i innej Wielkanocy

dodane 14:33

Wielki Post 2010

 

Mt.16,13-19

Uważamy Jezusa za tego czy tamtego- Nauczyciela, prawodawcę, itp. To nie jest pełny Jego obraz, i niepełna nasza relacja.  To podziwianie, oglądanie- ale nie zobowiązanie.  Dopiero uznanie Go Królem to zobowiązanie, przyjęcie nauki, autorytetu.

Uznać Go Królem to znaczy uznać siebie poddanym.

Dobrze, że możemy sami wybrać sobie króla, nikt nam go nie narzuca. I dobrze jest go wybrać, by nie zostać zagubionym i bezbronnym w chaosie świata. W dzisiejszym świecie trzeba mieć pana. Dopiero taki człowiek, który świadomie i dobrowolnie wybrała sobie Boga na Króla- czy tez raczej potwierdził i zaakceptował Jego wybór siebie na poddanego- jest zakotwiczony do skały, opoki wśród burz.

Czy ja tak wybieram Boga? Czy tez raczej chowam się za Niego, by chronił mnie od niebezpieczeństw? Uważać na różnicę miedzy zaufaniem Bogu a spychaniem na Niego swoich problemów.

 

PS.34, Mt. 6,7

„Pan mnie wyzwolił od wszelkiej trwogi”

Nie oznacza to, że rozwiązał za mnie moje problemy. Ale sprawił, że przestaję się ich bać. Mogę myśleć o ich rozwiązaniu.

Gadatliwi na modlitwie-w sensie narzucania Bogu swojej woli. On wie, czego nam potrzeba. Modlitwa jest bardziej dla nas, byśmy się nauczyli przyjmować i dziękować.  Bo bez dziękczynienia nie widzimy, nie rozumiemy, nie przyjmujemy i nie umiemy wykorzystać tego, co On nam daje.

 

Jon.3,10 , Łk 11,29

„ i ulitował się Bóg i nie zesłał niedoli”

Mamy wiele znaków od Boga, ale chcemy tylko  takich, które potwierdzałyby nasze zamysły.

Nie umiemy poprzestać na tym, co mamy, czego tego nam wystarczy. Miedzy Bożym „wystarczy” a naszym „chcemy” mieści się otchłań naszych żądań i nieufności do Boga.

Owszem, jest w nas nieustanne pragnienie, dążenie do rozwoju naszego życia, niezadowolenie z tego czym aktualnie jesteśmy. Ma nas ono doprowadzić do Boga. Ale przemienia się w szemranie przeciwko Niemu, gdy chcemy je zaspokoić rzeczami i naszymi planami.  Tej tęsknoty nie da się zaspokoić inaczej jak odwracając się od dóbr świata i zwracając do Boga.

 

Mt 7,7-12

Bóg dał nam tyle, ile trzeba aby przeżyć- kolejny dzień, tydzień, miesiąc. Skromnie, ale wystarczy. Na miarę naszego zaufania Mu. nie ma miarę naszej nieufności. Dziury którą wykopuje w naszym sercu i umyśle pokusa nieufności nie zasypie się niczym, nigdy. Tylko decyzją zaufania Bogu. Bo przecież który to już raz żyję „na styk” ale żyję i tyle razy przeżyłam. Więc może mam tyle, ile mi, zdaniem Bożej opatrzności, wystarczy?

 

Ez.18,21, Mt 5, 20-26

Jeżeli występny porzuci swoje grzechy…

Jeśli brat twój ma coś przeciwko tobie- najpierw pojednaj się z bratem twoim…

Psychologiczne ujęcie nieporozumień między ludźmi jako urazów psychicznych- nie wyklucza pojęcia grzechu. Owszem, gdy jestem poraniony psychicznie nie umiem reagować inaczej. Choćbym nawet chciał, te złe reakcje dzieją się mi niemal same. Trudno mówić wtedy o wyborze reakcji grzesznej.

Ale to można leczyć! Szukać specjalistycznej pomocy- do skutku.  Szukać sposobów przemiany tych reakcji. Uzdrowienia zranień- psychologicznego i duchowego- przez analizę, trening, przebaczenie i uzdrowienie.

Kiedy nic ze sobą nie robię, nie szukam pomocy- jestem odpowiedzialny za swój grzech, za hodowanie go. Gdy obwiniam innych, cały świat a swojej winy nie dostrzegam- jestem odpowiedzialny jeszcze dodatkowo za obłudę. Trudno jest przyjąć poczucie winy- ale bycie winnym przed Bogiem oznacza, że przyczyna błędu leży po mojej stronie.  A więc mogę to naprawić! Często tylko ja. Przy Bożej pomocy. Właśnie przyjęte poczucie winy sprawia, że Go o tę pomoc proszę. A On działa przez ludzi. Może mi dać duchowe uzdrowienie lub dobrą terapię medyczną.

 

Prz.26,16-19, Mt. 5, 43

Pan będzie dla ciebie Bogiem a ty Jego ludem

Miłować nieprzyjaciół- ze względu na Boga

Nasze zachowanie – każda reakcja, całe nasze bycie- jest świadectwem tego, w co wierzymy. Albo nie jest. Jesteśmy ludem Boga, można na nas polegać, ufać nam, zwracać się do nas po pomoc- albo nie. Bóg wymaga od nas więcej niż naturalne zachowania, więcej niż ludzie zwykle robią, więcej niż jest sprawiedliwe- ze względu na Boga. Bo skoro jesteśmy Jego ludem- to nasz do czegoś zobowiązuje. Do naśladowania Go w miłości, gotowości do rozumienia motywów cudzych postępków i do niepamiętania uraz, nie hodowania w sobie złości.

 

Łk 6, 36

Decyzja, wybór- pozytywne, ufne, Boże spojrzenie na świat, relacje, ludzi, zdarzenia. Albo negatywne- podejrzliwe, krytyczne, złe i przyciągające zło.

Owszem, trzeba zachować ostrożność, czyli wiedzę, że coś może pójść źle- mniej ważne, z powodu czyjegoś zła czy głupoty. Bardzie ważne, by być gotowym to naprawiać. Nierealny optymizm typu „jakoś to będzie” tez nie jest dobry. Optymizm ma być Boży, czyli gotowość wyprowadzanie dobra ze zła- a nie mój, czyli nieodporność na zło. Zło jest, dokucza, mąci, psuje- ale gdy trzymamy się Bożego spojrzenia na świat- zło nie może nas pokonać.

 

Iz. 1.10, Mt 23,1

Usuńcie zło spośród siebie

Zachowujcie naukę ale uczynków ich nie naśladujcie

Ludzie wypaczają naukę, dopasowują ją do swojej słabości lub do ziemskich, doczesnych kryteriów. Za pomocą Bożej nauki chcą osiągać ziemskie cele.  Stąd jest tyle wypaczeń. Powinniśmy sięgać do oryginału, nie nadając mu aktualizującego kolorytu. Nie szukajmy w zachowywaniu Bożej nauki swojej chwały.

 

Jer.18,18-20, Mt 20,17-28

Odtrącenie dobra. Tutaj- z powodu pokusy wielkości. Robić dla ludzi coś wielkiego, kierować ich losem, zmieniać świat, rządzić. Jezus uważał, że trzeba służyć. Im kto ma większe możliwości i wpływy- tym bardzie powinien służyć. Starać się o dobro innych, nie własną chwałę.

Odtrącono Ga za ustanowienie takiego wzorca. Nikt nie chciałby takiej władzy.

Ile można służyć nie starając się o stanowiska? To ciekawe pytanie.

 

4.03, Syr 51,13-20 – szukanie mądrości

Ileż razy dałam się odwieźć od mojej życiowej mądrości opiniom i naciskom innych.  Oni wiedzą lepiej co należy, trzeba, wypada robić.

Oni nie wiedzą, co jest dla mnie dobre. Podstawy tej mądrości dał mi Bóg i teraz muszę w świecie wyszukiwać tego, co jest z nią zgodne.  Z intuicją w mojej duszy. Oceniam i odrzucam mądrość świata. Przyjmuję mądrość Bożą. Mam do tego prawo.

 

Rdz.37, 4

Bracia Józefa tak go znienawidzili, że nie mogli przyjaźnie z nim porozmawiać

Uprzedzenie. Wszystko co ktoś zrobi lub powie, odczytywane jest negatywnie. Uprzedzenie w związku, rodzinie, przyjaźni, pracy.

Żadna analiza terapeutyczna ani technika negocjacyjna nie pomogą w takiej sytuacji bez decyzji woli- decyzji, by spojrzeć na tą osobę, jej słowa, uczynki-pozytywnie.

