Pan moim światłem i zbawieniem moim!
dodane 2011-01-23 10:15
www.t-love.blog.onet.pl - ZAPRASZAM!
Dawno do mnie nie przemawiała Ewangelia jak to się dzieje w ostatnich dniach. Postanowiłem już wczoraj zderzyć się z dzisiejszym Słowem Bożym aby przygotować się do medytacji, a raczej lectio divina. Na początku kompletnie nie zrozumiałem Ewangelii, ale cały czas pytałem Pana co chce mi przez ten fragment powiedzieć. Czytałem kilkakrotnie, sięgnąłem do komentarzy, aby zrozumieć to Słowo. I po czytaniu kilka razy, wreszcie coś do mnie trafiało. Było wiele słów, który mnie dość mocno uderzyły. Zazwyczaj są to słowa, które dotykają mojego życia. Zazwyczaj jest tak, że gdy ktoś o nas mówi źle, czujemy się nieswojo. I jak tak się poczułem, bo te słowa, dotknęły tego co mnie gryzie od dawna.
„Galilea pogan” – miejscowość ta została tak nazwa, ponieważ bardzo była podatna na praktyki pogańskie, a mimo wszystko to właśnie tu Jezus, w tym mieście zaczyna swoją misję.
Nie boję się powiedzieć, że Galilea pogan, to moje serce. Serce cały czas jest rozdarte między tym co boskie a ziemskie, między tym co doczesne a wieczne. Jezus nie boji się iść tam, gdzie innych obleciałby strach. Powiedzieli mu, że odszedł od zmysłów, ale On tym się nie przejął, On wie jaką ma tu misję. Wie, że nie może się dłużej ukrywać bo jaki z tego pożytek gdy światło jest przykryte korcem? On dziś mówi każdemu z nas „Nawracajcie się, albowiem bliskie jest królestwo niebieskie”.
Wśród ludu, który Jezus nawraca oczywiście ja jestem pierwszym! To moje serce zaległo w ciemnościach, z takim oporem wpuszczam tam promienie Bożego światła. Dlaczego tak mi trudno wyjść z siebie, tak trudno mi podać rękę temu, za którym nie przepadam?
Są w moim życiu sprawy, których kompletnie nie wiem jak rozwiązać. Po prostu nie wiem jak zacząć. Pamiętam taką sytuację, że raz się posprzeczaliśmy z kolegą. I powiedziałem, wprost Bogu, że nie wiem jak tą relację naprawić. Bo to już któryś raz i ja już mam dość. Poszedłem o ile pamiętam na różaniec, prosić za wstawiennictwem Maryi o rozwiązanie tej sprawy, prosiłem o Ducha, aby powiedział mi co mam zrobić. I jakie tu moje zdziwienie, od razu sprawa się rozwiązała, kolega sam mnie przeprosił, sam mi podał rękę. Jakie wówczas szczęście w mojej duszy się znalazło! Problem został rozwiązany, dziękowałem Panu, że poprowadził nas do rozwiązania tej sprawy.
Wiele mamy takich sprawy, za które kompletnie nie wiemy jak się wziąć. Tu kłótnia z tamtym, tu problem z czymś tam. Trzeba prosić o Ducha, nawet kiedy z ludzkiego punktu widzenia nie widzimy wyjścia, Duch przenika wszystko, on jest w stanie rozwiązać to czego my sami o swoich siłach nie możemy.
Jezus po raz kolejny, pokazuje, że nie boi się niczego. Śmiechów, pogardy, zdziwienia innych ludzi. Jezus dziś także powołał kolejnych Apostołów rybaków, pewnie nie jeden człowiek, pukał się po głowie, rybaka? Co on może wiedzieć, przecież to prosty człowiek!
Tak samo mówili o Jezusie „Cóż dobrego może być z Galilei?”. Przecież to miasto najgorsze z możliwych. A jednak tu się wszystko zaczęło, w Kafarnaum, Jezus dokonuje pierwszych znaków.
Dajmy się porwać temu szaleństwu Jezusa, nawet jeśli nas wyśmieją, powiedzą, że postradaliśmy zmysły, ale jedynie taka postawa może przynieść oczekiwanie owoce.
I każdemu życzę takiej odwagi, zaparcia się całkowicie siebie i pójście za Jezusem, z nim droga w ciemności jest drogą w świetle!!!
Wierzę, że będę oglądał dobra Pana w krainie żyjących.
Oczekuj Pana, bądź mężny,
nabierz odwagi i oczekuj Pana...
Ps 2,13-14