Po czasie, z zapałem szachisty, zrozumiałem sens pewnej sytuacji z mojego życia..
Dziś niedziela. Wypadało by się uczyć, bo mam jutro dwa egaminy, w tym jeden przeniesiony na wcześniejszą datę. Ale "nie samymi książkami żyje student", wobec czego zabrałem się za prasę.
A tam, w "Gościu Niedzielnym" przeczytałem wywiad z klaryskami. Powiedziały, że czuwają nawet w nocy, żeby przyjście Pana ich nie zaskoczyło jak złodziej. Żeby były gotowe na spotkanie Oblubieńca zawsze tak, jak owe panny roztropne.
I zrozumiałem podczas lektury jedną z sytuacji z mojego życia. Przed ostatnimi świętami Bożego Narodzenia przyjechałem 17 grudnia i od razu mnie rozłożyło. Katar, gorączka, zatoki.
I przyszedł do nas niezapowiedzianie ksiądz proboszcz z Najświętszym Sakramentem. Ktoś mu podpowiedział, że u nas wszyscy chorzy (mama straciła głos, brat też źle się czuł, a bratową rozłożyło za jakiś czas) i ksiądz w dzień odwiedzin chorych przyszedł do nas przed wszystkimi.
Tego dnia byłem bez łaski uświęcającej (byłem jeszcze przed spowiedzią świąteczną) - byłem nieprzygotowany. Koło 7 ~ 8 rano przebudziłem się i usłyszałem jego pogodny głos. Szybko się zerwałem, znalazłem po chwili szlafrok i wypadłem z pokoju, ale go już nie było.
I dziś czytając o czuwających klaryskach zrozumiałem, że było to ostrzeżenie: "Nie znacie dnia ani godziny". A co by było, gdyby tego ranka Pan Jezus nie przyszedł do mnie jako pokorny okruch chleba, ale gdyby przyszedł już po moją duszę? Co by się stało, gdyby zastał mnie śpiącego, więcej, pogrążonego w śnie grzechu..? On nas kocha, szanuje naszą wolę. Skoro stwierdziłem, że bardziej od czuwania wolę spać, zostawił by mnie pogrążonego we śnie... Byłbym jak panna nieroztropna (głupia), jak sługa niegodziwy zakopujący talent, czy ten bijący współsługi...
Na zakończenie cytaty z "Gościowego" wywiadu: ">>Nie może człowiek ubrany walczyć z nagim, bo jest go za co złapać i obalić.<< Im mniej jest rzeczy za które zły może nas złapać, tym lepiej. Stąd nasze ubustwo [słowa s. Klary]".1
Szczęść Boże!
1 M. Jakimowicz, R. Koszowski, "Każda siostra ma palmę", Gość Niedzielny, nr. 4, 30 stycznia 2011, s. 62 - 65