Decyzja woli- spojrzenie wedle nauki Jezusa, miłosierne, wybaczające, dające szansę- lub negatywne, pozostawiające nadal całą relację pod wpływem złego.

Dopiero potem przydaje się terapia, psychologia, nauka- aby problem wyjaśnić i znaleźć rozwiązanie.

Kolejna decyzja- postanowienie poprawy- chcę, decyduję się- wypróbować owo rozwiązanie- przyjąć na siebie moją część winy- odpowiedzialności za powstały problem.

Wiara idzie tu cały czas przed psychologią, ale bez współpracy obu rozwiązanie byłoby niepełne i nietrwałe. Trzeba więc zaufać słowu Boga, przyjąć Jego naukę- o wybaczaniu- i zastosować wiedzę psychologiczną do poszukania rozwiązania.

 

Mt 21,33- przypowieść o dzierżawcach winnicy

Zaufanie. Jak długo mam ufać ludziom? Ile razy? Aż do ewidentnej krzywdy czy złej woli?

Ufać mam głównie Bogu- że wie o mojej sytuacji, dba o mnie, ochrania. Mimo że Jego plan czasami jest całkiem inny niż mój. I zaufanie to właśnie przyjąć ten inny plan, gdy mój jest odrzucany.

 

Łk 15, 11- przypowieść o synu marnotrawnym

Roztrwonił majątek żyjąc rozrzutnie i wziął byle jaką pracę, by uciec przed biedą.

Czy lekkomyślnie wybieramy pracę- byle jaką? Byle zarobić? Trwoniąc swoje zdolności, talenty, plany, czas życia i energię? Czy szanujemy siebie, swoje zdolności i plany? Aż w końcu robimy byle co?

Chyba, że Ojciec nam przebaczy i znajdzie dla nas dobre miejsce.

Bo nie chcemy też być starszym bratem- kimś spędzającym całe życie w jednej firmie, sztywno podporządkowanym hierarchii służbowej. Szukanie siebie, tak, ale z planem i sensem, nie lekkomyślnie i rozrzutnie.

 

Wj.3- krzew gorejący

Szczęśliwy, kto potrafi dostrzec wokół siebie istnienie i potęgę Boga.  Jego miłość i Jego moc objawiające się w świecie.

Błogosławiony, kto potrafi upaść prze Nim na kolana i wielbić Go. Kochać i ufać.

Szczęśliwy i błogosławiony.

 

Łk 13, 1-9

Cierpliwość Boga do grzeszników. Aby nareszcie się nawrócili. Ile starań boskiego Ogrodnika- o to najgorsze, najtrudniejsze drzewo!

A my- odrzucamy i potępiamy- całego człowieka- za jeden jego czyn i jedną słabość. Pogrążamy go bardziej niż on sam siebie.

Nie tworzymy dla niego atmosfery życzliwości i wsparcia, by mógł dostrzec swój błąd i poprawić się z niego. Jeśli już przyzna się do swego grzechu- potępiamy go i upokarzamy jeszcze bardziej.

Dlaczego w naszej chrześcijańskiej obyczajowości nie ma mechanizmów społecznych pomagających ludziom nawrócić się- z godnością?

 

2. Kr 5- historia Naamana

Pycha.” Wiem lepiej.”

Tak samo potraktowali Jezusa rodacy, gdy wytknął im brak wiary. Po co chcieli mieć proroka, skoro Go nie słuchali, tylko sami „wiedzieli lepiej”?

Tak samo ludzie traktują Go do dziś. Świat jest trudny do życia na nim, bo ludzie nie chcą widzieć swych błędów, żeby się z nich poprawić.

A rolą Kościoła jest ich upominać. Więc przyczepiają się do Kościoła- o cokolwiek. A krytykując innych łatwo zapomnieć o sobie. I o tym, że krytyka, ukazanie błędu, to dopiero początek. Trzeba ukazać też drogę wyjścia, naprawienia, przebaczenia.

Najmanowi ukazano taką drogę, miał dobrych przyjaciół.

Czy my jesteśmy takimi dobrymi przyjaciółmi? Wraz z krytyką ukazujemy drogę wyjścia?

 

Mt.18.21-35- przebaczanie

Innym ich błędów, złośliwości, nerwów- bo my też tak potrafimy, oj, nieźle potrafimy- walczyć o swoje urażone ja, zanim rozeznaliśmy się w sytuacji.

Co jest ważniejsze- kto ma rację- każdy ma swoją subiektywną. Czy ważniejsza jest prawda wspólna? Bo musimy żyć razem- pracować, mieszkać, żyć, działać.  I może ważniejsze jest odkrycie prawdy, racji wspólnej. Życie w postawie przebaczania- a nie czyhania na cudze błędy i walczenia o swoje.

Mamy wybór- pycha czy przebaczanie. Życie po Bożemu czy po ludzku.  Możemy wybrać- kryteria świata- walkę, egoizm- lub kryteria Bożej miłości- wspólnotę.

 

Mt 5, 17-19, Łk 11, 14-23

Każdy człowiek jest takim rozdartym domem, królestwem, wnętrzem. Pomiędzy Bogiem, światem, swoimi potrzebami, które można zaspokajać na drodze tak prawa jak i pokus.

Trzeba bardzo strzec prawa, dokonywać stanowczych, jasnych wyborów nawet w drobnych sprawach, by tego rozdarcia unikać.

 

Mk 12, 28-34

Najważniejsze przykazanie- przykazanie miłości. Postawienie Boga na pierwszym miejscu, decyzja życia wedle Jego wartości i praw- porządkuje nam całe życie w określonym kierunku.

Przyjęcie Boga ale nie na pierwszym miejscu otwiera nas na stały chaos i stałą, nasiloną duchową walkę.

Albo przyjmiemy Jego drogę- z Jego błogosławieństwem- albo drogę własną, równie trudną, i bez błogosławieństwa.

 

Oz 6,1-6, Łk 18,9-14

Ufne zdanie się na Boga. Ufność Go rozbraja, wtedy opiekuje się nami. Buńczucznych osądza, skoro są tacy bojowi to niech próbują walczyć z życiem sami.

Fazy ufności- uznanie Boga- Jego wielkości, mądrości, miłości lub suwerenności, władzy- faza rozumu, rozsądku.

Zaufanie Mu- podjęcie decyzji woli

Poddanie się Mu- konkretne osobiste czyny

Miłość- przyjęcie Jego miłości i odpowiedzenie swoją- zaangażowanie uczuciowe, pełne.

 

Łk.15- syn marnotrawny

Jak to dobrze, walcząc ze światem wiedzieć, że gdzieś tam na zapleczu jest zawsze stały dom ojca. Miejsce, oceny i wartości. Do których zawsze można wrócić. I zostanie się tam przyjętym. Zawsze jest się tam kochanym. Czasem trzeba odejść, popróbować samemu, dostać w tyłek- by to docenić- by tam wrócić.

Symbol uczty w tej przypowieści- 2 przeciwstawne znaczenia. Uczta jako świętowanie, radość, wspólnota, nagroda, dzielenie się.

I uczta jako rozpusta, utrata, pokusa, podziały, kłótnie, awantura i pobojowisko po uczcie- wypaczenia tamtego symbolu, zawłaszczenie go przez świat.

Oba te symbole też tu są. Może zmiana życia zależy też od zmiany znaczenia takich symboli, od przywrócenia im pierwotnego znaczenia.

Obfitość jedzenia w domu ojca- symbol troski o siebie nawzajem.

Uczty marnotrawnego syna- rozrzutność, wykorzystanie naiwności- przywykł że towarzysze uczty troszczą się o siebie nawzajem, a tu dał wszystko i nic nie dostał w zamian.

Potem głód i zdobywanie resztek- co za karykatura uczty!

I uczta w domu ojca- przywrócenie porządku i pierwotnego znaczenia symboli.

 

J 5, 1-16

Jezus uzdrawiał wbrew procedurom!

Bano się Go, bo łamał prawa- ale trzeba umieć odróżniać prawa ludzkie, łamiące prawa naturalne i boskie, od praw zgodnych z nimi, służących utrzymaniu porządku. Porządek jest w służbie człowieka, aby łatwiej było udzielać pomocy, nie trudniej. Niestety. Procedurami odrywamy się od rozsądku, miłości, praw natury, Bożych przykazań. Sprzedajemy swe sumienia, respektując bezrefleksyjnie porządki wprowadzone przez innych, ukrytych za fasadami instytucji. Nawet nie wiemy już, jaki to grzech wobec Boga i bliźnich. Jego konsekwencją są nieszczęścia i problemy.

Jezus uzdrawiał zgodnie z nadrzędną procedura- prawem miłości, pomocy bliźniemu, ratowania czyjegoś dobra. Jej mają służyć inne procedury. Jeśli tak nie jest- grzechem może być ich ślepe stosowanie.

