Jeśli chcesz...
dodane 2011-01-13 09:33
www.t-love.blog.onet.pl
"Trędowaty przyszedł do Jezusa i upadając na kolana, prosił Go: Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić". Te słowa dziś przykuły moją uwagę podczas Ewangelii.
Trędowaty przyszedł". Kto jest tym trędowatym jeśli nie my? Jesteśmy zarażeni "trądem" przez nasze grzechy. Jeden nawet najmniejszy grzech pociąga nas do jeszcze większych grzechów. Te grzechy sprawiają, że ciało jest zalewane złem tak jak trąd rozprzestrzenia się po całym człowieku. Trędowaty z dzisiejszej Ewangelii mówi: "Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić". Tak. Jezus chce obmyć z grzechu każdego z nas. Po to właśnie przyszedł na świat, aby spełnić wolę Ojca czyli wykupić człowieka z niewoli grzechu. Jednak aby mógł to uczynić ze strony człowieka również jest potrzebna odpowiedź.
Jak mówi prorok Izajasz "„Niebiosa są moim tronem, a ziemia podnóżkiem nóg moich. Jakiż to dom możecie Mi wystawić i jakież miejsce dać Mi na mieszkanie?".
Przed seminarium wiele się zastanawiałem nad tym co ja sam mogę oddać Bogu skoro wszystko do niego należy. Co mogę dać temu, który sam to wszystko stworzył. Nie ukrywam, że dopiero w seminarium odkryłem to co mogę oddać Bogu. Mianowicie moja wola, wolna wola. Bóg dał człowiekowi wolną wolę. Kiedyś usłyszałem, że to był największy błąd Boga, dać człowiekowi decydować o sobie samym. Jednak ja się z tym nie zgadzam. Czy ktoś z nas chciałby kochać kogoś z przymusu? Masz mnie kochać i koniec, masz mnie słuchać i koniec. Takie coś jest dla mnie nie do przyjęcia. Człowiek sam musi odkryć Boga w swoim życiu, musi go samemu doświadczyć aby wejść z nim w relację. Ta relacja właśnie wypływa z tego, że poznałem Boga i jemu chcę oddać swoje życia.
Do dzisiejszej refleksji na temat wolnej woli skłonił mnie cytat z Księgi Życia, św. Teresy od Jezusa i dzisiejsza medytacja nad tekstem św. Józefa S. Pelczara.
Nie ukrywam, że najprostszym i najlepszym(?) sposobem wejścia w relację z Bogiem jest modlitwa. I jak już pisałem, wcześniej, nie można się przejmować niepowodzeniami. Bóg zna nasze słabości i wie doskonale, że to nie jest nasza winna, ale wypływa to z naszej natury. Pięknie o tym napisała św. Teresa: "Bądźmy pewni, że Bóg nie zważa na to niedołęstwo umysłu naszego i że takie rzeczy, choć nam się wydają być winą, w Jego oczach żadnej winy nie mają. Lepiej niż my sami zna Boski Pan nasz nędzę i przyrodzoną niskość naszą; wie o tym, że ta dusza, choć nie zawsze potrafi, szczerze już pragnie myśleć o Nim i kochać Go"(ks. Życia 12,15).
Ćwiczmy się w modlitwie. Sposób modlitwy można wyćwiczyć tylko na wszystko potrzeba czasu, dlatego tak ważna jest wytrwałość. Bóg nie żąda od nas skomplikowanych modlitw, ale " w prostych słowach niech Mu mówi (dusza) co czuje, czego pragnie, czego potrzebuje"(ks. Życia 12.1)
Niech wzorem będzie dla nas w tych sprawach, św. Teresa i starajmy się brać na serio jej słowa, które myślę każdemu człowiekowi wyjdą na dobre.
Jednak aby to wszystko osiągnąć już na samym początku, musimy oddać siebie Bogu. Bóg dał nam wole, ale my jej nie chcemy. Prośmy Pana aby zabrał ją od nas i uczynił nas swoimi sługami. Miejmy odwagę powiedzieć za Bł. ks. Jerzym Matulewiczem "Jeśli wolno prosić, to daj, Panie, abym w Twoim Kościele był jak ścierka, którą wszystko wycierają, a po zużyciu wyrzucają gdzieś w najciemniejszy, ukryty kąt. Niech i mnie tak zużyją i wykorzystają, aby tylko w Twoim Kościele przynajmniej jeden kącik był lepiej oczyszczony, aby tylko w Twoim domu było czyściej i schludniej. Niech mnie potem rzucą gdziekolwiek, jak tę brudną, zużytą ścierkę."
Jedynie co może nam przeszkodzić właśnie w tym, to miłość siebie samego. Stawianie siebie na pierwszym miejscu zamiast Boga. Dziś na medytacji uświadomiłem sobie ile we mniej miłości własnej! Ile to razy decydowałem o ważnych sprawach dla mnie bez Boga? Liczyłem jedynie na siebie? Nie liczyłem się nawet z drugim człowiekiem!
Miejmy tę odwagę powierzenia się całkowicie Bogu, Jemu oddajmy swoją wolną wolę o czym napisał słusznie św. Jan M. Vianney "Nic nie mamy własnego, oprócz naszej woli - to jedyna rzecz, którą możemy od siebie ofiarować Bogu, to też podobno jeden akt wyrzeczenia się swej woli milszy jest Bogu niż trzydzieści dni postu".
Tak Panie w swoim życiu, widzę, że miłość własna, wsunęła się do mojego życia całkowicie nie zauważalna.Czuję ją na każdym kroku, w każdej prawie myśli, w każdym prawie czynie, nawet gdy myślę, że słusznie postępuję, kieruję się miłością własną A jest tu nic innego jak działanie na swoją rękę, chęć uczynienia wszystkiego bez Ciebie!
Chcę wołać jak dzisiejszy trędowaty, którym i ja jestem! "
"Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić!"
Tak, Panie chcę! Chcę należeć tylko do Ciebie! Poza Tobą nie mam nic! Przyjdź i zabierz ode mnie ten "trąd",którym jest moja miłość własna!
TWÓJ NA ZAWSZE!
P.S Przepraszam, że dziś "zalałem" Was cytatami, ale myślę, że nic nas tak nie pobudza do modlitwy jak przykład innych. Po co kombinować, skoro można iść drogami już wypróbowanymi przez ludzi szczególnie umiłowanych przez Boga. Nie pozostaje nam nic innego jak brać ich słowa za przykład i w drogę!