Zrobiliśmy to, co do nas należało
dodane 2011-11-09 08:57
Wczorajszą Ewangelię Jezus kończy zdaniem: Tak mówcie i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono: Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać. Nigdy mnie przykład, ktory Jezus podaje nie przekonywał, w końcu słudze też należy się odpoczynek... Z tym, że być może on odpoczywa w innych porach, a uslugiwanie panu przy stole, to jego zwykły obowiązek... Nie wiem. Ale wczoraj mi tak tylko przeszło przez myśl, że mnie jest bardzo trudno wykonywać to, co do mnie należy. W tym sensie, że np. jak wiem, że szefa nie ma w pracy, to zupełnie inaczej pracuję, więcej przerw, więcej obijania się, czasem wyjdę sobie wcześniej itp. Normalna rzecz, czasem trzeba odetchnąć. Nie jestem więc nawet sługą nieużytecznym. Wykonywanie mojej pracy w ten sposób, w jaki wiem, że powinna być wykonywana, to jest to, co do mnie należy. Nic więcej. To nie jest jakieś szczególne osiągnięcie z mojej strony. Tylko to, co do mnie należy. I aż tyle jak widać. Dobre postanowienie na zbliżający się adwent... Zwłaszcza, że w innej przypowieści Jezus nazywa takiego sługę dobrym i wiernym i chce z nim dzielić Życie, przez duże "Ż". Wierność powierzonym obowiązkom, to niby nic wielkiego, ale jest to sakrament chwili obecnej, w tym obowiązku chce mnie widzieć Pan, więc w tym obowiązku do ostatniej minuty etatu czeka na mnie Jego łaska, a nie ma jej tam, gdzie się spieszę wychodząc wcześniej z pracy... Wychodzi na to, że w nudnych obowiązkach jest Jego łaska :)