 

J.7,40

Czy On jest, czy nie jest Mesjaszem? Bali się zwiedzenia, to dobre, ale nie umieli dobrać kryteriów. Czy Jezus był dobry? Czy przestrzegał prawa Bożego? Bożego, nie wypaczonego przez ludzi dla ich wygody. Czy chciał czegoś dla siebie? To chyba najważniejsze kryterium fałszywego proroka- czy chce czegoś dla siebie? Jezus nic nie chciał. Nie budował tutaj swego królestwa. Nie kazał nikomu robić to czy tamto. Radził ludziom jak żyć z miłością i troską, ale nic im nie kazał. Organizację kościoła zbudowano później, i wypaczono wiele razy. Jezus nie budował żadnych struktur. Nie wyróżniał nawet apostołów, mimo starań matki synów Zebedeusza…

 

Flp 3,8

Zostawienie własnych spraw i przyjęcie Bożych spraw, wartości, priorytetów- za swoje. Coś oddać i coś przyjąć. Zamienić kryteria i wartości. Oddać swoje małe- przyjąć wielkie. Wyjść ze swego małego życia- przyjąć trochę bólu świata, Bożej troski o świat. Przejście od życia dla siebie do stania się uczniem Chrystusa.

Może to zrobić każdy, bo w każdym jest coś dobrego i Bóg to widzi. To ludzie skupiają się na wadach i ograniczeniach, tworzą swoje kryteria i wymagania odrzucając jednocześnie dobro, jakie mogłoby się stać.

 

Dan.13,41

Historia o Zuzannie

Marzenie, żeby tak było zawsze. Bóg ujmuje się za niewinnością i ocala, źli zostają ukarani a dobrzy publicznie pochwaleni.

Tylko, że tak nie jest. Codziennie dzieją się akty niesprawiedliwości, i żaden Bóg nie posyła żadnego proroka…

Zaraz, zaraz, a może posłał mnie? Może to ja, zamiast cieszyć się, że złe oko szefa nie padło na mnie, powinienem ująć się za kimś, kto oberwał- może dlatego, że inni milczeli?

Misja prorocka od czasu do czasu zdarza się każdemu. W Biblii wiele razy zadaniem proroka było mówienie komuś ważnemu- mylisz się, nie tak chce Bóg! I wielu proroków obrywało za to. Ale woleli być wierni Bogu i Jego porządkowi świata.

Może dlatego zapisuje się i opowiada tą historię jako modelową- Bóg uratował niewinną Zuzannę tylko dlatego, że młody, nic nie znaczący człowiek sprzeciwił się wyrokowi ważnych swojej społeczności. Smarkacz odważył się mądrzyć!

Ale nie była to złośliwa młodzieńcza przekora. Daniel znał prawo Boże i wiedział, że przed Bogiem to on ma rację. Dopiero wtedy odważył się zabrać głos. Potraktował Boga na serio.

 

Dan 3, 14

Wiara i zaufanie Daniela- jak Bóg zechce, to nas uratuje. A jak nie- ma do tego prawo.

Cudowna postawa. Chciałabym mieć taką? Uważaj, marzenia się spełniają! Chciałabym kiedyś umieć sprostać takiej wierze.

Oni byli razem i wspierali się. Moi rozsądni bliscy szybko zawracają mnie z drogi ku „zbyt” radykalnej wierze. Ale są sytuacje, kiedy wiara nie jest „zbyt” radykalna. Sytuacje, gdy wiara decyduje o wszystkim i musi starczyć za wszystko, i obejmować wszystko.

 

 

 

 

PS 40- oto przychodzę pełnić Twoją wolę

Bo walczę sama, o moje życie, z całym światem. I nie wiem, już, co jest dobre, co mam robić. Co jest zgodne z planem, jaki Bóg dla mnie przygotował, zgodne z obietnica, dla której się urodziłam. Oto przychodzę- pełnić Twoją wolę. Tylko z woli Twej jestem wolny.

 

Łk 1, 26

Nie bój się- znalazłaś bowiem łaskę u Boga

To znaczy- Bóg da ci jakąś robotę do wykonania. Robotę tylko pozornie prostą, bo naprawdę to jej sens będzie głęboko ukryty i symboliczny. Dlatego każdy drobiazg jest ważny i przy każdym trzeba wybierać Boga, tylko Jego i w pełni Jego. Nie ma „mniejszego zła”, „drogi na skróty”, „na ludzki rozum”. Każdym bowiem drobiazgiem świadczy się o Bogu. Ale jeśli będzie się Go trzymać, to się uda. I robota będzie prosta. Dobrze zrobiona po ludzku zostanie napełniona Bożym duchem.

Dla Boga nie ma bowiem nic niemożliwego.

On potrafi uświęcić każde ludzkie małe działanie.

 

 

J 10,31 za który z moich dobrych czynów chcecie Mnie ukamieniować?

Za wiele. Nie chcemy bowiem, aby ten panował nad nami. By miał nad nami przewagę. Moralną- jako ten wzór, pokazujący, ze można być dobrym, lepszym, wrogom przebaczać, wierności dochować, prawdy przestrzegać…

Nie chcemy, by znał nasz słabości, ukryte myśli, śmieci i brudy naszego życia.

Byśmy mieli wobec Niego dług wdzięczności do oddania innym. By nas miłością zniewalał. Nie chcemy. Więc Go ukrzyżuj! Ty- obcy, okupant, najeźdźca. Nie my przecież. Ty podpisz wyrok. I nie mów, że przez nas wydany. Mogłeś się nie zgodzić, prawda?

 

J 11.45

Aby jeden człowiek zginął za naród

Zwalanie swoich win na kogoś innego. Nie my, on. On jest winien naszego zła i naszej słabości. Tyle, że on nic z tym nie może zrobić. Tylko człowiek, który jest sprawcą czegoś- albo winny czemuś- ma jednocześnie w swoim ręku klucz do naprawienia sprawy. Nie ktoś, kto mnie wkurzył może zmienić moje postępowanie, tylko ja sam. Bo inaczej wkurzy mnie ktoś inny a wszyscy nie będą respektować mojej drażliwości.

Jedyny wyjątek to Chrystus. On wziął na siebie nasze winy. Dobrowolnie zgodził się, by je na Niego zwalić.  Bo to jest odkupienie.

Ale gdy zwalmy je na innych ludzi to grzech. Który do nas wróci w postaci coraz to nowych i nowych nie rozwiązanych spraw. Dopiero gdy przyjmiemy swoją odpowiedzialność i moc Chrystusa płynącą z odkupienia, możemy coś zmienić na lepsze, na stałe.

 

Iz 42

Postać Sługi. Naszym zadaniem jest służyć, wzorem naszego Pana.  Jeśli chcemy, by na świcie było lepiej- musimy działać w postaci sługi. Syn Boży- nasz Król- był na świecie człowiekiem i sługą. Na tym polegała Jego władza i panowanie- na nieustępliwości w służbie dobra. Na cierpliwości- zgodzie na cierpienie – niezrażanie się ludzką głupotą.

Szydzą z Niego-bo wolą innych. Bardziej entuzjazmujemy się polityka niż Bogiem. Walką niż miłością. Walką ze sobą niż miłością do ludzi.

 

 Z mocą głosi prawo- ale nie łamie ludzi, ich woli, opinii, myśli. Moc, ale nie siła. Cierpliwość, wyrozumiałość, miłość. Nieustępliwość. Pewność swoich racji,  wartości prawa.

Bóg jest odwieczny, może czekać. A my? Jesteśmy Jego narzędziami na tą chwilę czasu- więc też możemy czekać. Jeśli uwolnimy się od pragnienia- pokusy- chęci widzenia efektów naszych działań- będziemy mieć Bożą cierpliwość do budowania jego królestwa. To ta cierpliwość jest Jego mocą, nie siła która może łamać ludzką psychikę.

Prawo Boże jest jedno, niezmienne przez wieki, najlepsze na każde czasy. Ludzkich dróg dotarcia do niego jest wiele. Bóg potrafi- i nam poleca- uszanować każdego człowieka, jego drogę, wrażliwość, doświadczenia i zranienia, powoli do niego docierać, dać mu czas

 

J 13, 21

Niejeden z was- zdradzi Mnie-niejeden raz

I Twoja Panie ofiara- dla takiej garstki ludzi, którzy są Ci wierni! Tym większa, piękniejsza jest Twoja ofiara! Może powoli zaczniemy rozumieć i przyjmować Twoją miłość. Jesteśmy przecież tak niestali! Także w grzechu, na szczęście.

 

Mt 26,14 co chcecie mi dać, abym Go zdradził?

