To co nas dzieli, choć powinno łączyć.
Nie mam konta na fb, nk, twt, my_ i innych tego typu portalach społecznościowych. I jestem z tego zadowolony.
Ale moja narzeczona, która też nie ma takich kont, a studiuje pedagogikę, powiedziała mi kiedyś mądre słowa:
"Ja, chcąc uczestniczyć w życiu społecznym, w świecie młodych, muszę wejść na takie portale, w media, żeby w ich życiu brać udział. Ono rozgrywa się tam. Traci się prawdziwe relacje, a życie zaczyna się po włączeniu telewizora czy komputera.
Dziś media kreują rzeczywistość. Nienaturalne zachowania pokazywane np. w serialach stają się częścią zachowań społecznych, wchodzą do realnego świata, tam młodzież szuka wzorców. Media zapełniają monotonię życia."
Jaka recepta? Danie młodym w zamian coś wartościowego, coś, co da im prawdziwe szczęście, wspólnotę, poczucie jedności.
Ja sam żałuję, że upadła "instytucja" nazywana "nocne Polaków rozmowy". Pamiętam jak mój współlokator kiedyś śmiał się, a nawet denerwował, że sąsiedzi z mieszkań na naszym piętrze w bloku siadają na korytarzu i rozmawiają wieczorami. a mi się to podobało!
Dobrym lekarstwem są wspólnoty typu Neokatechumenat, Odnowa w Duchu Świętym, Oaza itd. To od nas dorosłych zależy, czy w piątkowy wieczór młodzi wyłączą telewizję i pójdą na mszę, a potem spotkanie Oazowe. Dla mnie to były najpiękniejsze chyba wieczory w życiu - na polu (dworze w wersji Polskiej;P) mróz, śnieg, a my w kilkunastoosobowej grupce na probostwie, rozśpiewani, roześmiani, czasem żywo się kłócący - ale zjednoczeni. Tego życzę wszystkim młodym ludziom!