Rzeka wylała
dodane 2011-01-20 15:26
We wtorek i środę nie poszłam rano do kościoła. Woda wylała. Wczoraj jednak w południe zadzwonił szwagier abym przyszła do nich, jak obiecałam, bo ksiądz będzie u nich z kolędą. Moja siostra wraca z pracy w Opolu około17-ej. Kolęda zaczyna się o 15-ej. To tak jakby ktoś wołał o ratunek. Poszłam. Z trudem dało się przejść górą trawiastej skarpy, która bokiem schodzi do rowu - pełnego wody. Było mglisto i mokro. Pomyślałam z żalem, że nie wzięłam ze sobą latarki a nie wiadomo o której przyjdzie mi wracać.
Czekaliśmy godzinę, okazało się, że ich mieszkanie było ostatnim nawiedzanym w tym bloku. Szwagier miał latarkę ale nie świeciła, bo baterie się wylały z braku "aktywności". Ksiądz był krótko, dowiedziałam się, że na niedzielną uroczystość bierzmowania ks. arcybiskup był się spóźnił, więc dobrze zrobiłam że byłam na mszy porannej. Ksiądz wyszedł (o godz 16-ej) a nagle weszła moja przyjaciółka Lucyna, która obecnie mieszka w innej miejscowości. Tu nigdy nie była. Szukała mnie i od Mamy dowiedziała się, że tu jestem. Wypiliśmy jeszcze herbatę (malinową) i Lucyna odwiozła mnie do młyna (dalej bała się, że nie wykręci ) - to 2/3 drogi. Potem tylko szybkim krokiem aby zdążyć przed zmierzchem do domu. Dopiero na miejscu gdy odsapnęłam zrozumiałam jaką niespodziankę zrobił mi Pan Jezus - jak się zatroszczył abym nie wracała po ciemku po tym błocie. Dziękuję Ci Jezu.