Jak bolą te słowa! Jezu- przepraszam! Za takie byle co sprzedajemy Boga! Głupi film, zajęcia, gadanie, łażenie po mieści, impreza, zakończony aferę związek… szkoda słów, szkoda wysiłku.

A jednak ciągle za tym dążymy, nie mając czasu dla Boga. Tak wielu mentalnych zombie chodzi po świecie usiłując żyć.

A może zacząć od tego, by w swoim życiu znaleźć miejsca dla Boga? Może On ma nam coś do zaproponowania?

 

Wielki Piątek

Królestwo Moje- nie jest z tego świata

I tylko dla takiego królestwa warto umierać. Niezależnego od polityki, koniunktury, sympatii i antypatii. Czegoś, co zawsze jest ponad światem pomimo wielu burz. Co utrzymuje świat w działaniu i ochrania nadzieję na porządek, dobro, sprawiedliwość. Jeśli robimy coś dobrego, głupiego lub nieekonomicznego z punktu widzenia świata- budujemy Królestwo.

 

Wielka Sobota

Nic by nam nie przyszło z życia, gdybyśmy nie byli odkupieni. Odkupienie przywraca niewinność upadłym. To właśnie jest chrześcijaństwo- nowe życie. Można się podnieść z upadku, zła- i żyć na nowo. Jest przebaczenia, zgładzenie win i możliwość nowego życia.  To daje ludzkości chrześcijaństwo- wbrew ludzkiej naturze i kulturze. Chrześcijaństwo przekracza ludzką naturę- i na tym właśnie polega jej zbawienie. To możliwość przekroczenia, pokonania tego, co w naszej naturze jest złe. Dlatego błędem jest domaganie się, by przykazania Boże były zgodne z ludzką naturą. One muszą ją przekraczać, aby ją zbawić.

Wszystkie dzisiejsze czytania- to przekraczanie ludzkiej natury. Zbawienie nie dokonuje się gdzieś poza nami, lecz jak najbardziej w nas! To my mamy moc by przekroczyć naszą ludzka naturę- przyjąć Boga i żyć wedle Jego przykazań. To jest możliwe, dla każdego z nas. Każdy dostał ten dar- jak to zwykle z darami Bożymi bywa- nie gotowy lecz jako zadanie do wykonania w swoim życiu.

 

Jezus w grobie.

Jezus w Tabernakulum

Cichy, nie narzucający się, czekający na nas. Uwięziony w swej miłości do nas, złapany w jej pułapkę, bo aż tak nas umiłował- by tkwić tu z nami. W naszym życiu, w naszym świecie, w ludzkim ciele. I czekać na nas, aż do Niego przyjdziemy i Go poprosimy do naszego życia. Choć sam mógłby w nim zrobić rewolucję. Ale czeka.

Niektórzy to woleliby Go zamknąć w grobie- historii, tradycji, sztywnych przepisów, w pustym kościele.

Ale Jego obecność jest nieustępliwa. Silna swą cierpliwością. Promieniująca mocą, zginająca karki i kolana, kruszącą obrony serca. Nieustępliwa, uparta, promieniująca, oczekująca, nie zniechęcająca się moc Miłości.

 

 

 

Łk 24, 13-35 a myśmy się spodziewali

Naszej wersji rozwiązania- lekko, bez trudu i bólu, bez wyrzeczeń i wysiłku. Aż trudno nam poznać obecność Boga w tym, co dzieje się wbrew naszej woli. Bo my chcemy żyć, tworzyć, gromadzić bez wyrzeczeń i wysiłku. Nie wiemy, jak dużo może nam „dać” pokora, ubóstwo, trud. Jaką radość, wolność, przyjaźń, satysfakcję. Jeśli nauczymy się przyjmować- inne rozwiązania, opinie i rady, nie tylko zgodne z naszymi.

 

Dz.4,1-12 nie ma żadnego innego Imienia

Wielu jest mistrzów, nauczycieli, przywódców. Zbawiciel tylko jeden. Zbawienie oznacza, ze zło, nasze ludzkie zło, to które nas dotyka i które sami czynimy- może być wybaczone, naprawione, wymazane- przez miłość. Bożą miłość do nas. Za pomocą narzędzia krzyża, owszem, bo nie ma wartościowej miłości bez próby krzyża.

To jest zbawienie- i to proponuje tylko Bóg. Są różne inne propozycje- droga zbawienia tylko jedna. Pokojowa ukazywanie się Chrystusa po Jego zmartwychwstaniu jest tego dowodem. Mógł przecież- zrobić porządek, rozliczyć się z oprawcami a przynajmniej z uczniami którzy Go zdradzili.

Ale On nadal ofiarowywał miłość i czekał na taką samą odpowiedź. Bo jakiekolwiek zło by się dokonał, Boża miłość jest zawsze możliwa i zawsze może je uleczyć.

 

Mk 16,9

Nie uwierzyli kobiecie- miłości, sercu, intuicji. A przecież Zmartwychwstanie to szczyt miłości! Ojca do Syna, Syna do Ojca, Boga do ludzi.

I miłość kobiet najlepiej to pojęła. Tłumaczyć trzeba było rozumowi.

A dla miłości- iść gdzieś- i zaraz wrócić, stracić i nie odebrać, cierpieć i przebaczyć, nie prosić i otrzymać, umrzeć i nie dać się zabić- to logiczne. Bo miłości nie da się stracić ani zabić.

 

J 3,1-8

Zawsze możemy się powtórnie narodzić i zacząć nowy etap życia. Tylko nie chcemy w to uwierzyć. Łatwiej się poddać, narzekać, załamać, obwiniać innych, los, nic nie robić. Niż uwierzyć w odrodzenie, zmartwychwstanie, uzdrowienie, przebaczenie. Niż przebaczyć, odpuścić. I zacząć coś robić- naprawiać, współdziałać, współpracować, kształcić się, budować, chodzić na terapię, rozwijać się…

A już uwierzyć, że ktoś inny mógłby – nauczyć się czegoś na własnych błędach i chcieć nareszcie zrobić coś dobrze- w naszej tysiącletniej tradycji chrześcijańskiej to zupełnie niemożliwe.

 

Dz.5,30 trzeba nam bardziej słuchać Boga niż ludzi

Wiara daje nam kryteria obiektywne. Nie ma 101 przykazań, które każdy może sobie wymyśleć. Jest Dekalog i to wystarczy. Pod warunkiem, że nie wykorzystujemy Boga do swoich walk i manipulacji, lecz żyjemy dla Jego chwały.

 

Dz.5,42 cieszyli się, że stali się godnymi cierpienia dla Jezusa

Wbrew „ewangelii sukcesu” cierpienie, sprzeciw opór zła mogą być dowodem że jesteśmy na dobrej drodze, pełnienia woli Bożej- zło bowiem sprzeciwia się dobru.

Być może każdy ma w swoim otoczeniu jakieś zło, z którym stale trzeba walczyć. A gdyby nie ono, to- jakie wielkie dobre dzieła byłyby naszym sukcesem.

Bóg nie zawsze chce wielkich, naszych dzieł.  Częściej chce po prostu byśmy się nie zniechęcali w czynieniu zwykłego, małego dobra, byle systematycznie w naszym punkcie życia. Nawet jeśli obrywamy za to. Bo może to jest wskazówką, że dobrze działamy dla Boga.

 

J 21.1-19

3 wymiary podążania za Jezusem

Czy miłujesz Mnie więcej niż świat?

Więcej niż swoją wolę?

Więcej niż wszystko inne, nawet dobre, warte umiłowania, ale nie Boże?

Dopiero rozliczywszy się z tymi wymiarami możne otrzymać od Boga misję, zadanie, dzieło.

 

J 6, 28 wielkie dzieła Boże

O tym najczęściej marzymy, gdy już decydujemy się na życie dla  Boga. Jeśli już- to robić coś wielkiego, zmieniać świat.

Nie myślimy o normalnym, codziennym dobru, które najbardziej zmienia świat. Miejsca, o których wiemy, że potraktują nas dobrze, właściwie, prawidłowo. Lubimy tam chodzić. Czy tak samo lubimy je tworzyć- wokół siebie? Zamiast żyć wygodniej – dla siebie?

Dobro jest zawsze wielkie. Tym bardziej, im bardziej świat jest niedbały.

 

Dz 7, 59

Szaweł odrzucał Boga. Ale Bóg nie odrzucił Szawła. Nie ma takiego grzesznika, którego nawrócenia nie chciałby Bóg. On ciągle szuka, czeka, naprawia, nawraca- jedynie miłością. Miłość i cierpliwość Boga do grzeszników to jego największa siła. Cierpliwość z jaką czeka na nas w konfesjonale i w tabernakulum.

