wielkopostne lectio divina

dodane 13:06

Mk 14,26-52

Lectio divina Mk 14,26-52

kiedy zapieram się Jezusa? np. kiedy jestem zła bo coś nie idzie po mojej mysli, tak jak ja się tego spodziewam. Więc wtedy gdy ważniejsze jest moje ja, wszystko jedno czy to złość, lęk, czy też chcę dobrze i mam rację ale po mojemu. Wtedy, gdy bierze górę moje ja. Moje główna wada to sposób w jaki przejawia się moje ja.

Ojcze, Ty wszystko możesz! Więc dlaczego mi nie pomagasz, dlaczego muszę cierpieć ja i świat, dlaczego tyle zła, dlaczego nie udają się dobre rzeczy, dlaczego?

Bo działają źli ludzie i złe siły, bo głupota ludzka, bo wiele przeszkód, obiektywnych praw natury i sztucznych praw stworzonych przez ludzi, bo powiązanie ze sobą wielu problemów róznych ludzi, dobra i zła, pszenicy i kąkolu naraz. Z tego powodu czasem ktoś teraz cierpieć musi. „bezsilność” Boga wobec wolności ludzkiej i ograniczoności świata. Bezsilnośc która boli Go aż tak, bolała w Jezusie Chrystusie. Jezus cierpiał do bólu gdy widział jak nie wychodzi nam dobro, jak bezradni jesteśmy, jak nas krzywdzą, bolał i płakał nad nami.

Jezus cierpiał do bólu gdy widział jak Go zdradzamy, opuszczamy, działamy po swojemu, głupio, jak krzywdzimy innych, grzeszymy, paktujemy ze złem. Bolał i płakał nad nami.

Potrzebował ludzi którzy przetrwaliby z Nim to wszystko, przez których mógłby działać, którzy nie zniechęcaliby się w czynieniu dobra mimo ataków zła. Którzy nie odeszliby od Niego w takich chwilach i nie pozostawili świata bez Boga. Daremnie uciekamy się po pomoc do opuszczonego przez nas Boga. Daremnie domagamy się tej pomocy od przerażonych złem bliźnich. Jedynie razem, z innymi, w Bogu możemy się złu przeciwstawić. Czyniąc dobro mimo przeciwności.

Prosi ich o modlitwę by mogli wytrwać, zrozumieć, zaufać. Bóg może każde zło na dobro obrócic, jeśli z Nim współdziałamy, ufamy Mu, przyjmujemy od Niego to co się dzieje. Nawet gdy to coś jest przeszkodą, cierpieniem, to przyjmujemy to i ofiarowujemy z ufnością Bogu, pozbawiając w ten sposób zło jego mocy. Wtedy Bóg może to na dobre obrócić, co nie znaczy że będzie tak jak dawniej. Możemy otrzymać zupełnie inne dobro. O ile nie będziemy się upierać że chcemy tylko tego które nie wyszło, które sobie wymarzyliśmy i uważamy za najlepsze. Chcemy uniknąc trudu, rozwoju, poznania i budowania czegoś nowego, bólu po prostu. Ale nie da się przezwyciężyć zła bez bólu. Nawet Bóg tak tego nie zrobił. Pokazał nam drogę przez ból i sam nią poszedł.

Wielu może się zachwiać gdy zobaczą bezradnego Boga, choćby obecnie w krajobrazie Aleppo. To Ci którzy cały trud chcieliby złożyć na Boga, samemu nic nie robiąc. W tej chwili w Ogrójcu Chrystus miał na sobie całe zło świata. Bez naszej pomocy. A tylko razem- mocą Boga i naszymi rękami- można to zło pokonać, czyniąc dobro.

„mój zdrajca”. Pewnie jest i we mnie ten mój zdrajca. Który próbuje spostrzegać Boga „po swojemu”, nie po Bożemu. Pierwszy krok do zdrady Boga to układać sobie relacje z Nim po swojemu. Nie tak jak Bóg tego chce.

Drugi krok to „ostrożnie”. Chce się zdradzić Boga tylko trochę, ostrożnie, cicho, niepostrzeżenie dla innych, zachować nad tą zdradą kontrolę. Ale ze złym się nie paktuje. On zaraz robi aferę, z której nie możemy się wycofać, bo już wszyscy widzą i słyszą co zrobiliśmy i nie mamy odwrotu. Ucho ucięte. /choć w innym opisie Jezus ucho uzdrawia. Czyli- chroni osoby postronne i potrafi nasze zło naprawić. / tutaj jednak zaraz przyłącza się gromada ludzi którzy też chcą Chrystusa zdradzić i Judasza w jego zdradzie wspierają. / w innym opisie udaje się on po pomoc do kapłanów, co jest błędem- szukanie współczucia u współgrzeszników. Oni tylko w zdradzie umocnią. Jedynie powrót do Jezusa może pomóc/.

choćby wszyscy-ja nie”. A dlaczego nie? Każdy z nas jest tak samo zdolny do dobra i do zła. Każdy tak samo zależny od okoliczności. Dlatego nie wolno nam potępiać innych i nie wolno tworzyć okoliczności w których mogliby upaść. Dlatego powinnismy sobie nawzajem wybaczać i pomagać powstać z grzechu. Bo tak samo potrafimy grzeszyć.

Bywamy jawnie w świątyni ale w ukryciu odrzucamy Boga, narzekamy, krytykujemy, obgadujemy. Zamiast jawnie szukać wyjasnienia naszych trudności w wierze.

 

 

„czuwajcie”Nie modlimy się, nie dbamy o relację z Bogiem, nie odświeżamy naszej wiary, nie uczymy się o niej nic nowego. Kiedy jest nam dobrze w życiu nie szukamy Boga- a wtedy moglibyśmy poznać Jego miłość i moc budowania dobrych dzieł.

Zła godzina przychodzi na nas niespodziewanie i zastaje nas bezbronnych. Nie mamy relacji z Bogiem na której moglibyśmy się oprzeć, wiedzy o Nim, umiejętności modlitwy w chwilach trudnych. Zachwiejemy się widząc Boga skazanego na krzyż.

Czy wolelibysmy Boga wszechpotężnego, doskonałego, odległego? Czy też Boga towarzyszącego nam w naszych cierpieniach? I to nie z czystymi rękami, ale unurzanego w naszym bólu do krwi? Do naszej krwi? Chcielibysmy Boga- magika spełniającego nasze życzenia? Bez względu na to co z nich wyniknię?

Mamy Boga z nami, w naszych cierpieniach i w naszym złu któremu zdarza się nam ulegać. I razem z Nim możemy te dwa oblicza zła pokonywać.

 

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024