Wydarzyło nam się...
dodane 2013-03-17 18:10
Ostatnie dni, w ciągu których wybrano nowego papieża Franciszka, pierwszego pod rożnymi względami (pierwszy spoza Europy od dawna, pierwszy z kontynentu amerykańskiego, pierwszy jezuita itd. ale nie pierwszy w nazwie), są nasycone wielkimi emocjami. Przede wszystkim tymi pozytywnymi ale także w niektórych przypadkach negatywnymi (albo po prostu smutkiem). Smutek dotyczy oczywiście niespodziewanego przejścia na emeryturę Benedykta XVI, zresztą to też pierwszy przypadek w historii. Niemniej, niezależnie od emocji, takich czy innych, można powtórzyć za Janem Pawłem II: "Ale nam się wydarzyło..."
Jeżeli to, co się wydarzyło (ustąpienie Benedykta XVI i wybór Franciszka) może być mierzone ludzką miarą, to są to newsy większego kalibru. Widać to zresztą w mediach, które podnoszą swoją oglądalność korzystając z okazji. I słusznie. Dzięki mediom dowiadujemy się szybko o nieznanym dotąd biskupie Buenos Aires wielu szczegółów z jego dotychczasowego życia. A trzeba przyznać, że nie było to życie tuzinkowe. Stąd ton relacji na temat papieża Franciszka jest sensacyjny.
Pytanie kiedy skończy się zaciekawienie mediów nowym Pasterzem Kościoła katolickiego, czy już po kilku dniach, miesiącach czy też zaraz po tym jak padnie kilka twardych słów opartych na Ewangeli w sprawach społecznych? Pytanie też kiedy, rozpczynająca się dopiero, krytyka ze strony katolickich środowisk konserwatywno-tradycjonalistycznych rozgorzeje na dobre. Już można usłyszeć czy przeczytać, jakie to bardzo nieliturgiczne i niestosowne z punktu widzenia pozycji papieża, że nie użył pelerynki w kolorze czerwonym, z gronostajowym obszyciem. Co gorsza nie zbiegły się dokładnie w czasie gesty papieża Franciszka z wypowiadanymi słowami błogosławieństwa Urbi et Orbi. Krótko: Franciszek ma na razie samych fanów, ale powoli wyłaniają się jego przeciwnicy a nie zdążył jeszcze inaugurować pontyfikatu, co planowane jest na 19 marca 2013 r.
Do tego dodać trzeba już głosy oskarżenia o współpracę dawnego przełożonego jezuickiej wspólnoty w Argentynie z prawicowym reżimem. Tu głosy się rozkładają bo jeden z księży bedących bohaterami wydarzeń, na bazie których konstruuje się oskarżenia pogodził się z przeszłością i pozostaje w zgodzie z obecnym papieżem Franciszkiem a drugi kapłan nie żyje, lecz jego siostra oraz działacze komunistyczni podnoszą zarzuty. Ostatecznie przeczy się tym oskarżeniom (czytaj m.in. tu http://info.wiara.pl/doc/1489370.Trybunal-badajacy-zbrodnie-junty-broni-papieza).
Również w Polsce już pojawiają się, zarówno wśród katolików (tradycyjnych), jak też wśród samorodnych "specjalistów" od papiestwa i Kościoła katolickiego głosy zawodu, że nie jest to papież ich marzeń: jednych martwi to, że jest zbyt postępowy (jako kleryk wychowywał się w atmosferze soborowych przemian, wyświęcony w 1969 roku, niedługo po Vaticanum Secundum) a drugich, że jest zbyt konserwatywny (zgodnie z nauczaniem Kościoła katolickiego przeciwnik aborcji, adopcji dzieci przez homoseksualistów itp.).
Wszyscy liczą jednak, że Franciszek będzie (stanie się?) papieżem według ich planu. A tu niespodzianka: papież nie chce pełnić swej posługi według jakiejkolwiek woli ludzkiej, lecz według woli Chrystusa. Mam nadzieję, że tak właśnie się stanie, co sygnalizują, moim zdaniem, wszystkie te niestandardowe gesty papieża Franciszka (wraz z samym imieniem, o którym mówi się, że jest jak encyklika, czytaj tu http://info.wiara.pl/doc/1489430.Pierwsza-encyklika-Imie), skierowane na drugiego człowieka, zwłaszcza potrzebującego, ubogiego. Niegdyś papież Franciszek troszczył się o ubogich w slumsach swej biskupiej stolicy, tearaz czekają na niego ubodzy całego świata ale nie tylko Ci ubodzy materialnie, lecz przede wszystkim ubodzy duchowo tacy jak wszyscy Ci Europejczyczy (w tym Polacy), którzy są w sobie zadufani, że wiedzą jak powinien wyglądać Kościół, jak żyć w bliskości z Bogiem, wiedzą i posiadają (w swoim przekonaniu) wszystko aby być zbawionym (w każdym sensie). A trzeba powrotu do ewangelicznej nauki o prostocie, ubóstwie i braterstwie oraz pokoju w Kościele, jak i poza nim. Takie przesłanie niesie ze sobą dotychczas papież Franciszek i mam nadzieję, że nie tylko je pogłębi ale pomoże nam wszystkim wcielać je w życie osobiste i wspólnotowe.