 

Dz 8, 1-8

Nie da się zniszczyć dzieła Bożego, jeśli Bóg tego nie chce. Prześladowane rozprzestrzenia się jeszcze bardziej. Nawet wrogowie Boga pełnią Jego wolę.

 

Dz 8, 26-40

Spotkanie, które odmienia całe życie. Wezwanie Boże przychodzi przez ludzi. Czy i przez nas? Czy umiemy mówić o Bogu, o naszej nadziei i miłości? Jest to intymne- czy umiemy dopuszczać ludzi do tej intymności? Często nie mówimy o Bogu nawet naszym dobrym przyjaciołom, bo nam głupio. A kto im o Nim powie jak nie my? Może właśnie po to dał nam tę przyjaźń Bóg? Może dał im nas?

 

Dz.1, 3

Wzajemne umacnianie się w wierze. Potrzebne w nieprzyjaznych czasach. Właściwie poza wspólnotą trudno zachować żywą wiarę. Poza żywą wspólnotą. I co powiedzieć o ludziach, którzy odchodzą z martwego (wobec nich) Kościoła? Gdy nie sprzeciwianie się Bogu, lecz Jego poszukiwanie ich do tego skłoniło?

 

Dz.9,31

Nie raz mamy dość naszego życia. Położyć się i nie wstawać.

Bóg może dać nam nowe życie- nowy jego sens, ideę, powołanie. Jeśli posłuchamy Jego głosu.

 

Dz.11,1-18

Nauka rozwija się, ale nie może zostać zafałszowana. To ważne dla nas, gdy chcemy innym ludziom mówić o Bogu. Jesteśmy odpowiedzialni za to, co mówimy. Za zgodność z nauką Kościoła. Lepiej zapoznać się z nią zawczasu.

 

Dz 11, 19-26

Dzieło rozwija się i Bóg daje nam wielu nowych wyznawców. I co my z nimi zrobimy po okresie entuzjazmu rozwoju czegoś nowego, dobrego, potrzebnego? Nawrócenie, formacja, wypaczenie, zgorszenie, rozłam, bunt, herezja?

Pan daje nam wyznawców, posyła do nas ludzi potrzebujących Boga, ba na nas liczy. To my jesteśmy za nich odpowiedzialni przed Bogiem. Nie możemy Go przed nimi zasłaniać ani fałszować Jego obrazu.

 

J 10, 22-30

Powiedz nam- a obwinimy Ciebie. Pokaż- a wtedy sami jesteśmy odpowiedzialni za to, czy uwierzymy, czy nie…

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

J 12. 44-50

Głupota jest samokaralna. Sami ponosimy konsekwencje swoich wyborów. Problemem jest, że tego nie uznajemy.

 

J 1,5-2,2

Wyświetlić, wyjaśnić wszystko. Tylko wtedy będzie można to naprawić. Ukrywanie, udawanie, że nie ma problemu nigdy nie pomoże go rozwiązać.

 

Mt. 11.25-30

Czasem większym stresem niż sam problem jest to, co o nim myślimy. Tyle spraw można przemądrzyć, przekombinować, dyskutować w nieskończoność.

Ludzie prości, ufający Bogu lub po prostu przekonani, że Ktoś mądry tym jakoś kieruje- nie tracą sił na myśli – po co i dlaczego. Od razu skupiają się na szukaniu rozwiązania lub przetrwania. Ich jarzmo jest lżejsze.

 

Dz 13. 28-33

Stracili Go, choć nie znaleźli w Nim żadnej winy.

Nie chce się myśleć, badać, analizować, rozumieć. Lepiej- pozbyć się problemu.

Tylko, że prawdy nie da się zabić. Powróci. A jeszcze gorzej, gdy jej zabraknie. Świat zacznie się rozsypywać na niepowiązane ze sobą kawałki. Jak teraz….

 

J 14, 7-14

Jezus głosząc swoją naukę opiera się na prawie i tradycji.  To nie jest rewolucja i burzenie, ale kontynuacja i wypełnienie.

 

Ap 21, 10-14

Wszystko nowe. Mieć odwagę odstąpić od swoich błędów, przyzwyczajeń, metod działania, myślenia, ludzi…odnawiać swoje życie, odwracać się od grzechu, czynić na nowo mimo już włożonego wysiłku.

Bóg daje do tego łaskę, ale dopiero w trakcie naszego działania, nie przed nim. Zacząć, podjąć decyzję musimy my….

 

J 14,27

Boży pokój. W odróżnieniu od naszej paniki Dz.14,19 sądząc, że nie żyje…

W naszej ludzkiej panice myślimy, że nie przeżyjemy, nie damy rady, nie zdołamy. Mierząc ludzkimi środkami. Boży pokój to co innego. Za niego Bóg jest odpowiedzialny, gdy działamy dla Niego. Gdy chcemy, by świat był lepszy, i pomnażamy dobro, zamiast w niepokoju zwalczać zło. Bożą metodą na zło jest cierpliwość- w czynieniu dobra- mimo istnienia zła.

 

Dz 15.1-6

Sukcesy- trzeba ująć w ramy, reguły. Bo emocje opadną, szczęście się odwróci, a dobre, mądre struktury zostaną i podtrzymają działalność. Tworząc to, co nowe, trzeba umieć korzystać też z tradycji i doświadczeń, szanować stale wartości, zmieniać tylko sposoby ich realizacji, obrony przed wypaczeniami.

 

Dz 15, 1-2

Nadgorliwość. Cnoty są piękne, ale powinny zrodzić się same, z wewnętrznej motywacji- z miłości. Doskonałości nie wolno nikomu narzucać. Nie może być prawem, nakazem, obowiązkiem. Rady, świadectwa, propozycje- tak. Zatwardziałość serc uwzględniał sam Jezus. J 14, 23- jeśli z miłości będziemy chcieli zachowywać Jego naukę- wtedy On nam pomoże. Najpierw musi być decyzja serca, nawrócenie, zobowiązanie- miłość.

Aby powstała, nie można od razu nakładać zbyt wielkich ciężarów.

J 16, 5-11

Pożyteczne jest dla was Moje odejście

Bo nie robimy nic sami, bo wygodnie nam zwalać wszystko na kogoś, kto coś robi. Nie uczymy się póki czas, bo jakoś się dzieje. Dopiero gdy mamy zostać sami, gorączkowo uczymy się dawać sobie radę.

 

Dz.17,15-22

Czcicie to, czego nie znacie

Bo nie znamy Boga, nie uznajemy Jego suwerenności, władzy, wszechmocy. Chcemy, by Bóg był wytworem myśl człowieka, spełniaczem naszych potrzeb, którymi nie chcemy fatygować się sami. Wolimy dostać wszystko gotowe- ale wedle naszej woli.  Stąd tyle błędów- indywidualnych i w samym Kościele- bo wolimy przykrawać koncepcję Boga do naszej woli- niż uznać Jego moc.

 

Dz.18.23-28

Angażować innych w działanie, uczyć ich i powierzać im zadania. Nie monopolizować wszystkiego dla siebie. Oddawać odpowiedzialność. To trudne. Wydaje się, ze najlepiej wszystko robić samemu. Ale tylko za swoją działalność ludzie są odpowiedzialni. Tylko na własnych błędach się uczą. Trzeba im to umożliwić.

 

Dz 19,1-8

Człowiek ma w sobie potrzeby duchowe. Instynkt szukania Boga, pytania o sens życia, itp. Niestety, kultura ofiarowuje nam tylko rozrywkę, nie poszukiwania i odpowiedzi.

Potrzeby te wykorzystują sekty i inne organizacje. Kościół? Często udziela gotowych odpowiedzi nie zważając na pytania….

 

J 16,29

Teraz rozumiemy…

Ale czy nie po swojemu? Czy nie dostosowujemy wiary do życia w świecie? A przecież tylko wiara pomaga nam oprzeć się chaosowi świata. Czasem jednak trzeba odejść na chwilę od wiary- by wrócić. Spróbować swoich sił, doświadczyć ich niewystarczalności- i wrócić. Byle by wrócić. Nie szukać innej, zastępczej duchowości, tylko powrócić do źródła życia.

Dz 20,17-27

Oddać swe życie dla dobrego dzieła. Czuć się człowiekiem spełnionym. Wielka to łaska.

Ciągle z niepokojem szukamy odpowiednio wielkiego dzieła, by zaangażować weń swe życie. Nie dostrzegamy jak wielkim dziełem może być porządne życie w codzienności. Tej, którą mamy. Na którą tak narzekamy. Czy jest ona tak byle jaka również i z tego powodu, że to my byle jak się w nią angażujemy?

 

J 21. 15-19

Czy kochasz Mnie? Trzykrotne pytanie- o emocje, o wolę, o rozum.

