Życie i śmierć

dodane 13:33

www.t-love.blog.onet.pl - Zapraszam !

Niemalże całe Triduum Paschalne było związane z tematem śmierci, męki i zmartwychwstania Pana Jezusa. Szczególny klimat czuję w Wielki Czwartek i Piątek. Te dwa dni szczególne są związane z cierpieniem i śmiercią. Wtedy przypominam sobie osoby, które pożegnałem. Prababcie, dziadka, ks. proboszcza, tak się złożyło, że te osoby odwiedzałem kilka dni przed ich śmiercią, każdego trzymałem za rękę i widziałem ten strach w oczach przed śmiercią i ból związany z chorobą. Właściwie nie wiem co pisać. Próbuję się wczuć w sytuację osoby, która wie, że za kilka dni przejdzie do Domu Pana. Natychmiast przychodzi mi na myśl obraz Jezusa gdy się modli w ogrójcu. Wie, że śmierć na Niego przyjdzie, na pewno chciał żyć, przecież pragnienie życia to naturalny odruch człowieka.
Dziś z ks. rektorowi towarzyszyłem we Mszy, którą odprawiał w domu księdza, u którego wykryto raka mózgu złośliwego. Jak wczoraj do mnie zadzwonił rektor i o tym powiedział, że chce żebym z nim szedł, powiedziałem, dobrze, nie ma problemu. Ale zaraz potem, naszły mnie myśli, że nie jestem gotowy, co ja mam temu księdzu powiedzieć, życzyć zdrowia? Chyba bez sensu, naprawdę przez te myśli nie spałem całą noc. Cały czas myślałem o człowieku, który chce żyć, ale wie, że za kilka dni będzie musiał odejść. Chyba wczucie się w taką sytuację jak to próbowałem zrobić, to nic, w porównaniu z tym co ten człowiek przeżywa. Nie wiem czy można nieść cięższy krzyż jakim chęć życia i śmierć przed oczami. Przecież to absorbuje każdą myśl, chyba człowiek o niczym innym nie myśli jak o śmierci. Każesz Panie nieść taki sam krzyż, jaki Ty sam niosłeś, pamiętam Twoje słowa w ogrójcu "Nie moja, wola się dzieje, ale Twoja". Może się rodzić bunt w człowieku i ja mu się wcale nie dziwię, strach przed bliską śmiercią przysłania wszystko.
Weszliśmy złożyliśmy życzenia, mówiąc o Zmartwychwstaniu trudno było ukryć płacz. Jak tu mówić o radości, mówić Alleluja? Cisza przeplatała się ze łzami. Kiedy czytałem i śpiewałem zdarzyło się, że nie mogłem wydobyć słów, czułem jak łzy napływają do oczu. Msza się skończyła, było poświęcenie jajek, potem zjedliśmy żurek. W zasadzie ciężko mówić o jedzeniu nic nie chciało mi przejść przez gardło. Rozmawialiśmy aby choć na chwilę myśli o śmierci odeszły, ksiądz wspominał swoje życie, jego słowa, że nigdy nie myślał, że tak skończy, znowu sprawiły, że łzy napływały.
Siedzę, piszę, te obrazy cały czas mi się przewijają w głowie, czuję się jakoś tak dziwnie, chciałbym choć trochę księdzu ulżyć, ale jak? Nie wiem, pozostała mi tylko modlitwa, za kilka dni wyjeżdżam do Rzymu, "poruszę", grób Jana Pawła II, a tymczasem proszę Was o modlitwę za tego kapłana. Z góry dziękuję. Ja cały czas pamiętam o Waszych intencjach.

Życzę na ten czas Wielkiejnocy, radości, pokoju szczególnie w naszych rodzinach, które coraz bardziej są ranione, przez to co proponuje świat, żeby każda rodzina było miejscem gdzie jeden szanuje drugiego, gdzie rodzina jest azylem od natłoku świata, gdzie można poczuć się naprawdę kochanym. Wesołego Alleluja!

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024