może już nie powinna - ma te 83 lata. Może powinnam to przejąć? Jestem trochę zbyt powolna. Czasem idę do sklepu. Nie wiem czy nie będzie trzeba iść dzisiaj. Zasadniczo to moja siostra Ola - przyjeżdża 2 razy samochodem i robi zakupy. Czasem coś wypadnie. Gdy w listopadzie była w Niemczech chodziłam częściej z plecaczkiem takim szkolnym. W południe o 12-ej moja Mama słucha przez radio komunikatu o stanie wód - tyle razy tu ją zalewało, że weszło jej to w krew. Mogę wtedy sama coś poczytać, pomodlić się.  Tak to właśnie zwyczajnie wygląda trochę pracy, trochę modlitwy. Czasem spacer do lasu, ostatnio rzadko chodziłam - był sezon polowań, teraz znowu jest bardzo mokro.  Gdy Mama ogląda wieczorne wiadomości w tv - sprzątam kuchnię. Do ceremoniału należy obejrzenie prognozy pogody. To oglądam obowiązkowo razem z Mamą i staram się być, aby  być jakoś razem - wspólnota poglądówwinkPóźniej mam czas milczenia, czas mojej samotności, modlitwy - do 22,0 - 22,30. Tak wygląda zwykły szary cichy dzień, ale takich dni jest raczej za mało i znowu dopada mnie tęsknota za pustelnią. A przecież w Naśladowaniu przeczytałam :" Pewien człowiek  powtarzał w głębi duszy: O, gdybym wiedział, że wytrwam! Wtem usłyszał w sercu Bożą odpowiedź: Gdybyś wiedział, cóż byś uczynił? Czyń to, co chciałbyś wówczas czynić, i bądź spokojny. "

Czyń i żyj tak jakbyś była w tej pustelni - i raduj się w Panu.

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024

Ostatnio dodane