Czy kochasz Mnie? Czy- jak siebie? Czy- bardziej niż siebie?

Czy realizujesz tą miłość- swoją wolą?

Czy przyjmujesz Moją wolę za swoją?

Każde pytanie określa kolejne stopnie miłości. Odpowiadamy na nie na kolejnych etapach życia.

 

J 21,20-25

Co ci do tego?

Każdy ma swoją relację z Bogiem. My nie mamy prawa jej oceniać. Pytać, radzić, upominać- owszem, możemy, czasem musimy- ale nigdy oceniać. Takie prawo ma tylko Bóg. Nawet księża nie powinni oceniać zbyt pochopnie stanu duszy osób im nieznanych.

 

 

 

Wj 19,3-8

Niezwykłe dary otrzymuje się do niezwykłego powołania. Jeśli ktoś żyje nie dla siebie, ale całkowicie dla Boga- jego życie jest niezwykłe- z wszelkimi tego konsekwencjami- i przywilejami.

 

J 20, 19-23

Mój ulubiony fragment. Pan Jezus przychodzi z pomocą- mimo drzwi zamkniętych. Mimo serc zamkniętych.

Mądrzy ludzie mówili mi- jeśli ma się o coś żal do Boga, nawet złość- powiedz Mu o tym! Bogu możesz mówić o swoich emocjach! Gorsze od najgorszych emocji jest zerwanie z Nim kontaktu. Bez naszego pozwolenia Bóg nie może tak aktywnie wchodzić do naszego życia. Jeśli mamy do Niego żal i mówmy Mu i tym- On może nam odpowiedzieć. Nagle jakaś dobra myśl trafia do naszych nie tak całkiem zamkniętych na Boga głów.

 

Mk 10, 28-31

Opuściliśmy dla Ciebie całe nasze dotychczasowe życie. Jaką nową motywację do życia otrzymamy? Nową miłość? Nowy cel życia? Dla wyrzeczenia się siebie i swoich marzeń, swojej woli?

Miłość bezwarunkową. Jesteście kochani przez Boga bez wzglądu na swoje upadki i sukcesy.

Nie za bardzo umiemy tak kochać. I trudno nam z początku przyjąć taką miłość.

 

Mk 12,13-17

Jednak najpierw trzeba oddać swe myśli, serce i czas Bogu.

Bo świat potrafi zabrać, zaangażować, wessać wszystko.

Planując dzień najpierw znaleźć czas dla Boga. Bo sam już potem, w biegu dnia się nie znajdzie.

Jak najmniej zostawić dla świata.  Bo to świat potrzebuje Boga.

 

Łk 9, 11-17

Ciągle wydaje się nam, że mamy za mało. Chcemy mieć coraz więcej różnych dóbr.

A tak naprawdę do życia potrzeba, wystarcza bardzo mało. Dlatego ci, którzy mają mało, wiedzą o tym i  potrafią się dzielić.

I jeszcze- wystarcza mało rzeczy, dóbr- ale- jeśli tym brakom towarzyszy ludzka życzliwość. Z wzajemną ludzką życzliwością wystarcza mało. Bez niej- i wiele dóbr nie pomoże.

 

Tym 2, 3-10

Trwanie w nauce sposobem na prześladowania i niepowodzenia. Cierpliwość, wytrwałość powoduje doczekanie się, buduje logiczna konstrukcję życia opartą na pewnych wartościach. Zmiana idei przy każdym niepowodzeniu powiększa tylko stresy i straty.

 

2 Tym 4, 1-8

Za mało głosimy innym Boga, za mało. Zwłaszcza bliskim. Bo nie wypada pouczać dorosłych ludzi, bo wiara to tabu większe niż seks i detale wszelkich operacji, bo co sobie o nas pomyślą- to obciach być wierzącym- na co dzień, bo to popsuje nasze dobre stosunki.

Kiedyś, kiedyś- gdy nas zapytają- porozmawiamy.

Ale ukrywamy naszą wiarę tak starannie, tak bardzo dostosowujemy się do świata- że nikt nas o nią nie pyta. Może, gdybyśmy zaczęli, pokazali gotowość do rozmowy…

I tak czekamy. A nikt nie zna swojego czasu.

A niepokój o bliskich, którzy odeszli niepojednani z Bogiem jest nieporównywalnie większym bólem niż trud rozmawiania o Nim z nimi gdy jeszcze był czas. Czas, który Bóg dał im na nawrócenie, a myśmy go zmarnowali.

 

Łk 7, 11-17

Pozorny tryumf zła. Aby tym wyraźniej widać moc Bożą? Owszem, łatwiej widzimy Boga gdy dzieje się coś niezwykłego. Nie doceniamy Jego daru normalnego życia. Tego, że trawa jest zielona, drzewa wytwarzają tlen a ziemia zboże, tego, jak funkcjonuje ludzki organizm. Rozstrajamy mechanizmy przyrody, zmuszamy się do funkcjonowania w niewłaściwym środowisku- więcej energii tracimy na naprawianie przez nas wytworzonych szkód, niż poszłoby na przestrzeganie Bożych reguł życia.

I jeszcze jedno- w tej ewangelii Jezus wskrzesił syna. W naszych czasach mógłby wskrzesić matkę-  z żałoby do kolejnego etapu życia. Takich wskrzeszeń- serc osieroconych bliskich- dokonuje On i dziś.

 

 

Gal 1,11

Jedno wytłumaczenie zła- wydaje mi się, że robię dobrze, chcę dobra, a wychodzi zło.

Ale jeśli robię to dla Boga, z pokorą- On potrafi nawrócić moje błędne myślenie. Gorzej, gdy ja sam lepiej wiem od Boga, co ma być dobre…

 

Mt 5, 1-12

Tak niewiele potrzeba człowiekowi do życia- harmonia wewnętrzna, ład, oparcie o Boga. To wystarczy, by wyjść ze wszystkich opresji. Ale za mało się modlę, by wszystkie moje opresje mogły stać się dla mnie Bożym błogosławieństwem.

 

1 Kr 17,7-16

Najpierw daj mnie- ostatek jedzenia- a sobie zrobisz potem

Takiej wiary nie mam. Jako dziecko swej epoki wiem, że trzeba najpierw zadbać o siebie, by móc skutecznie pomagać innym.

Ale porządek wiary różni się od porządku rozumu.

Nie od wszystkich wymaga się takiej wiary. Kto jednak jest do niej wezwany, otrzymuje pomoc Bożą wedle niej.

Czy chcemy być tak wezwani? Czy umiemy być gotowi, gdyby tak się stało, odpowiedzieć w ten sposób- dać komuś w imię Boże coś nam samym potrzebne?

Czy nasza wiara jest gotowością życia dla Boga- czy też wierzymy po to, by Bóg się nami opiekował? On pomaga nam nie tyle chronić własne życie, ile żyć dla innych.

 

Mt 5, 13-16

Cierpkość soli a mdła polityczna poprawność, prowadząca do zamazywania różnic między złem a dobrem, co skrytykowane jest w innej Ewangelii.

Jednak sami chrześcijanie są temu winni. Zapominają, że soli potrzebna jest szczypta. Że wskazywanie zła, nazywanie go po imieniu, nie jest tożsame z potępianiem grzesznika- wszakż po to go napominamy, by się nawrócił! Walka ze złem to nie jest totalna, dołująca, zniechęcająca krytyka! To nazywanie zła tam, gdzie ono jest, i wskazywanie dróg poprawy. Ktoś, kogo zmiażdżymy potępieniem, nie będzie miał żadnej motywacji, aby się nawrócić- wśród swoich „chrześcijańskich” sąsiadów, którzy nigdy nie dadzą mu zapomnieć jego błędu.

 

Łk 15,3-7

Jesteśmy aż tak ważni, aż tak kochani. Każdy z nas, z całą swoją naturą i historią, jako on sam, bez względu na swoje poprzednie uczynki, upadki, błędy. Nigdy dość tej prawdy.

 

 

 

Łk 2, 41-51

Każdy człowiek ma swoje powołanie od Boga, zadanie, rolę, którą ma wypełnić. Nie żyje tylko dla rodziców i nie tylko oni na pewno wiedzą, co jest dla ich dziecka najlepsze.

Jakże trudno nam to często zrozumieć!

 

 

 

Łk 7. 36-8

Jedynie uznanie grzechu pomoże uwolnić się od niego.

Uznanie grzechu- w swoim sumieniu- przed Bogiem.

Poczucie winy- zdrowe, skierowane w przyszłość- co mogę zrobić teraz, w tej sytuacji, która już się stała.

