Kościół, Świat
Modlitwa Jezusowa
dodane 2012-11-17 22:20
Chrześcijanie wszystkich krajów łączcie się!
Modlitwa Jezusa
Wraz z rozwojem mediów i sposobów komunikacji ludzie oddalają się od siebie. Stopniowo zamykają się na innych. Urządzenia i systemy, które miały nas do siebie przybliżać, stały się barierą. Nauczyliśmy się komunikować na odległość, a okazało się, że z osobami dotąd bliskimi staliśmy się nagle sobie dalecy. Komunikujemy się, ale nie przebywamy ze sobą. Kontaktujemy się, ale coraz trudniej mówić o osobistym kontakcie. Sam często ulegam takiej pokusie: komunikować się, ale nie przebywać z kimś.
Ta prawidłowość dotyczy także naszego życia duchowego. Coraz częściej słychać w środowiskach kościelnych potrzebę pogłębienia, odtworzenia osobistego kontaktu z Bogiem. Katechizm Kościoła Katolickiego mówi: „150 Wiara jest najpierw osobowym przylgnięciem człowieka do Boga(...)”. W jaki sposób pogłębić moją więź z kimś, kogo nie widzę, ani nie słyszę..? Czy to w ogóle możliwe?
Na spotkaniach oazowych uczono nas, że pierwszym sposobem komunikacji z Panem Bogiem jest modlitwa, a przede wszystkim spotkanie ze Słowem Bożym. Nie „klepanie paciorków”, a pozwolenie Panu Bogu na szeptanie Swoich słów prosto do naszej duszy.
Dziś chciałbym powiedzieć słów kilka o lekcji, jakiej nam dają nasi wschodni bracia w wierze. Otóż w Kościele prawosławnym (ale nie tylko) wytworzyła się modlitwa serca – Modlitwa Jezusowa. Polega ona na powtarzaniu jednego zdania: „Panie Jezu Chryste, Synu Boży, zmiłuj się nade mną grzesznym!”.
Początkowo modlitwę tę powinno się odmawiać w wygodnej, ale godnej pozycji, spokojnie, w myśli albo poruszając lekko wargami; część pierwszą („Panie Jezu Chryste, Synu Boży”) na wdechu, część drugą („zmiłuj się nade mną grzesznym!”) na wydechu. Ma to stopniowo uspokoić człowieka, przygotować na spotkanie z Bogiem. Ile razy powtarzać te słowa? Źródła prawosławne podają, że stopniowo zwiększając liczbę powinno się dojść nawet do dwunastu tysięcy dziennie! Czy to dużo? Człowiek, według różnych danych, wypowiada dziennie ok. 5 – 20 tysięcy słów. Oddechów robi około 29 tys. Jednym słowem: Cały jego czas powinien być ukierunkowany na Pana Boga. Stopniowo każdy jego oddech staje się modlitwą, jak prostą a jak pojemną! Mamy tu i wyznanie wiary, i uwielbienie i skruchę. Aby ułatwić liczenie, prawosławni posługują się tzw. czotką, która z wyglądu trochę przypomina nasz różaniec.
Można zapytać: ale o co chodzi? Medytacja i chrześcijaństwo? To się ma nie po drodze! Ano: ma. Tyle tylko, że o ile w pogańskich praktykach (np. joga, medytacje New Age) chodzi o zjednoczenie ze światem, materią, czy bliżej nieokreśloną energią (zwaną czasem bogiem), w Modlitwie Jezusowej chodzi o wypełnienie słów Pisma Świętego: „Nieustannie się módlcie!” (Tes 5, 16). Medytacja ta ma nas przybliżyć do Boga, nie jest techniką, która „na pewno przyniesie efekt”, jak reklamuje się inne medytacje. Chrześcijanin pozostawia Panu Bogu pole manewru, miejsce do działania, miejsce na Jego Wolę. Modlitwa Serca to otwarcie się na Jezusa, zaproszenie do przebywania razem.
Jakie owoce? Pogłębienie wiary, pokój, poczucie obecności Boga... Ogranicza je tylko Boża Wyobraźnia. To tylko jedno zdanie, powtarzane świadomie, a może naprawdę wiele wnieść w nasze życie. Swego czasu czytałem świadectwo człowieka, który rozpoczął praktykę Modlitwy Serca. Był kierowcą, modlił się również w drodze. Pewnego razu zdarzyło się, że na parkingu ktoś zajął mu miejsce przed samym nosem. Otworzył energicznie szybę, żeby rzucić kilka ciepłych słów pod adresem delikwenta, a usłyszał tylko jak mówi „Panie Jezu Chryste...”!:)
Włodzimierz Sołowiow, prawosławny teolog, mówił, że prawdziwy ekumenizm polega nie na sztucznym znoszeniu różnic, ale właśnie na wspólnej modlitwie chrześcijan. Chciejmy przyjąć zaproszenie naszych wschodnich braci do Modlitwy Jezusowej.
Przy pisaniu artykułu pomagałem sobie broszurką; ks. Edward Walewander, „Modlitwa Jezusowa w Kościele wschodnim”