Wyznanie grzechu- spowiedź- ale też jakieś zaznaczenie wobec ludzi, otoczenia, że oto „chodzę na terapię”, „przestaję pić, proszę mnie nie namawiać”, „nie spotykam się już z tymi ludźmi”, itp.

Pokuta- może nowe obowiązki, zajęcia mające podtrzymać w dobrych postanowieniach. Wiele grzechów ma swe korzenie w nudzie lub niewiedzy. Więc może nauka dobrego wypełniania swojego czasu.

Reakcje otoczenia mogą być różne.

Gdy byliśmy „źli”, bali się nas. Teraz mogą nam „wejść na głowy” i potępiać nas za to, do czego chcemy się odwrócić.

Gdy nie będziemy reagować na ich gadanie, tym trwalsze będzie nasze nawrócenie.

Inni domagać się będą sprawiedliwości.

Tutaj potrzebna jest obiektywna miara kogoś trzeciego. Kobieta z ewangelii wybrała na moment swego nawrócenia obecność Jezusa- osoby sprawiedliwej i nie zaangażowanej w problem.

Ci, którzy nam pomogą, okażą przebaczenie, to nasi nowi najlepsi przyjaciele.

 

Mt 5, 38-42

Zło zwalczane złem nie ma końca.

Jedynie potraktowane cierpliwością i spokojem ogranicza prawo odwetu.

 

Mt 6, 24-25

Bóg i…. najlepszy sposób na odejście od Boga.  Nikt jawnie nie każe się Go wyrzekać. Tylko mówi ci, że możesz mieć w życiu Boga i – wszystko inne. Więc bogactwo, samorealizację w różnych środowiskach,  szczęście osobiste w różnych związkach, i wolność, i samostanowienie, i- i to, i tamto, i owo. I nadal możesz nazywać się chrześcijaninem, katolikiem, wierzącym….

Odchodząc od Bożych zasad życia i porządku świata w sposób dla samego siebie niedostrzegalny.

Nie możesz mieć i Boga, i wszystkiego innego. Komuś dajesz pierwszeństwo i to ustawia ci pozostałe sfery życia w porządku wobec tego pierwszego.

A Bóg może być tylko pierwszym, jeśli chcesz być, nie jedynie nazywać się chrześcijaninem, katolikiem, wierzącym.

 

Mt 7. 1-5

Najbardziej irytują nas u innych- nasze własne wady. No bo jak to może być, by innym było wolno robić to, co i my byśmy chcieli! I tak ukryta w nas gaduła terroryzuje wszystkich umiłowaniem ciszy, osoby skrepowane tępią jawnie spontanicznych a perfekcyjny pedant tępiąc bałaganiarzy walczy ze swoim marzeniem by raz wreszcie nie sprzątać.

Dla wszystkich byłoby lepiej zerwać z tą obłudą i jawnie przyznać się przed sobą do swoich wad. I zająć się nimi u siebie, np.- sprzątam przestrzeń wspólną, a u siebie mam strefę luzu.

 

Mt 8, 1-4

Jezus mówi od razu- „chcę, bądź oczyszczony!”. Bez kalkulacji, wahań, warunków, umów. Bóg chce, byśmy byli zdrowi, zadowoleni, w dobrej formie i dobrej myśli. Tego dla nas chce powołując nas do życia. I tego też chce od osób otaczających niepełnosprawnych, biednych, skrzywdzonych. Chce byśmy im pomagali być w dobrej formie i dobrej sytuacji. Po to dał nam zdrowie i powodzenie- byśmy się nim dzielili.

 

 

 

 

Mt.8,5-17

Czekam na Twoje słowo, Panie. Które mnie podniesie i uzdrowi.

 

Łk 9, 60

Podążanie za Bogiem to stały ruch. To gotowość do pozostawiania umarłych spraw, relacji i emocji i angażowania się w ciągle nowe zadania. I zostawianie ich gdy zaczynają same sobie dobrze radzić i chcielibyśmy się nim i pochwalić. Mamy wtedy iść dalej i brać się za nową robotę, za przygotowanie pola do pracy dla innych, którzy zbiorą na nim plony.

 

Mt 16,13-19

Otrzymujemy coś więcej niż jałmużnę. Otrzymujemy wszystko. Łaskę, pełnię, przebaczenie, nowe życie. W zamian za grzechy- za przyznanie się do nich i chęć poprawy.

Czy my umiemy tak przebaczać? Umożliwiać innym poprawę? Czy klasyfikujemy ich jako grzeszników i nie dajemy im szansy? A przecież jesteśmy kościołem. I mamy się nieustannie odnawiać przez odchodzenie od grzechów. Czy to umożliwiamy? Ludziom- korzystanie z Bożej łaski przebaczenia?

 

Mt 9, 1-8

Paraliż grzechów, bezsilności, nieszczęść- dopóki ktoś nie da nam nowej nadziei, idei, pomysłu na życie, powołania, drogi, dopóki nam nie przebaczy.

Czy umiemy uzdrawiać sparaliżowanych?

 

AM 8,4-6,9-12

Mt 9,9-13

Po co zabiegamy o zarobek, sukces, pozycję, efekty, możliwości? W jakim celu?

Gdy nie mamy celu tej krzątaniny, nic nas nie nasyci. Poza- oddaniem wszystkiego-i szukaniem sensu.

 

J 20, 24-29

Jezus pozwala ludziom błądzić, pytać, badać, zmieniać zdanie, dojrzewać i nawracać się.

Jak my traktujemy ludzi, którzy zmieniają poglądy? Nie ufamy im. Może dlatego tak się upierają przy swoim, tak trudno ich przekonać. Może dlatego jest tak mało nawróceń.

 

 

 

Mt 9, 37

Jezus litował się nad tłumem, który niewiele rozumiał z nauki Bożej. Nie potępiał go i nie dyscyplinował. A Kościół?

Jezus żył życiem ludzi, razem z nimi, w ich warunkach. A księża? Zakonnicy?

 

Mt 10.16-23

Pozostać wiernym swojemu powołaniu, swojej robocie dla Boga. Rozliczać się tylko przed Nim i nie oglądać się na ludzi. Nie uzależniać od ich akceptacji, ani nawet od swojej skuteczności, bo Bóg chce od nas wierności i pracy, a o skuteczność On sam się troszczy. On przemienia dzieła nieudane tak, jak Mu ich potrzeba.

 

Mt 10,24

Odwieczny Boży porządek panuje w niebie i na ziemi. Niekoniecznie zgodny z naszymi małymi planami. Ale nie doznamy krzywdy gdy Mu zaufamy.

 

Łk 10, 25

Jak kochać Boga całym sercem? Uczony o to nie zapytał. Co to znaczy i czy jest możliwe dziś?

Kochanie Boga to odwrotność grzechu pierworodnego. Czyli uznanie Jego woli, Jego zasad, Jego reguł życia. Jako pierwszoplanowe. Bez względu na to, jak są nienowoczesne, śmieszne, niezgodne z nauką. Podobnie jak pierwsi rodzice możemy- zerwać owoc- przedwczesnego seksu, bogacenia się, używania życia, własnego wyboru norm i zasad. Nikt nas natychmiast nie wygna z raju. Najwyżej po prostu do niego nie wejdziemy.

A co do realizowania miłości bliźniego- to kto zna zasady udzielania pierwszej pomocy?

 

Mt 10,34

Miłość może być tylko radykalna. Albo nie jest miłością.

 

Mt 11, 20-24

Ile razy Bóg nas ostrzegał, tyloma katastrofami! O tym, że naruszamy prawa- naturalne, ludzkie, Boże. Że powinniśmy zmienić swoje życie, styl konsumpcji, gospodarkę, wzajemne relacje.

I nie potrafimy się nawrócić.

 

Mt 11,25

Nie trzeba rozumieć Boga by Mu zaufać. Na szczęście nie trzeba wszystkiego rozumieć. Od tego jest On. My mamy tylko zaufać.

 

Mt 11,28

Ufność cd. Nie martwic się tym, na co nie ma się wpływu. Umieć to rozróżniać. Nie chcieć rozumieć i kontrolować Boga. Nie brać na siebie Jego odpowiedzialności. Nie jesteśmy Bogami i wymaga się od nas tylko normalnej ludzkiej odpowiedzialności.

 

Mt 12,14

A najbardziej cierpią biedni ludzie. Jak już pojawi się ktoś, kto im pomaga, to ze względów politycznych trzeba go zgładzić, aresztować, zakazać działalności, wrobić w skandal..- uciszyć i unieszkodliwić.

 

Mt 12, 38-42

Mamy dość znaków do Boga, sposobów wyrażania Jego woli. Po co szukamy nowych? By potwierdzić swoją wolę? Czy jesteśmy gotowi ją oddać? Zaufać Bogu? Szukanie znaków to szukanie pewności, nie zaufania.

 

Mt 12.46

Pełnić wolę Boga bardziej niż wole, plany, obyczaje rodzinne.

 

Mt 13. 1-9

Jaki będzie plon naszego życia? Tyle łask, zadań, możliwości i potrzeb nie podjętych w porę. Tyle.

 

J. 20,1,11-18

Różne widzenia Boga, spodziewanie się Go i spostrzeganie- nie spostrzeganie tam, gdzie On jest. On się ukrywa, ale gdy się Go spodziewamy, możemy Go dostrzec. Właściwie tylko wtedy, gdy się Go spodziewamy.

 

Mt 13, 24-30

Zło nie ukryje się przed Panem. Wyda swój zły plon mimo pozorów dobra. Pozory może zachować przed ludźmi, ale nie przed Bogiem.

 

Łk 11,1-13

Naprzykrzam Ci się, Panie, o ocalenie tego świata. Stworzyłeś go pięknym i dobrym i jest na nim jeszcze dość dobrych ludzi! O nawrócenie, nie zniszczenie proszę Cię, Panie!

 

 

26.07

Potomkowie i przodkowie, rodzinne błogosławieństwa i przekleństwa. Zasklepianie się rodziny w sobie, nie wpuszczanie Pana, brak otwarcia na Jego plany, życie w zamkniętym kołowrocie rodzinnych historii.

 

Mt 13. 36-43

W świecie spotykamy się ze złem. Musimy umieć walczyć. Bóg nam pomaga, tak, ale w walce.

 

J 11, 19-27

Heroizm wiary. Zaskakującej czasem nas samych. Poznanie intuicyjne, wyższe ja, część duszy, która ma kontakt z Bogiem. Część nas samych niedostępna nawet nam- naszej małości, niepewności, lekom i kalkulacjom. Zniszczylibyśmy tę część naszego ja, odpowiedzialnego za kontakt z Bogiem, gdybyśmy mieli na nią wpływ. W tym miejscu mówi za nas Duch święty.

 

Mt 13. 54-58

Wysłuchanie Boga, przyjęcie Jego słów. Jakie to trudne.

 

Mt 14, 1-12

Nawet jak zabijesz proroka, to słowo Boże zostanie- i będzie świadczyć przeciwko tobie.

 

 

Ez 9,1-7,10,18-22

Nie trzeba nam aniołów śmierci, by zabijać. Bóg nikogo nie zabija. Ludzie zabijają się sami. Nawzajem. Dosłownie i marnując swoje życie, zadręczając się, nie pozwalając bliźnim rozwijać ich zdolności. Potem brak nam dobrych ludzi, dobrych dzieł, pomocy, wynalazków, czegoś, co uczyniłoby życie łatwiejszym i piękniejszym. Niestety, zostało to zabite. Przez złą wolę, zawiść, bezmyślność, głupie przepisy…

 

Ez 24, 15-24

Początek czegoś nowego, innego. Zwykle opłakany, przeżyty w strachu, niepewności. Początek, nawet upragniony i oczekiwany zawsze wiąże się ze stratą. Zmiana wiąże się z niepewnością. A już Bogu to naprawdę trudno ufać! Ma tyle pomysłów, jest tak twórczy i zdolny do humoru, że nie daj Boże, aby to Bóg manipulował przy moim życiu!

Chyba, że ufam Mu całkowicie, i pragnę Jego woli bardziej niż własnej. Że pragnę bardziej być święty niż szczęśliwy, albo też nawet nie święty, tylko oddany Bogu.

 

Ez 28.1-10

Kto czci własny rozum, ginie od własnych błędów.

Często z bólem obserwujemy błędy bliskich, którzy nie chcą słuchać żadnych rad ani opinii.

Dla Boga to również trudna sytuacja. Człowiek taki bowiem oskarża cały świat i Boga, ale nie uzna swoich błędów.

 

Mt 19,23-30

Kto opuści swoje sprawy dla Boga, otrzyma inne. Opuści swoje małe troski i sprawy, obawy o siebie i swoje życie. Zostanie zarażony troską o jakieś dobre dzieło Pańskie i może mu poświęcić swoje siły. Każdy, kto oderwie się od swoich małych spraw, ma szanse być wielki w dziele Pańskim.

 

Mt 20, 1-16

Dla Boga wszyscy są jednakowo ważni, jednakowo potrzebni. Nie ocenia ludzi negatywnie, każdy potrafi coś dobrze robić, w odpowiednich warunkach. U Boga każdy ma na to szansę. Ale nie u ludzi.

 

 

Mt. 22, 1-14

Zaproszenie na ucztę. Zaproszenie od Boga. Ale co z niego zrobili ludzie? Np. ślub kościelny. Sakrament. Msza Św. Bóg wcale nie oczekuje sukni ślubnej ani wystroju kościoła. Istotą ślubu nie jest wielkie wiejskie wesele dla całej okolicy. Ludzie dodali to wszystko – odgradzając młodych od istoty sakramentu.

Na ucztę do Boga mógł wejść każdy- zostawiając za sobą codzienne sprawy- i tyle. A my próbujemy wnieść ze sobą tyle, że przestajemy dostrzegać Boga.

 

Ez 37, 1-14, Mt 22, 34-40

Żeby tak ożyły kości, gruzy, ruiny mojego życia!

Stanie się to gdy postawię Boga na pierwszym miejscu. A ja ciągle szukam siebie i siebie. Swojego sukcesu  wedle mego planu. A Bóg chce mi dać coś innego. Ale najpierw muszę pozwolić Mu zabrać- z mego życia to, co Mu w tym przeszkadza.

 

Mt 23, 1-12

Kościół potrzebuje stałego odnawiania się. Pokory. Dostosowania się do Ewangelii, nie do ludzkich wymagań.

 

Łk 13, 22-30

Wiarę trzeba potwierdzać czynami. Żyć swoją wiarą, po to ona jest. Nie chodzi o to, by z daleka podziwiać Boga, lecz by słuchać Go- w swoim codziennym życiu.

Na jakiś heroiczny czyn w chwili wyboru łatwiej się zdobyć, niż codziennie dochowywać wierności w banalnych sytuacjach, które pojedyncze wydają się nieważne. Jednak suma naszych reakcji świadczy o naszej wierze. Lub nie.

 

 

J 1, 45-51

Wszystko co dzieje się w naszym życiu może być dobre, o ile przemieni to Bóg. On jeden ma moc przemieniania w dobro byle czego, dobrych chęci, skutków działań impulsywnych, pomyłek i błędów. Wyprowadzić z tego dobro to dla Boga proste zadanie.

O ile my Mu to umożliwimy. O ile ofiarujemy Mu właśnie to wszystko, czego się wstydzimy i chcemy zapomnieć. Jakże dać Bogu te śmieci!

Ale tylko On może coś z nimi zrobić. Coś dobrego.

O ile przyjmiemy od Niego dziwne i banalne zadania, porażki i błędy. Czasem coś musi się nie udać i pójść źle, żeby przygotować grunt pod dobro.

 

Mt 23, 27-32

Wojna o krzyż i wszystkie inne wojny o krzyże, dosłowne i przenośne.

Dostrzeganie tylko cudzych błędów, nie swoich, krytykowanie innych i niedostrzeganie zgorszenia, które sami im dajemy.

Walenie innych krzyżem po głowach, ignorowanie zadania innych, ich potrzeb i emocji podając za pretekst krzyż, sprawy Boże, sprawy Kościoła.

To jest właśnie to.

 

J 2, 1-11

Bóg wie co ma czynić, ale nie uczyni tego bez naszej pomocy, naszego udziału, naszej roboty- głów, rąk i nóg. Bez naszego posłuszeństwa Mu nawet w niezrozumiałej dla nas sytuacji. On wie- a my mamy działać. Wtedy się ułoży.

 

 

 

 

1 P, 1, 17-25

Mądrość wiedzy a mądrość życia. Wiara to nie tylko wiedza, to życie. Wiara sprawdza się, ma sens i jest logiczna tam, gdzie kończy się często wiedza. Koniec wiedzy to nie koniec wszelkich sposobów ratunku. Oznacza on tylko konieczność przejścia do wiary. Z jej niezrozumiałą dla wiedzy Boża logiką- krzyża, który nie prowadzi do śmierci lecz ją przezwycięża.

 

Mt 25, 1-13

Jednak wiara nie wyklucza normalnej ludzkiej roztropności. Najpierw należy wykonać to, co do człowieka należy, przygotować Bogu grunt do działania- i w wierze prosić Go o pomoc. Bóg nie jest od tego, by naprawiać nasze zaniedbania- choć potrafi uratować bliźniego zagrożonego przez naszą lekkomyślność. 

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 23.11.2024